Miłe złego początki, a koniec jeszcze milszy

Więc mam koleżankę , Anie . Świetna dziewczyna , zabawna , miła i do tego blondynka. Co jakiś czas dzwoni do mnie po kardiologiczne (czytaj : sercowe) porady , choć ja w tych sprawach autorytetem nie jestem. Pewnie właśnie dlatego dzwoni. Ostatni raz wczoraj. Z poważnym pytaniem na które trudno mi było odpowiedzieć , bo szczera odpowiedź boli a ona nic złego mi nie zrobiła, więc niech rozwija skrzydła a jak bedzie trzeba to ją kiedyś będe zbierać.... po raz kolejny.
/ 29.06.2006 01:37
miłośćOd czego by tu zaczać, żeby było logicznie....Wiem! Od.... mam taką kolezankę..... Więc mam koleżankę , Anie . Świetna dziewczyna, zabawna , miła i do tego blondynka. Co jakiś czas dzwoni do mnie po kardiologiczne (czytaj : sercowe) porady , choć ja w tych sprawach autorytetem nie jestem. Pewnie właśnie dlatego dzwoni. Ostatni raz wczoraj. Z poważnym pytaniem na które trudno mi było odpowiedzieć , bo szczera odpowiedź boli a ona nic złego mi nie zrobiła, więc niech rozwija skrzydła a jak bedzie trzeba to ją kiedyś będe zbierać.... po raz kolejny.

Pytanie brzmiało: Czy Twoim (czyli moim J ) zdaniem jak przyjaźń przekształca się w coś więcej to zawsze muszą z tego być problemy? No i taka prosta sprawa zapędziła mnie w kozi róg. Szybko zaczęłam się zastanawiać o kim może mówić bo świadomość o kogo chodzi mogłaby mi pomoc. Odrzuciłam kilku wspólnych znajomych , bo na kandydatów na cos wiecej jakoś mi nie pasowali.Cóż odpowiedziec? Jasne, że tak. Jeżeli związek się rozpadnie albo gorzej jeszcze, w ogóle nie wypali to trudno wrócić do stanu poprzedniego , ale jak koleżanka pyta o to wzdychajac do telefonu a dwie godziny później w kawiarni odpala sobie papierosa z drugiej strony no to nic tylko zaprzeczać! W imie rozwijającego się czegoś.

Kandydatem okazał się męzczyzna którego jako pierwszego wrzuciłam na liste To nie może być on. Ach, ta regularnie zawodząca mnie kobieca intuicja!

ON jest życiowym szczęsciarzem z przypadku i kobieciarzem z wyboru.Taki typ.Wiesz dokładnie iż spotkanie z nim to początek problemów, ale łudzisz się to ty będziesz TĄ kobietą.Więc ona jest na etapie łudzenia się.


Łączy ich wiele. On uważa , że kobiety są stworzone do siedzenia w domu , ona dokładnie to samo myśli o mężczyznach ( mieli sporo wieków by pokazać co potrafią ...no i pokazali....) , on słucha Myslovitz i Stinga , ona Ramazzotti i piosenek z Grease.On nie zwraca uwagi na wygląd ale każdej koleżance wytyka przybrany kilogram , i doradza odchudzenie ud. Ona na wygląd zwraca dużą uwagę ale to, że on jak nie znajdzie pary skarpetek zakłada dwie różne ( w różnych kolorach!) wcale jej nie przeszkadza. On mysli o swojej karierze , ona też. - o własnej. Konflikt interesów gwarantowany, Jak się zejdą i rozejdą to będzie niezły cyrk szczególnie dla nas , wspólnych znajomych , jednak jest nadzieja. On na pytanie - czy bedziesz o mnie myslał? podobno się usmiechnął. Podobnie zareagował na pytanie czy będziesz za mną tęsknił a to juz przecież coś znaczy , prawda? A poważnie mówiac , on przedstawił ją swej rodzine i nawet objął ją przy swym ojcu. A to, w przypadku czterdziestoparolatka po przejściach to już naprawdę o czymś świadczy - mam nadzieję , że swiadczy. Mając już te niezbite dowody uspakajałam ją , że na pewno będzie dobrze i że nawet gdyby coś im nie wyszło a wyjdzie na pewno(!) to katastrofy z tym związanej na horyzoncie nie widzę. Czy malutkie kłamstewko w dobrej wierze jest czymś zlym? Dzisiaj widziałam ich razem. Niby niewiele ich łączy, ale cielęcy wzrok a nie słowa zdradzą nawet najtwardszego mężczyzne. Oj wpadłeś chłopie! Po uszy wpadłeś!

Serdeczności życzę.


Marianna Dembinska


Ps. Informacja dla Ani : To nie było o Tobie.

Ps2. Informacja dla Krzyśka : Zbiezność imion przypadkowa.

Redakcja poleca

REKLAMA