"Pajączek na rowerze" - We-Dwoje recenzuje

Ola nie ma łatwego charakteru – można nawet odnieść wrażenie, że wszędzie jej za dużo. Rozczochrana i potargana, ustać przez chwilę spokojnie nie potrafi, bo zaraz wierci się, coś skubie, drapie lub trąca.
/ 30.10.2008 21:57
Ola nie ma łatwego charakteru – można nawet odnieść wrażenie, że wszędzie jej za dużo. Rozczochrana i potargana, ustać przez chwilę spokojnie nie potrafi, bo zaraz wierci się, coś skubie, drapie lub trąca.

W szkolnej ławce też ciężko jej usiedzieć, ale nudno tak spędzać czas w szkole, kiedy na podwórku tyle ciekawego się dzieje. I do tego nauka wcale nie chce łatwo wejść do głowy, a już pisanie wypracowań to koszmar. Za to Ola jeździć na rowerze potrafi jak mało kto. Bić także się świetnie umie – chociaż już się nauczyła, iż lepiej, by ten ktoś drugi rozpoczął kłótnię, ale rodziców nigdy nie interesuje o co poszło, tylko kto uderzył pierwszy. „Pajączek na rowerze” – We-Dwoje recenzuje

Największy problem Oli? Wszyscy dookoła wciąż traktują ją jak dziecko. Mama zwraca jej uwagę, poprawia, nie słucha, co ma dziewczynka do powiedzenia i nie liczy z jej zdaniem. Baśce, starszej siostrze, wolno wszystko – nawet z chłopakiem po ciemku siedzieć w pokoju. A ona? Oleńka potrafi w bezpośredni sposób skomentować zachowanie innych czy z dziecięcą szczerością opowiedzieć babci, co u nich słychać. Jednak wie dobrze, że kiedy tylko zaczyna dziać się coś ciekawego, już jest wysłana ze śmieciami (gdzie są straszne pająki!) lub do swojego pokoju (gdzie znów nudno!). Ale choć dziewczynka jest za mała, by być częścią świata dorosłych, jest wystarczająco duża, by rozumieć wiele z tego, co dzieje się wokół niej.

Pewnego dnia, z pozoru zwykłe znalezienie kluczy, staje się początkiem nowej znajomości. Dziewczynka poznaje Łukasza, wyjątkowego fajtłapę-intelektualistę, który potrafi zaskoczyć wszystkich wiedzą, ale i wzbudzić niechęć wśród rówieśników swoją niezdarnością. Któż to widział chłopca, co nawet na rowerze jeździć nie potrafi, a w piłkę gra jak ostatnia sierota? Taki bowiem, mocno nieporadny życiowo, jest Łukasz - nowy kolega z klasy Oli i syn dawnej koleżanki jej mamy. Czy dwie osoby o tak różnych charakterach, mogą się zaprzyjaźnić? Okazuje się, iż dzieci zacznie łączyć bliska więź…

„Pajączek na rowerze” to powieść o dziecięcej miłości. Z punktu widzenia Oli oraz Łukasza, ale i ich mam. Czy niewinne uczucie znajdzie zrozumienie wśród dorosłych? Przecież dzieci to dzieci, na dodatek ta dwójka wcale się nie lubi – widać, jak niechętnie spędzają ze sobą czas. Tylko… czy aby mamy Oli i Łukasza potrafią popatrzeć na świat oczami swoich pociech? Obie wciąż dopowiadają, oceniają, komentują – wcale nie słuchają, co dzieci mają do powiedzenia. Zawsze wiedzą lepiej. Jak to mamy. A gdzie są ojcowie? Ola ma mamę, siostrę i babcię (długo nie wiemy, gdzie tato), zaś ojciec Łukasza pracuje w Libanie. Kiedy wraca, jest zbyt zajęty pracą, by zamieszkać z rodziną – nawet na weekend z synem jedzie z panią Iwonką. My wiemy, że rodzice chłopca się rozstali, ale obserwujemy zachowanie chłopca – on wierzy słowom rodzicom, iż rozłąka jest czasowa. Łukasz nie widzi bowiem tego, co wydaje się być tak oczywiste, za to wciąż tęskni za tatą i odlicza dni do kolejnego spotkania.

Ewie Nowak udało się w ciekawy sposób pokazać sposób postrzegania świata przez dzieci oraz dorosłych. Mama Oli wciąż narzeka, iż musi opiekować się babcią, która nikogo poza nimi nie ma na świecie, ale kiedy jej mama zakłada Internet, od razu dostrzega same zagrożenia i niebezpieczeństwa. To nic, że starsza córka wciąż spotyka się z kimś innym, a ci znajomi bywają bardzo różni (choć według Oleńki, identyczni). Baśce wolno, taka już dzisiejsza młodzież. Ale emeryci powinni siedzieć w domu, plotkować z sąsiadami i co weekend piec sernik. Zajęcia z angielskiego? Informatyki? Same kłopoty! To kolejna rzecz, jakiej Ola nie potrafi zrozumieć – babcia siedzi sama w domu, źle. Wychodzi, jeszcze gorzej. A jej siostra robi co chce, i zawsze jest dobrze. Dziwny ten świat dorosłych…

Mama Łukasza to osoba, która, w przeciwieństwie do pobłażliwego ojca, kojarzy się z zakazami i nakazami. Weekendowy tato bywa fajny – nic go nie obchodzi, poza wspólną zabawą. Obowiązki? To już nie jego problem. Pojawia się kiedy chce, prezentami starając wynagrodzić codzienną nieobecność. Ale w ocenie dziecka to mama będzie ta gorsza… wszak które dziecko zrozumie, że aparat na zębach czy codzienne ćwiczenia to nie kaprys, a troska o zdrowie?

Dzieci mają swój świat. I własne problemy, które często my, dorośli, bagatelizujemy. Właśnie o takich sprawach, z pozoru mało istotnych, opowiada w „Pajączku na rowerze” Ewa Nowak. Choć ta książka jest skierowana do dzieci w wieku szkolnym, może nauczyć wiele i rodziców. Z jednej strony nie chcemy, by nasze pociechy za szybko wydoroślały, z drugiej… wciąż odbieramy im dzieciństwo, za szybko wprowadzając w świat problemów dorosłych.

Polecam!

„Pajączek na rowerze”
Ewa Nowak
Wydawnictwo Egmont

Anna Curyło

Redakcja poleca

REKLAMA