Kuba - W dolinie słońca

Pinar del Rio to prowincja Kuby wysunięta najbardziej na zachód. Jej oś stanowi Cordillera de Guanigunico, składająca się z dwóch grup górskich – tworzących łagodne, kopulaste, częściowo zalesione wzniesienia Sierra del Rosario i długich, rozdzielonych podłużnymi obniżeniami pasm Sierra da los Organos.
/ 04.09.2008 23:45
Pinar del Rio to prowincja Kuby wysunięta najbardziej na zachód. Jej oś stanowi Cordillera de Guanigunico, składająca się z dwóch grup górskich – tworzących łagodne, kopulaste, częściowo zalesione wzniesienia Sierra del Rosario i długich, rozdzielonych podłużnymi obniżeniami pasm Sierra da los Organos.

Pinar del Rio to także miasto, przed którym szosa biegnąca malowniczymi serpentynami prowadzi do najbardziej znanej na Kubie krasowej doliny Vinales. Ze wzgórza widokowego roztacza się niepowtarzalny obraz malowniczego krajobrazu, na pokrytą czerwonymi glebami kotlinę, z dna której sterczą mogoty – pojedyncze pagóry o łagodnych zboczach i prawie płaskich szczytach, porośnięte małymi drzewkami i krzewami.

Kuba - W dolinie słońca

Kiedy kilka lat temu zawitałem w te strony, na wzgórzu widokowym stał motel, do którego należało kilkanaście domków campingowych. Wystarczyło każdego ranka wychylić się z domku, by podziwiać bajeczny krajobraz. Ale któregoś dnia zszedłem ze wzgórza na dół i natrafiłem na rosnące dziko drzewa pomarańczowe i bananowce. Narwałem pomarańcz całą reklamówkę, wycisnąłem sok, który dodałem do przywiezionej z Polski wódki. Umieściłem ten „boski”, jak się okazało, w napój w lodówce. Oziębiony, smakował wybornie.

Na Kubie spotykałem się na każdym kroku z oznakami życzliwości ze strony miejscowej ludności. Nie potrzeba było wielkich słów, wystarczyło jedno: Polonia, a natychmiast uśmiech rozjaśniał oblicze Kubańczyków, którzy byli nad wyraz życzliwi, gościnni... Oto, gdy po zwiedzeniu słynnych jaskiń indiańskich przysiadłem się na chwilę do wycieczki młodzieży kubańskiej, chcieli natychmiast podzielić się ze mną tym, co sami zabrali ze sobą do konsumpcji. A był to przysmak nie lada – pieczone prosię mleczne, spożywane z piwem.

Kuba - W dolinie słońca

Działo się to w pobliżu jaskini Cueva del Indio, która została wyżłobiona przez wodę. Na odcinku 300 metrów można było podziwiać całe galerie nacieków wapiennych na stropach i ścianach. Ostatni, udostępniony do zwiedzania odcinek, oglądało się z motorówki, płynąc rzeką przepływają przez jaskinię aż do miejsca, w którym ona z niej wypływa. Na skraju innej jaskini – Cueva del Jose Miguel, urządzono kawiarnię. Każdego wieczora rozbrzmiewała w niej muzyka do tańca – nowoczesne rytmy disco.

Natomiast w pobliżu miasteczka Vinales ogląda się tzw. Dolinę Malowideł, której nazwa pochodzi stąd, że na oczyszczonej z roślinności ścianie jednego z mogotów, wymalowano sceny przedstawiające ewolucję życia organicznego na Kubie. Malowidło – Mural de la Prehistoria – mierzy bagatela(!) 200 metrów długości, a jego autorem jest niejaki Gonzales, wywodzący się z Meksyku.
W drodze powrotnej z Pinar del Rio do Hawany zwiedza się Rezerwat Biosfery Sierra del Rosario w Saroa, zwany czasami Tęczą Kuby. Z niewielkiego wzgórza, wznoszącego się nad rezerwatem, roztacza się widok na równinne wybrzeże Morza Karaibskiego oraz na zalesione pasma górskie. Natomiast przez doliną, w której położony jest rezerwat, przepływa strumień Rio Manantiales, tworzący 30-metrowej wysokości wodospad. Poniżej wodospadu strumień przegrodzono tamą, tworząc sztuczne jeziorko. Ale do najciekawszych miejsc w Saroa należy orchidiarium, w którym rośnie kilka tysięcy storczyków ok. 700 odmian. Ogród założył pewien miejscowy adwokat, szukając w tym osobliwym zajęciu ukojenia po utracie ukochanej córki.

Kuba - W dolinie słońca

Naturalnym środowiskiem orchidei, które nazywa się królową wszystkich kwiatów, jest tropikalna dżungla. A np. w Tajlandii od stuleci trzeba przedsiębrać ryzyko zapuszczania się w gąszcz dżungli, żeby narwać tych kwiatów dla wychodzącej za mąż dziewczyny, która stroi nimi włosy. I każda barwa storczyków harmonizuje z hebanowym kolorem dziewczęcej fryzury, podkreślając jeszcze bardziej jej urodę. Jest w tym coś ze zdobywania kwiatu paproci, z tym jednak, że paproć kwitnie raczej we śnie, a orchidea na jawie.

mwmedia

Redakcja poleca

REKLAMA