Seksturystyka kobiet

Zaserwuj sobie urlop od małżeńskiej prozy życia codziennego w ramionach ciemnoskórego Turka lub Hiszpana. Na podbój dziewiczych seksualnych lądów co wakacje wyruszają tysiące kobiet, które pragną wyrwać się na tydzień lub dwa z nudnego małżeńskiego łoża. I mieć przy okazji czyste sumienie.
/ 15.05.2012 06:15

Włochy, Hiszpania, Grecja? Czemu nie? Kobiety, zwłaszca Polki, uwielbiają ciemnoskórych przystojnych brunetów. A jak wiadomo oni uwielbiają blondynki o jasnej karnacji i niebieskich oczach. Nic więc dziwnego, że seksturystyka w tego typu zakątkach kwitnie. Która kobieta nie marzy by chociaż na chwilę oddać się w ramiona rewelacyjnego kochanka i zapomnieć o codzienności. Nie tylko samotne, zapracowane kobiety korzystają z tego typu propozycji. Coraz częściej korzystają z tego mężatki znudzone codziennością i zwykłym małżeńskim seksem. Masz dość prozy życia? Może skorzystasz?

Seksturystyka kobiet

Letni sezon seksturystyki należy uznać za otwarty. Wyczekujące urlopu jak kania dżdżu wynudzone mężatki wreszcie mogą ze spokojnym sercem wsiąść do samolotu i na dwa tygodnie zapomnieć o robieniu obiadów czy sprzątaniu mieszkania, w którym zostawiają męża, słomianego i niczego nie podejrzewającego wdowca. Pełni zrozumienia i też chcący odrobinę odetchnąć małżonkowie przytakują ze zrozumieniem na plany wyjazdowe swoich drugich połówek: one oficjalnie jadą na wakacje z przyjaciółką lub same, przynajmniej taka jest wersja przekazywana z ust do ust. Na miejscu jednak wciskana mężowi bajka o wieczorach spędzanych z książkami lub na samotnych spacerach po plaży zwyczajnie ląduje w koszu – lub raczej w jak najbardziej prawdziwych ramionach przystojnego Jamajczyka.

 

Seksturystyka rozkwita w tropikach. Z dala od znanych kurortów, w których każda lubiąca uprawiać skoki w bok mężatka może się z bólem przekonać, jaki świat jest mały, spotykając niespodziewanie swoich sąsiadów w momencie, gdy ona właśnie obściskuje się z obcym, seksownym Latynosem. Turystyczny seks uprawia się w ukryciu, ale jednocześnie na „pełnym gazie”, bez odmawiania sobie rozkoszy, których pod małżeńską kołdrą ciężko doświadczyć. A pikantności całej sprawie dodaje fakt, że ten sekswypad trzeba utrzymać w tajemnicy – po powrocie do domu tym bardziej. I może dlatego to tak kręci.

Turystyka romantyczna

O pokątnej seksturystyce mówi się – ku niezadowoleniu urlopowiczek pławiących się w słońcu i pocałunkach zagranicznych kochanków – jednak coraz więcej. Pierwsze sygnały o tym zjawisku pocztą pantoflową przedostawały się do mediów jakieś 30 lat temu, jednak to ostatnia dekada najmocniej nakręciła koniunkturę seksturystyki. Krajami najczęściej odwiedzanymi w celu zaliczenia wakacyjnej miłości są m.in. Grecja, Turcja, Tajlandia, Kuba, Karaiby. I wiele, wiele więcej. W ciągu tego ćwierćwiecza z usług urlopowych kochanków skorzystało ok. 600 tysięcy tylko Kanadyjek – a wiele z nich zdążyło powtórzyć takie wypady już kilkakrotnie. A aż 80 tysięcy Europejek i mieszkanek północnej Ameryki ląduje w tym celu co roku na Jamajce. Ciekawe są tez pseudonimy seksturystek, które ukuli dla nich egzotyczni kochankowie. Białoskóre, spragnione niezobowiązującej miłości Europejki określa się jako „żółte ogony” lub „długie ogony”, czasem tez jako „Shirley Valentine”, „hanky-panky” (w wolnym i bardzo delikatnym tłumaczeniu: kurewki), „butelki mleka”, „latające cipki”.

Nie wszyscy chcą zapłaty za seks na zawołanie. Egzotyczni kochankowie często z satysfakcją zadowalają się fundowanymi przez sponsorkę obiadami czy kolacjami, drinkami w barze lub upominkami. A przede wszystkim mieszkaniem z nią w wynajmowanym pokoju hotelowym. Za darmo. Niektórzy jednak wysysają z seksturystek tyle, ile się tylko da – bo to zajęcie jest przecież „pracą sezonową”, czasem tak intratną, że jej pozytywne skutki finansowe egzotyczni żigolacy „odczuwają” jeszcze przez wiele kolejnych, powakacyjnych miesięcy. A najłatwiej jest ściągać zapłaty z kobiet, które nie są zbyt atrakcyjne i jednoczesnie najbardziej spragnione zainteresowania – one potrafią zrobić dla muskularnego Murzyna wszystko. A już tym bardziej zostawić w jego kieszeni połowę zawartości swojego portfela, byleby je adorował przez cały urlop.

Odświeżający skok w bok

Dla jednych jest to prostytucja, dla innych zwykła małżeńska zdrada, a dla pozostałych – porządny wakacyjny reset życia pełnego wchodzących na głowę dzieci, niezbyt aktywnego w łóżku męża i image'u kury domowej pracującej tak naprawdę na dwóch etatach. Nieszkodliwy skok w bok, który sprawia, że seksualne akumulatory szalejącej na wakacjach żony zostają naładowane na cały rok, a małżeńskie łóżko (i partnerska miłość) aż furczy. Profity są znaczne, o ile rozgrzane seksturystyki zawczasu pomyślały i zabezpieczyły się przed niechcianymi dowodami zdrady. Bo zakończenie wakacyjnej przygody zarażeniem się HIV lub innymi chorobami dróg płciowych jest większe niż można by się spodziewać: najgroźniejszym wirusem świata można łatwo zarazić się w północnej Afryce (ok. 4% nosicieli), na Bahamach (3,3%), w Republice Trynidad i Tobago (2,6%), na Jamajce i Barbados (1,5%) oraz w Dominikanie (1,1%). Jeśli więc zdradzać, to z głową i dobrą prezerwatywą.

Redakcja poleca

REKLAMA