Japończycy planują wydać nawet 21 miliardów dolarów na produkcję pierwszej elektrowni w kosmosie. Być może, już za parę lat będziemy świadkami przełomu w energetyce.
Pomysł na stworzenie elektrowni słonecznej w kosmosie pojawił się już w 1968 roku, jednak dopiero teraz trwają zaawansowane prace nad realizacją tego projektu. Japończycy są zdeterminowani i przedstawiają plan wystrzelenia w przestworza potężnego generatora wartego 21 miliardów dolarów. Generator ma produkować do jednego gigawata prądu, co daje szacunkowo zapotrzebowanie dla 294 tysięcy domów. Takie firmy jak Mitsubishi oraz IHI Corp. łączą siły i razem będą pracować nad projektem. Wspólnie starają się opracować nową technologię, która będzie mogła przetransportować energię na ziemię za pomocą potężnego strumienia energetycznego.
W cały projekt zaangażowane są firmy z 14 państw, a rząd japoński planuje już w 2015 roku wystrzelić pierwszy testowy generator. Nadal jednak istnieje wiele przeszkód. O ile samo pozyskiwanie energii słonecznej nie jest już rzeczą trudną, to transport paneli jest już bardzo kosztowny. Japończycy muszą znaleźć sposób na tańszy transport, ale to nie koniec ich zmartwień. Panele słoneczne są niestety dosyć delikatne, co tworzy nowe zagrożenia. Uszkodzić je mogą choćby mikrometeoroidy oraz wiele innych małych obiektów znajdujących się w przestrzeni kosmicznej. Jednak w kosmosie energia słoneczna jest cały czas, panele nie są zdane na łaskę chmur, jak to ma miejsce na ziemi.
Japonia nie jest jedynym krajem w wyścigu o podbój kosmicznej energii. Amerykańskie firmy Solaren oraz California Pacific Gas, pracują nad wystrzeleniem w przestworza generatora, który będzie działał 15 lat i będzie zapewniał 200 megawatów energii.