Zareczyny jak powiedzieć rodzicom???

napisał/a: tara1 2007-09-06 09:01
Droga iris, rozumiem Twoje rozczarowanie całą sytuacją. Jestem mamą już zamężnej córki i wiem jak sama bym się czuła. Wszystko teraz zależy od młodych. Jeżeli naprawdę się kochają i chcą być razem to ta reakcja jest bez znaczenia.
Ja mogę Ci z własnego doświadczenia doradzić, abyś skłoniła swoją córkę do pewnych przemyśleń: niech przeanalizuje zalety i wady swojego narzeczonego i zastanowi się, czy te wady są do zaakceptowania. Nie ma ludzi idealnie dopasowanych, nie ma ludzi bez wad i nie jest prawdą, że człowiek może się zmienić pod wpływem drugiej osoby. Może próbować, może korygować cechy nieakceptowane przez drugą stronę, ale w środku się nie zmieni i to wyjdzie prędzej czy później. Trzeba się więc zastanowić, czy da się z tym żyć. W przypadku Twojego przyszłego zięcia istotne jest, jak duży wpływ na niego mają rodzice. Trzeba się liczyć z tym, że mogą mu teraz "ciosać kołki na głowie" i bardzo ważna będzie jego reakcja teraz własnie.
Trzeba też niestety stwierdzić, że rodzice czasem mają intuicję i czują, że dany partner nie jest tym właściwym. Tak np. było w przypadku mojego najstarszego syna. Od początku widziałam, że dokonuje niewłaściwego wyboru. Ale on był tak stanowczy, że nie dał sobie nic powiedzień. Z bólem serca zaakceptowaliśmy jego decyzje, był ślub cywilny, po roku kościelny, a po 2 latach rozwód (i jestem pewna, że nie przyczyniła się do tego nasza wcześniejsza niechęć, bo przyjęliśmy synową do rodziny z pełną serdecznością). Niedawno syn powiedział, że miałam wtedy rację, ale co mi po tym; wątpliwa satysfakcja.
Musisz się jednak liczyć z tym, że my rodzice mamy w dzisiejszych czasach niewiele do powiedzenia w sprawach naszych dzieci i może dobrze :) [/b]
napisał/a: pene22 2007-09-06 14:24
Dziękuję Neci i Tarze za ciepłe słowa . I zgadzam się z Wami, że to młodzi sami muszą decydować, rodzice nie powinni się wtrącać, muszą uszanować ich decyzje, nawet jeśli nie jest po ich myśli. (Moje dzieci są bardzo uparte i chcą uczyć się na swoich błędach.) Rodzice ( dorosłych dzieci) są po to, żeby wspierać, pomagać, żeby czuwać, żeby wysłuchać i służyć radą tylko wtedy, gdy o to poproszą.
napisał/a: neo1 2007-09-06 15:30
gratuuje
napisał/a: maraton 2007-11-04 17:54
Witam. Wkrótce odbędą się nasze zaręczyny. Odbędą się one tylko we dwoje. Problem jaki mam(y) to jak powiadomić o tym wydarzeniu rodziców. Czy zaprosić moich do jej mówiąc wcześniej o co chodzi i tylko dokonać „formalności” czy powiedzieć osobno każdym w domu. Nasi rodzice się znają tzn. nie są znajomymi ale nie raz mieli okazje pogadać. W każdym przypadku będzie to tylko poinformowanie oczywiście w uroczysty sposób z kwiatami dla przyszłej teściowej itp. Napiszcie jak to widzicie i jak najlepiej to przeprowadzić, bo sami już nie wiemy :) Z góry dzęki!
napisał/a: ~gość 2007-11-04 22:48
maraton, masz taką samą sytuację jak my nasi rodzice też sie znali, nie raz już mieli okazję pogadać. Mój Misiek powiedział swoim rodzicom przez telefon, strasznie się ucieszyli, później pojechaliśmy do moich rodziców, Łukasz kupił wspaniały bukiet dla mojej mamy (10 dużych róż i jeszcze zielone coś, nie znam się na kwiatach) a dla taty Johna Walkera Black Label ae staruszek się ucieszył ja wcześniej wspomniałam rodzicom o zaręczynach nie miałam dłużej milczeć Rodzice zadowoleni zjedliśmy, wypiliśmy francuską wódkę itd.... Nie było Łukasza rodziców bo pracują 7 dni w tygodniu :/ więc następnego dnia pojechaliśmy do nich "pokazać pierścionek" w sumie błam tam 1h bo autobus do Kielc mieliśmy.

Teraz planujemy wspólną kolację na świętach, gdzie chcemy już ustalić datę ślubu cywilnego Jestem bardzo zadowolona z reakcji moich rodziców
napisał/a: Aniuta 2007-12-03 23:02
Moja mama jest tradycjonalistką. Wiem z nieoficjalnego źródła (babcia mojego Misia), że on planuje zaręczyny. Próbowałam rozmawiac z moją mamą na ten temat, ale ona uznała, że jesli nie odbędzie się to tak jak nalezy- jego rodzice u nas na obiedzie, kwiaty, wino i jego mama musi poprosic moja o moją rękę dla jej syna- to ona sie nigdy nie zgodzi.I niestety tak może się zdarzyc, bo moja mamusia nie rzuca słów na wiatr. A z drugiej strony nie chciałabym z nią walczyc z tego powodu. Czy ktoś z Was ma może jakis cudowny sposób jak przekonac moją mamę, że to nie zawsze musi byc tradycyjnie?? Ja osobiście uważam, ze to nie ma już tak duzego znaczenia, ważne, aby młodzi byli zadowoleni. Prosze o pomoc. A nawet błagam!!!
napisał/a: Hania:) 2007-12-03 23:43
Matulu, mało nie spadłam z krzesła:) prawie jak u Mniszkówny!!! Twoja mama jest hrabianką z pochodzenia? Ja myślę, że jeśli ciebie nie posłucha, warto nasłać na nią niby przypadkiem jakąś osobę, którą ceni i szanuje. Niech ta zaufana (ciotka, siostra, kuzynka, przyjaciółka) spróbuje niby to przypadkiem przemycić jej bardziej nowoczesną formę! może tego posłucha! bo jak dla mnie to jest po prostu czepianie się o pierdoły. Ja rozumiem że mama może nie akceptować związku i wtedy zrozumiała jest odpowiedz odmowna (swoja droga - nie przejmowałabym się tym!), ale rozumiem że mama akceptuje Twój związek i mimo to chce robić dymy, bo ktoś nie buchnął przed nią na kolana? Na moje oko to naczytała się romansideł.
napisał/a: Aniuta 2007-12-04 12:40
Hehe- nie, nie jest hrabianką, inaczej ja tez bym nią była i popełniałabym mezalians wybierając mężczyznę z nizszej klasy społecznej- czyli bez tytułu ;)
Romansideł nie czyta, bo nie ma takiej potrzeby. Swoją drogą może jednak coś by jej się przydało, może zmieniłaby zdanie :)
A co do zaufanej osoby- hmmm... tia... tu zaczynają się schody. Dziękuję za dobrą radę i dam znac jak się cos wyklaruje :)

[ Dodano: 2007-12-04, 18:14 ]
A co do akceptacji- moja mama baaaaardzo rzadko akceptuje cokolwiek co jest związane ze mną i moim powrotem do domu później niż o północy. A to ze względu na to, że ona się martwi i później się nie wysypia. Jakiekolwiek próby rozmowy z nią na ten temat kończą sie tak, że ona przez pierwszy miesiąc po rozmowie na wszystko się zgadza, a później wraca do starych przyzwyczajeń. Tak jest ze wszystkim. Dodam, że za 3 miesiące sokńczę 24 lata, a z obecnym chłopakiem jestem 2,5 roku. Może jakos to będzie.
napisał/a: Hania:) 2007-12-05 00:14
Aniuta napisal(a):Hehe- nie, nie jest hrabianką, inaczej ja tez bym nią była i popełniałabym mezalians wybierając mężczyznę z nizszej klasy społecznej- czyli bez tytułu ;)
Romansideł nie czyta, bo nie ma takiej potrzeby. Swoją drogą może jednak coś by jej się przydało, może zmieniłaby zdanie :)
A co do zaufanej osoby- hmmm... tia... tu zaczynają się schody. Dziękuję za dobrą radę i dam znac jak się cos wyklaruje :)

[ Dodano: 2007-12-04, 18:14 ]
A co do akceptacji- moja mama baaaaardzo rzadko akceptuje cokolwiek co jest związane ze mną i moim powrotem do domu później niż o północy. A to ze względu na to, że ona się martwi i później się nie wysypia. Jakiekolwiek próby rozmowy z nią na ten temat kończą sie tak, że ona przez pierwszy miesiąc po rozmowie na wszystko się zgadza, a później wraca do starych przyzwyczajeń. Tak jest ze wszystkim. Dodam, że za 3 miesiące sokńczę 24 lata, a z obecnym chłopakiem jestem 2,5 roku. Może jakos to będzie.


No to jedziemy na jednym wózku ja 24 latka skończę w maju (wnioskuje wiec, że jesteśmy rówieśniczkami) i moja mama też jakby zatrzymała się w czasie. Na moim 16 roku życia mniej więcej a stara baba już ze mnie! to trzeba przetrzymać i już:) i podobnie - owszem akceptuje i lubi mojego chłopaka, ale najlepiej, zeby nie przychodził codziennie, nie zabierał mnie po nocach na imprezy:) mam przynajmniej nadzieję, że nie zechce takich pałacowych oświadczyn, bo ja po prostu umrę ze śmiechu:) aha! na moją Rodzicielkę działają dobre rady osób, które są dla niej autorytetem:) może na Twoją też? Spróbuj!:)
napisał/a: Aniuta 2007-12-05 10:53
Pewnie, że spróbuję. Tylko nie wiem czy ja mam znów zacząc rozmowę czy poczekac aż ona zacznie. Bo jak trafię na nieodpowiedni moment to jeszcze pogorszę sprawę. A jak będę czekac aż ona zacznie to mogę sie nie doczekac
napisał/a: Hania:) 2007-12-05 23:24
bierz byk za rogi! najgorsze na pewno jest czekanie i "nicnierobienie" spróbuj wyczaić odpowiedni moment i ogłaszaj nowinę nie czekaj zbyt długo!
napisał/a: Aniuta 2007-12-06 08:16
Ha! Mam soujusznika!!! Pogadałam wczoraj z tatą. Opowiedziałam mu o wszystkim. Uznał, że mojej mamie naciągnęła sie pępowina gdy usłyszała o zaręczynach. Jeszcze miał pretensje, że nie przyszłam najpierw do niego, bo on na pewno by tak nie zareagował i jakoś ugłaskałby mamę Najważniejsze, że on popiera w 99% moje zdanie na ten temat Luzik Nawet nie wiedziałam, że mam tak fajnego ojca