Sklepik w szkole

napisał/a: ~Ewa W" 2007-10-19 16:12
Mam syna pierwszoklasistę. Dotąd nie dawaliśmy mu żadnych pieniędzy do
szkoły (chyba, że na składki), ale mały od pewnego czasu bardzo prosi, żeby
mu dawać drobne na zakupy w szkolnym sklepiku. Dłuższy czas odmawiałam,
tłumacząc, że wszystko, czego potrzebuje do szkoły dostaje w domu
(śniadanie, picie, owoce), a w sklepiku jest drożej i te rzeczy do zdrowych
nie należą. Co za tego? Drogo? "Ale mamuś, w sklepiku są takie fajne dropsy
i kosztują tylko 30 groszy". "Nie kupujesz mi nigdy czipsów, a one są takie
dobre, kupowałbym tylko małą paczkę za 70 groszy" itp. argumenty.
Moje teksty o śmieciowym jedzeniu trafiąją w próżnię, bo to "takie dobre".
Widzę, że mu żal - koledzy chodzą do sklepiku, a on jako jeden z nielicznych
nie może. Dziś odebrałam go ze świetlicy - miał pełną buzię ciastek, bo
któryś z kolegów go poczęstował. Dodam, że problem pojawia się, gdy idzie do
świetlicy, bo w czasie zajęć z wychowawczynią nie są puszczani do sklepiku.
Jak to wygląda u Waszych pociech, szczególnie tych z klas młodszych? Czy za
kieszonkowe mogą kupować w sklepiku szkolnym? Czy mają jakieś ograniczenia,
jeśli tak, to jak ustalane?

Pozdr. Ewa
napisał/a: ~gdaMa" 2007-10-19 16:31
Słonko świeci, deszczyk pada... a *Ewa W* takie rzeczy opowiada:

> Mam syna pierwszoklasistę

Ja też :)

> Jak to wygląda u Waszych
> pociech, szczególnie tych z klas młodszych? Czy za kieszonkowe mogą
> kupować w sklepiku szkolnym? Czy mają jakieś ograniczenia, jeśli tak,
> to jak ustalane?

W zeszłym roku (zerówka) pani skrzętnie pilnowala by maluchy nie chodziły do
sklepiku szkolnego i jakoś nie wykazywał zainteresowania samodzielnymi
zakupami. W związku z tym od początku tego roku szkolego Mysz nie dostawał
pieniędzy, bo zaopatrywaliśmy go we wszystko co było mu potrzebne, ale
zaczął wydawać swoje pieniądze po cichu. Po poważnej rozmowie ustaliliśmy,
że może sobie kupować w sklepiku "szczękołamacze" czy inne świństwo za max 2
zł w tygodniu.
Jak dotąd trzyma się ustaleń.


--
Pozdrawiam,
*gdaMa*
"Meravigliosa creatura, sei sola al mondo..."
Gianna Nannini mi gra :)
napisał/a: ~Dorota ***" 2007-10-19 17:51

Dotąd nie dawaliśmy mu żadnych pieniędzy do
> szkoły (chyba, że na składki), ale mały od pewnego czasu bardzo prosi,
> żeby mu dawać drobne na zakupy w szkolnym sklepiku.

Nasi synowie (pierwszak i trzecioklasista) nie dostają stałego
kieszonkowego. Ale czasem od babci, dziadka, ciotek i od nas dostają parę
groszy (od 2 gr do 2 zł) i mogą z nimi robić , co chcą. Starszy już od
jakiegoś czasu potrafi zaoszczędzić, młodszy wydaje wszystko co do grosza w
najbliższym sklepie lub sklepiku. Starszy miał to samo, gdy był w pierwszej
klasie. Myslę, że do niewydawania pieniędzy (my się śmiejemy, że młodszego
pieniądze parzą) po prostu trzeba dorosnąć.

D.

napisał/a: ~pamana 2007-10-19 22:18

> Mam syna pierwszoklasistę. Dotąd nie dawaliśmy mu żadnych pieniędzy do
> szkoły (chyba, że na składki), ale mały od pewnego czasu bardzo prosi,
> żeby mu dawać drobne na zakupy w szkolnym sklepiku.


Posiadam pierwszoklasistke ,zachwyt sklepikiem byl we wrzesniu ,szal na
andruty -szly podobno hurtowo po 3 dniach dziecko objedzone
zaprzestalo nosic kase -miala jakies drobne -2-4 zl.
od 3 tygodni do sklepiku nie chodzi i nie prosi o pieniadze ,jak z
innymi dziecmi nie wiem wiec byc moze szal sklepiku wroci .

faktycznie dobrego to tam malo jest ,sam szmelc najtanszy ,nafaszerowany
barwnikami i cukrem.

Moze ustalic 1 dzien kiedy moze pojsc do sklepiku lub ustalic ze kwote
zamiast do sklepiku po miesiacu moze wydac na cos
innego-zabawka,gazetka,kino.
p.
napisał/a: ~Qrczak" 2007-10-20 08:01
Użytkownik "Dorota ***" napisał w wiadomości
>
> Dotąd nie dawaliśmy mu żadnych pieniędzy do
>> szkoły (chyba, że na składki), ale mały od pewnego czasu bardzo prosi, żeby
>> mu dawać drobne na zakupy w szkolnym sklepiku.
>
> Myslę, że do niewydawania pieniędzy (my się śmiejemy, że młodszego pieniądze
> parzą) po prostu trzeba dorosnąć.

O ile się zdąży przed śmiercią (naturalną naturalnie)

Qra
napisał/a: ~Piotr Majkowski 2007-10-24 13:38
19.10.2007, Ewa W napisał(a)

> Mam syna pierwszoklasistę. Dotąd nie dawaliśmy mu żadnych pieniędzy do
> szkoły (chyba, że na składki), ale mały od pewnego czasu bardzo prosi, żeby
> mu dawać drobne na zakupy w szkolnym sklepiku. Dłuższy czas odmawiałam,

U Magdy był automat z batonikami, paluszkami, napojami itp.
Na szczęście ciagle się psuł więc nie było problemu.

Ale maiłaem problem z "kolezeńskimi" co dawali Magdzie słodycze. Dopiero
rozmowa na zebraniu połozyła kres rozdawnictwu kalorii.
:>
--
_ Piotr Majkowski
} Magda 8 lat, Marcin 5 lat
http://msk-system.pl/majkowscy
napisał/a: ~dorra" 2007-10-24 17:59

Użytkownik "Piotr Majkowski" napisał w
wiadomości news:ffnas3$9c1$4@news.onet.pl...
> 19.10.2007, Ewa W napisał(a)
> Ale maiłaem problem z "kolezeńskimi" co dawali Magdzie słodycze. Dopiero
> rozmowa na zebraniu połozyła kres rozdawnictwu kalorii.
> :>

koszmar, że dzieci są kontrolowane nawet w kwestii dzielenia się słodyczami
ze sobą :(

u nas dyrekcja narzuciła odgórnie, że nie ma śmieci w sklepiku, dodatkowy
kłopot sklepik jest w szkole ale ma osobne wejście, trzeba wyjśc na boisko i
wejść do sklepiku obok, pierwszaczki nie chcą tam przez to chodzić bo
starszaki się pchają, nie ma szans na zdażenie kupienia sobie czegoś.
Są tam kanapki, owoce, napoje i słodycze typu batoniki, ciastka.


napisał/a: ~Piotr Majkowski 2007-10-25 11:01
24.10.2007, dorra napisał(a)

> koszmar, że dzieci są kontrolowane nawet w kwestii dzielenia się słodyczami
> ze sobą :(

POdaj to do Trybynału w Strasburgu.
:D

> u nas dyrekcja narzuciła odgórnie, że nie ma śmieci w sklepiku, dodatkowy
> Są tam kanapki, owoce, napoje i słodycze typu batoniki, ciastka.

Batoniki i ciastka to sa właśnie _śmieci_.
Musicie jeszcze raz "narzucić odgórnie".
--
_ Piotr Majkowski
} Magda 8 lat, Marcin 5 lat
http://msk-system.pl/majkowscy
napisał/a: ~Jagna W." 2007-10-25 13:14

Użytkownik "Piotr Majkowski" napisał w
wiadomości news:ffnas3$9c1$4@news.onet.pl...

> Ale maiłaem problem z "kolezeńskimi" co dawali Magdzie słodycze. Dopiero
> rozmowa na zebraniu połozyła kres rozdawnictwu kalorii.

Naprawdę musisz poruszać taką sprawę aż na zebraniu, zamiast po prostu
nauczyć dziecka mówienia "nie, dziękuję" przy jednoczesnym wytłumaczeniu,
dlaczego nie powinno jeść słodyczy? Przecież problem nie leży w tym, że ktoś
częstuje, tylko w tym, że Twoje dziecko bierze.

JW
napisał/a: ~Piotr Majkowski 2007-10-26 14:05
25.10.2007, Jagna W. napisał(a)

>> Ale maiłaem problem z "kolezeńskimi" co dawali Magdzie słodycze. Dopiero
>> rozmowa na zebraniu połozyła kres rozdawnictwu kalorii.
>
> Naprawdę musisz poruszać taką sprawę aż na zebraniu, zamiast po prostu
> nauczyć dziecka mówienia "nie, dziękuję" przy jednoczesnym wytłumaczeniu,
> dlaczego nie powinno jeść słodyczy? Przecież problem nie leży w tym, że ktoś
> częstuje, tylko w tym, że Twoje dziecko bierze.

Dzieci są tylko dziećmi. Przyznaja rację i robią swoje.
Talenty wychowawcze są dobre na papierze, zycie bolesnie je
weryfikuje. (tak wiem, ja nie umiem, inni potrafią, daruj sobie)
Tak samo nie można wytłumaczyć babci, ze dziecko nie powinno dostawać
(po kryjomu) cukierków czy czekoladek.

--
_ Piotr Majkowski
} Magda 8 lat, Marcin 5 lat
http://msk-system.pl/majkowscy
napisał/a: ~Jagna W." 2007-10-26 17:07

Użytkownik "Piotr Majkowski" napisał w
wiadomości news:ffsl74$o1j$1@news.onet.pl...

>>> Ale maiłaem problem z "kolezeńskimi" co dawali Magdzie słodycze. Dopiero
>>> rozmowa na zebraniu połozyła kres rozdawnictwu kalorii.

>> Naprawdę musisz poruszać taką sprawę aż na zebraniu, zamiast po prostu
>> nauczyć dziecka mówienia "nie, dziękuję" przy jednoczesnym wytłumaczeniu,
>> dlaczego nie powinno jeść słodyczy? Przecież problem nie leży w tym, że
>> ktoś
>> częstuje, tylko w tym, że Twoje dziecko bierze.

> Dzieci są tylko dziećmi. Przyznaja rację i robią swoje.

Jak więc "wymogłeś" na cudzych dzieciach (bo rozumiem, że taki był cel
spotkania na zebraniu z rodzicami), by nie częstowały Twojego cukierkami,
skoro nie potrafisz "wymóc" na swoim dziecku zakazu przyjmowania słodyczy?

> Talenty wychowawcze są dobre na papierze, zycie bolesnie je
> weryfikuje.

Ale to Twój problem, jeśli nie potrafisz wychować swego dziecka.
Nie rozumiem tylko dlaczego określonych zachowań wymagasz od innych (tu:
zakaz częstowania przez dzieci słodyczami Twego dziecka), swoje zwalaniając
z tego obowiązku.

JW
napisał/a: ~Piotr Majkowski 2007-10-27 21:28
26.10.2007, Jagna W. napisał(a)


>> Dzieci są tylko dziećmi. Przyznaja rację i robią swoje.
>
> Jak więc "wymogłeś" na cudzych dzieciach (bo rozumiem, że taki był cel
> spotkania na zebraniu z rodzicami), by nie częstowały Twojego cukierkami,
> skoro nie potrafisz "wymóc" na swoim dziecku zakazu przyjmowania słodyczy?

Dlaczego nie potrafię ? Wymogłem, a rodzice przyznali mi rację, że nie
warto dawać dzieciom słodyczy do szkoły.

>> Talenty wychowawcze są dobre na papierze, zycie bolesnie je
>> weryfikuje.
>
> Ale to Twój problem, jeśli nie potrafisz wychować swego dziecka.
> Nie rozumiem tylko dlaczego określonych zachowań wymagasz od innych (tu:
> zakaz częstowania przez dzieci słodyczami Twego dziecka), swoje zwalaniając
> z tego obowiązku.

Nikogo nie zwalniam, wręcz przeciwnie. Jest już nauczona aby nie brać
słodyczy i powstrzymywać się.
A teraz napisz mi o tym jakim to jestem złym rodzicem i jaki terror
wprowadzam zamiast tłumaczyć i bezstresowo rozwiązywać problemy.
:D
IMO nie chodzi Ci o to co jest dobre dla dzieci, raczej o szermierkę
słowną. Daruj sobie, bo ja to olewam.

--
_ Piotr Majkowski
} Magda 8 lat, Marcin 5 lat
http://msk-system.pl/majkowscy