Ryszard Kalisz skarcony przez własną partię

Człowiek lewicy, wieloletni członek SLD. Od lat w strukturach kierowniczych partii. Na przeprowadzonym ostatnio wotum zaufania, przegrał jednak wśród własnych członków. Podobno Grzegorz Napieralski chciał go ukarać za wystąpienie na kongresie poparcia Janusza Palikota. Nie wiadomo tylko, czy da decyzja nie będzie go drogo kosztować.
/ 28.10.2010 11:19

Człowiek lewicy, wieloletni członek SLD. Od lat w strukturach kierowniczych partii. Na przeprowadzonym ostatnio wotum zaufania, przegrał jednak wśród własnych członków. Podobno Grzegorz Napieralski chciał go ukarać za wystąpienie na kongresie poparcia Janusza Palikota. Nie wiadomo tylko, czy da decyzja nie będzie go drogo kosztować.

Powszechnie wiadomo, że Napieralski czuje się niepewnie na pozycji lidera lewicy. Jego wybór był powszechnym zaskoczeniem, najprawdopodobniej też dla niego samego. Dobry wynik w kampanii wyborczej ugruntował jego pozycję, wciąż jednak nie na tyle, aby zapewnić mu spokój ducha. Od wyboru na przewodniczącego partii, Napieralski stara się prowadzić partię mocną ręką, kreując się na ostrego przywódcę, który nie będzie tolerował sprzeciwu wśród swoich ludzi. Teraz mocny akcent potępienia spadł właśnie na Ryszarda Kalisza. W ostatnim głosowaniu nie uzyskał wotum zaufania i wypadł z kierownictwa partii.

Prawnik. Konstytucjonalista. Poseł na sejm. Ryszard Kalisz do jedna z najbardziej znanych postaci polskiej polityki. Ulubieniec mediów, szanowany przez ludzi. Doceniany za wyważone, podparte konkretnymi aktami prawnymi opinie. Kalisz to jeden z nielicznych polityków, który nie boi się wygłaszać negatywnego zdania na temat pomysłów innych, nawet jeśli ich autorzy pochodzą z jego własnej partii. Nie daje się wciągnąć w pyskówki, nie angażuje się w emocjonalne dyskusje. Jedyne emocje to śmiech, którym zaraża innych. W rankingach ulubionych polityków od lat zajmuje czołowe miejsce.

Ukaranie Kalisza, może się więc odbić na partii i samym przewodniczącym. Zwłaszcza, jeśli ten zadecyduje o odejściu z SLD. Poza Prawem i Sprawiedliwością, nie ma chyba ani jednej partii, która z radością nie powitałaby go w swoich szeregach. Każdej przyciągnąłby wyborców. Ci wierni SLD mogą mieć więc Napieralskiemu za złe, że - w ochronie swojego wizerunku - odbija swoje frustracje właśnie na Ryszardzie Kaliszu. Czy tak naprawdę zasłużył? Podobno teraz przewodniczący SLD zastanawia się, jak zatrzymać Kalisza w partii, nie dając mu jednocześnie zbyt dużo władzy. Tylko czy po otrzymanym klapsie, Kalisz da się jeszcze nabrać na jakiekolwiek obietnice?

fot. mwmedia