Ozzon Photography - rozmowa z Andrzejem Urbanem

Fotografowanie jest jak potrzeba dokumentowania, porządkowania rzeczywistości i łapania zwykłych chwil. O tym jak zrodziła się sesja Ozzon Photography opowiada Andrzej Urban, student IV roku Dziennikarstwa Uniwersytetu Wrocławskiego.
/ 17.05.2010 16:14

Fotografowanie jest jak potrzeba dokumentowania, porządkowania rzeczywistości i łapania zwykłych chwil. O tym jak zrodziła się sesja Ozzon Photography opowiada Andrzej Urban, student IV roku Dziennikarstwa Uniwersytetu Wrocławskiego.


Skąd wzięła się u ciebie potrzeba dokumentowania codzienności?

Hmm.. Na początku chciałem mieć po prostu aparat. Jakikolwiek. I kupiłem kompakt Canona. Pochłonęło mnie to na tyle, że później większość moich oszczędności wydawałem na aparaty i obiektywy. Chodziło mi o sprzęt na którym będę mógł się dalej rozwijać i pogłębiać swoją wiedzę. A jeżeli chodzi o samą potrzebę dokumentowania to nie mam pojęcia skąd ona się bierze. Po prostu gdzieś w we mnie siedzi chęć i potrzeba tworzenia. Ten typ tak ma.
 


Na czym koncentrujesz się robiąc zdjęcia?


To zależy czym się zajmuję. Staram się nie robić samych portretów. Jeżeli je już jednak robię i ktoś stoi przed obiektywem to staram się jakoś ustawić tę osobę. Dobrać odpowiednie tło, miejsce, światło etc. Co prawda sama koncentracja czasami przychodzi trudno, bo jeżeli człowiek współpracuje z osoba której dobrze nie zna popada w lekki stres. Bynajmniej ja tak mam, szczególnie na początku sesji. Później jednak się luzuję. Czasami robię też zdjęcia makro, więc wtedy koncentruję się na szczegółach.
 

W jaki sposób dobierasz modelki?

Przede wszystkim osoba musi być ciekawa. Nie kieruje się tutaj zasadą: ładna-brzydka. Owszem, osoba ta musi mieć swój urok, ale też i charakter. Nie ograniczam się tylko do dziewczyn. W najbliższym czasie planuje sesje ze starszą osobą. Będę też chciał również pokombinować coś z dzieciakami. Ich spontaniczność daje niezliczone możliwości.
 


Twoja sesja z Oławskiej wygląda jak wyjęta z ekskluzywnego magazynu o modzie. Skąd czerpałeś inspiracje i czy efekt był zamierzony?

To miejsce było pomysłem bohaterki sesji, czyli Aśki. Jej stylizacja zresztą też. Ja tylko przyszedłem robić zdjęcia. Mieliśmy godzinę czasu, bo na tyle wynajęliśmy lokal. Sesja wyszła jak wyszła i faktycznie sprawia wrażenie zdjęć wyrwanych z jakiejś wystawy z modnymi ciuchami. Co prawda warunki nie sprzyjały bo było trochę ciemno, ale jestem z niej bardzo zadowolony. Te zdjęcia wyglądają inaczej niż poprzednie prace . I o to chodzi, żeby każda następna sesja byłą inna, bo łatwo później zmęczyć materiał.


W takim razie czy wiosenna sesja była twoim pomysłem?

To byłą wspólna inicjatywa. Postanowiliśmy wykorzystać majowe inspiracje. Wiadomo, że taki okres jest tylko raz do roku i trzeba się nim nacieszyć.
 


 
Karolina Wojciechowska

Redakcja poleca

REKLAMA