Czego możesz nauczyć się od swojej mamy?

Renta 1340 zł na miesiąc po zmarłym mężu górniku. Zero trzynastek, dodatkowych nagród czy dorabiania. Tanie wieczory w kinie raz w tygodniu, kosmetyczka raz na dwa miesiące, z fryzjera zrezygnowała (włosy farbuje sama), ale obiad w knajpce, czemu nie? Już nie pali, bo przecież paczka papierosów jest teraz taka droga, ale z wina i to coraz lepszego nie myśli rezygnować.
/ 18.06.2010 07:47

Renta 1340 zł na miesiąc po zmarłym mężu górniku. Zero trzynastek, dodatkowych nagród czy dorabiania. Tanie wieczory w kinie raz w tygodniu, kosmetyczka raz na dwa miesiące, z fryzjera zrezygnowała (włosy farbuje sama), ale obiad w knajpce, czemu nie? Już nie pali, bo przecież paczka papierosów jest teraz taka droga, ale z wina i to coraz lepszego nie myśli rezygnować.

Nie wiem jak ona to robi, ale wiem, że ma jeszcze odłożone kilka groszy na niespodziewane wydatki. Ja zarabiam kilka razy więcej i stale nie mam pieniędzy, czasami pożyczam je nawet od mojej mamy. A To, że zarabiam więcej nic kiedyś nic nie zmieniło. Tak samo jak kiedyś mam zero oszczędności i pożyczam u mamy. O co w tym wszystkim chodzi? Nie wiem, chyba o zachowanie zdrowego rozsądku. Moja mama po prostu wydaje na bieżące potrzeby i mam wrażenie, że niezależnie ile by zarabiała to jej wydatki nie uległyby wielkiej zmianie.

Podpytałam mamę i co mi wyszło
Jedzenie:

  • kupuje raz w tygodniu w hipermarkecie, a nawet raz na dwa tygodnie - kupuje tam takie rzeczy jak mleko, mąkę cukier, żywność w puszkach, ryż, makarony itd. - marże w małych osiedlowych sklepach są niestety ogromne, więc stara się większość rzeczy kupić w hipermarkecie. Nawet jak w maju wyjeżdża na kilka miesięcy do swojego domku na wsi, to żywność zajmuje połowę bagażnika. Okazuje się, że wiejskie sklepy, wbrew pozorom nie są tanie.
  • chleb kupuje w sprawdzonej piekarni - nie do pomyślenia jest, żeby zrobiła to w przypadkowym sklepie, podobnie jest z mięsem - w jej ulubionym „rzeźniku" ma przekonanie, że mięso jest tam świeże i czyste. Wędliny kupuje jeszcze w innym miejscu - tutaj moja mama jest skłonna dorzucić kilka złotych więcej, ale „szynka to musi być szynka, a nie woda."
  • nie marnuje jedzenia, z różnych resztek pozostałych w lodówce czaruje różne magiczne potrawy. Jednak jej podstawową zasadą jest niekupowanie rzeczy, które szybko się psują w nadmiarze.
  • wygrywa na tym, że w wakacje robi weki . Soki kupowane w kartonach są bardzo drogie, mają różny smak i są bardzo słodkie, karton soku kosztuje od 3 do 5 zł i przy dwuosobowej rodzinie jeden wystarcza na jeden dzień. Zakładając, że pijemy taki sok co drugi dzień to wydajemy miesięcznie od 45 do 75 zł. Moja mama robi zapasy na zimę -też wydaje na owoce i cukier, a także energię do przygotowania, ale nie aż tak dużo i przede wszystkim jest pewność, że sporządzona przez nią żywność jest bez konserwantów. A wiadomo, że soki organic to koszt jeszcze większy niż 5 zł za litrowy karton. Pyszna soki z truskawek, wiśni czy czaj czerwonej porzeczki są ni do pobicia. I soki jagód. Za darmo. Sama zbiera owoce w lesie łacząc przyjemne pożytecznym. Podobnie z grzybami - począwszy od prawdziwków, a skończywszy na maślakach, które też sama zbiera suszy lub wekuje - oszczędność bardzo duża, bo słoik prawdziwków kosztuje ponad 10 zł, a czasami i dużo więcej.
  • jak gotuje zupy, to raczej z tych tzw. treściwych - jak zjesz talerz to już nie masz miejsca na drugie danie
  • woda mineralna - nie kupuje tych za ok. 1,60, ale te w granicach złotówki za 1,5 litra - moja mama wychodzi z założenia, że woda w butelce, aby była dopuszczona do sprzedaży musi i tak przejść wszystkie atesty - a każda woda smakuje tak samo. Raczej nie stosuje pięciolitrowych baniaków, bo chociaż tańsze, to jednak zużycie takiej ilości wody w ciągu dwóch dni jest raczej trudne, potem to już taka woda jest niezdatna do picia

Z pewnością wydaje sporo na kosmetyki i to sprawdzonych firm, które nie należą do najtańszych. Kupuje wypróbowane marki, bo na wiele innych ma uczulenie. Tak jak wspomniałam dobre czerwone wino mile widziane do obiadu. Wakacje - oprócz wiejskiego domku to przede wszystkim morze. Zawsze warto wyjechać, najlepiej do Dębek, albo Jastrzębiej Góry i to najlepiej na dwa tygodnie. Przecież przez tydzień nie zdąży wypocząć!
Poza tym moja mama ma jeszcze inną słabość, zakodowaną z lat dawniejszych. Kurtki skórzane. Dla niej to synonim czegoś lepszego i musi to mieć. Dlatego też średnio raz na dwa lata kupuje sobie nową, a koszt jednej to ok. 600 zł. Ale moja mama przecież nie może cały czas chodzić w tej samej, bo co powiedzą sąsiedzi.
I to wszystko za 1340 zł miesięcznie.

RadzSobie.pl


Redakcja poleca

REKLAMA