Czy to depresja?

Czy obniżony poziom własnej wartości, częste zmiany nastroju, brak apetytu, poczucie bezradności i złość wywołana płaczem dziecka świadczy o depresji poporodowej? Czy powinna być leczona farmakologicznie? Do jakiego lekarza się udać?
/ 08.10.2008 11:41
Czy to depresja?

Czy obniżony poziom własnej wartości, częste zmiany nastroju, brak apetytu, poczucie bezradności i złość wywołana płaczem dziecka świadczy o depresji poporodowej? Czy powinna być leczona farmakologicznie? Do jakiego lekarza się udać?

Maja

Nie można odpowiedzieć Tak lub Nie (nie widzę pani reakcji, zachowań, nie znam pani sytuacji rodzinnej, nie wiem ile dni, miesięcy jest pani po porodzie, które to dzieciątko w pani rodzinie, itp.). Jednak myślę, że to raczej przygnębienie poporodowe, nie depresja. Przygnębienie poporodowe wywołują zmiany hormonalne, które zachodzą w organizmie kobiety. Wiele kobiet nie może spać i odczuwa lęk. Często występuje zmiana apetytu (osłabienie lub wzmożenie), nasila się rozdrażnienie, zdenerwowanie, strach przed odpowiedzialnością. Przygnębienie nie jest chorobą i nie wymaga leczenia farmakologicznego. Jeśli przygnębienie jest powodem pani stanu potrzebuje pani wsparcia od osoby bliskiej - męża, siostry, koleżanki, mamy itd. kogokolwiek komu może pani się wygadać, wypłakać, szczerze porozmawiać o swoich obawach, potrzebach. Proszę rozmawiać szczerze z tatusiem dziecka (czasami tatusiowie są tak przerażeni nową rolą, że sami nic nie widzą i trzeba mówić do nich otwarcie, prosto - tzn. wiesz tak jakoś dziwnie się czuję, chyba jestem przemęczona .Wynieś śmieci bardzo Cię o to proszę.). Potrzebuje pani mieć nawet małą chwilkę dla siebie tzn. np. wyjść do sklepu kupić sobie cokolwiek, co pani poprawi humor. A wtedy niech ktoś bliski zajmie się dzieckiem. Brak cierpliwości i złość na dziecko często wynika ze zmęczenia. Proszę podzielić obowiązki domowe z mężem, partnerem, itd. np. pani karmi dzieciątko po kąpieli, a tato składa zestaw do kąpieli itp. Myślę, że brak cierpliwości i złość pojawia się u niejednej mamusi (tylko o tym nie mówią otwarcie, bo myślą, że są złymi matkami). A to nieprawda! Są po prostu przemęczone - mają wiele obowiązków, a nierzadko nie mają na kogo liczyć w tym natłoku nowych obowiązków. Jeśli tylko ktoś bliski chce panią wyręczyć np. w zakupach, prasowaniu ubranek niech się pani zgadza bez chwili zastanowienia. Jesteśmy ludźmi i potrzebujemy siebie nawzajem. Życzę powodzenia.

Gdyby zechciałaby pani skonsultować się z lekarzem to będzie nim psycholog. Ale najpierw proszę spróbować wszystkich innych sposobów opisanych wyżej.

Pozdrawiam serdecznie

Celina Fręczko, położna

Redakcja poleca

REKLAMA