Palenie – czy nam to się opłaca?

Choć przeprowadzanych jest coraz więcej kampanii antynikotynowych, znane osoby nawołują do rzucenia palenia, a lekarze przestrzegają przed szkodliwym wpływem palenia na zdrowie, to jednak nadal 9 mln Polaków jest nałogowymi palaczami tytoniu, z czego 53% to kobiety. Czy istnieje zatem jakiś sposób na to, by i oni postanowili rozstać się z nałogiem?
/ 10.07.2007 22:20
Choć przeprowadzanych jest coraz więcej kampanii antynikotynowych, znane osoby nawołują do rzucenia palenia, a lekarze przestrzegają przed szkodliwym wpływem palenia na zdrowie, to jednak nadal 9 mln Polaków jest nałogowymi palaczami tytoniu, z czego 53% to kobiety. Czy istnieje zatem jakiś sposób na to, by i oni postanowili rozstać się z nałogiem?

Na palaczy przyszły ciężkie czasy. Co chwilę słyszy się jak rządy kolejnych państw tworzą ustawy antynikotynowe. Zakazem palenia obejmowanych jest coraz więcej miejsc: ulice, przystanki autobusowe, kluby... Choć wszystko to robione jest z myślą o zdrowiu obywateli, dla tych, którzy każdy dzień rozpoczynają i kończą z papierosem w ustach, a dymek po pracy jest dla nich najprzyjemniejszą chwilą dnia, są to zakazy niezrozumiałe, a nawet krzywdzące. Powodują bowiem ich coraz większą izolację i zamykanie w czterech ścianach własnego, przepełnionego dymem, mieszkania.

Wszyscy wiemy, że palenie tytoniu, pod każdą postacią, to nałóg. Wiemy też, że ciężko jest się go pozbyć, że wymaga to wiele wysiłku i silnej woli. Jednak niemniej istotna, o ile nie najważniejsza jest motywacja. Jak przekonać do rzucenia palenia kogoś kto zwyczajnie nie odczuwa takiej potrzeby, dla kogo palenie jest przyjemnością i zupełnie nie rozumie dlaczego miałby sobie tej przyjemności odmawiać. Dla niego powiedzenie sobie “od dziś nie palę” wcale nie jest oczywiste i sensowne. I żaden zakaz czy nakaz nie będą w stanie tego zmienić.

Trzeba zatem znaleźć taki argument, który będzie nie do zbicia. Coś co sprawi, że za każdym razem kiedy sobie o tym pomyślimy wstąpią w nas nowe siły do walki.
Dużo mówi się o niszczeniu zdrowia, spalaniu pieniędzy, jednak, jak można się przekonać, zapoznając się ze statystykami, hasła te nie robią piorunującego wrażenia na palaczach. Spróbujmy zatem jeszcze raz, tylko z nieco innej strony...

Każda z nas chce wyglądać pięknie. Niezależnie od wieku, wykształcenia, zamożności. Chyba nie ma kobiety, która z ręka na sercu powiedziałaby, że nie obchodzi ją to jak wygląda, czy się podoba czy nie, czy zwraca na siebie uwagę w pozytywny czy w negatywny sposób. Może się to wydawać egoistyczne i narcystyczne, jednak tak właśnie jest. Zresztą dotyczy to nie tylko Pań, bo i Panowie nie są całkowicie na temat urody obojętni.
Jednak zderzenie tej chęci z codziennie wypalaną paczką papierosów nie ma szans, bo choć byśmy się nie wiem jak starali, nie uda nam się zamaskować żółtych paznokci, zębów, poszarzałej cery, matowych włosów i nieprzyjemnego oddechu.

Cena urody mimo wszystko
Owszem najnowsza kosmetyka przychodzi z pomocą. Powstają specjalne kremy dla palaczy, stomatolodzy dysponują coraz lepszymi technikami wybielania zębów, profesjonalny manikiur zatuszuje żółte paznokcie. Tylko ile to wszystko będzie nas kosztować? Aż strach liczyć. Najgorsze w tym wszystkim jest natomiast to, że w wielu przypadkach są to pieniądze wyrzucane w błoto.

Weźmy np. taki krem poprawiający koloryt skóry, dotleniający, broniący przed szkodliwym działaniem wolnych rodników i zanieczyszczeniem środowiska. Wydawać mogłoby się, że dzięki niemu nasza skóra, pomimo wypalanej paczki papierosów dziennie, będzie promieniała. Nic bardziej mylnego. Jak sam producent bowiem deklaruje, kremy te chronią przed szkodliwym działaniem środowiska i zanieczyszczeń w nim się znajdujących, a nie tych, które sami tłoczymy sobie do płuc.

Zacznijmy może zatem z drugiej strony. Właściwa dieta, bogata w witaminy i minerały sprawia, że organizm działa prawidłowo. Substancje te bowiem pełnią rolę regulacyjną w naszym ustroju. Sprawiają, że poszczególne komórki ciała działają sprawnie. Co za tym idzie poprawnie funkcjonują tkanki i narządy, które z nich powstają. Jeśli zachowana jest równowaga elektrolitowa ustroju, jest on właściwie unerwiony, ukrwiony i dotleniony. Niestety tutaj również trafiamy na ścianę, i to w dosłownym tego słowa znaczeniu.

Otóż zaciągnięcie się dymem papierosowym powoduje skurcz naczyń krwionośnych. Co za tym idzie krew wraz z substancjami odżywczymi, która w normalnych warunkach dostarczana jest do każdej komórki naszego ciała, dostaje się do nich w ograniczonej ilości, gdyż światło włośniczek się zmniejsza.
Zatem nawet jeśli będziemy odżywiać się zdrowo, a w naszym krwioobiegu krążyć będzie wystarczająco dużo witamin i minerałów, to ta tzw. „zasłona dymna” utrudni im przedostanie się do tkanek i nie zostaną one właściwie spożytkowane.

Nie ma też co się łudzić, że wypalane przez nas papierosy po prostu nie pozostawiają widocznych śladów. Już w 1856r opisano zmiany, jakie obserwowane są w wyglądzie osób palących. Dziś dermatolodzy nazywają je tzw. „tytoniową twarzą”. Jest to szereg cech, które pozwalają na pierwszy rzut oka odróżnić osobę palącą od niepalącej. A oto nie które z nich:
  • skóra pozbawiona jest elastyczności i wolniej się regeneruje z powodu obniżonej zawartości witamin A, C, E, które chronić mają przed działaniem wolnych rodników
  • na skutek dymu obniża się poziom estrogenów, co powoduje wysuszenie skóry
  • zmniejsza się ilość włókien kolagenowych, co za tym idzie skóra staje się bardziej wiotka, uwidaczniają się istniejące już zmarszczki, a nowe tworzą się w zastraszającym tempie
Nie można oczywiście zapomnieć o znacznie utrudnionym gojeniu się ran, pogłębianiu się na skutek palenia stanów zapalnych skóry, np. trądziku, jak również tworzących się owrzodzeniach warg, języka i dziąseł.

Często osoby palące, aby zamaskować bladość niedotlenionej skóry, jak najczęściej się opalają. Warto zatem pamiętać, że palenie wzmaga szkodliwe działanie promieni słonecznych, bowiem przesuszona i pozbawiona naturalnej ochrony skóra znacznie gorzej radzi sobie z wolnymi rodnikami.

I wreszcie kwestia tycia. Powszechna jest opinia, iż rzucanie palenia sprzyja przybieraniu na wadze. Tłumaczy się to tym, iż z jednej strony zajęte dotychczas papierosem ręce i usta muszą znaleźć sobie swego rodzaju substytut. Staje się nim często jedzenie. Z drugiej strony przytępione, często przez wiele lat zmysły, odradzają się niemalże do nowego życia. Z każdej strony zatem jesteśmy bombardowani nowymi zapachami i smakami, którym nie potrafimy się oprzeć.
Powyższe dane są prawdą. Jednak prawdą jest też to, że substancje zawarte w dymie papierosowym wcale nie pomagają schudnąć. To stopniowe wyniszczenie organizmu oraz degradacja kolejnych komórek powoduje osłabienie apetytu, gorsze przyswajanie składników odżywczych z pożywienia wreszcie ogólnie złe samopoczucie sprawiające, że nawet jeść nam się nie chce.

Jak zatem widać, w którą stronę by nie pójść, której drogi by nie obrać, szybko trafiamy na przeszkody. Tak naprawdę bowiem, żadne zabiegi, kosmetyki czy dieta nie jest w stanie przeciwstawić się toksynom dostającym się do naszego organizmu z każdym zaciągnięciem się papierosem. Wszystkie te starania mogą jedynie tuszować przez pewien czas spustoszenia jakie czyni w ustroju ten zgubny i niestety wciąż popularny nałóg.
Rada jest jedna: rzucić palenie. I jeśli nie przekonuje aspekt materialny, zdrowotny ani kwestia urody i wyglądu, to może przekona to, że palenie po prostu wyszło z mody.





Artykuł pochodzi z serwisu Vitalia.pl

Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem!

Redakcja poleca

REKLAMA