Przyjaźń z teściową

kobieta, mama, dziecko
Jest możliwa. Chociaż początki zazwyczaj bywają trudne. Często relacje z teściową poprawiają się dopiero po narodzinach dziecka. Przeczytaj zwierzenia młodej mamy i mężatki.
/ 28.07.2009 09:09
kobieta, mama, dziecko

Przyznaję, raczej nie jestem typem wymarzonej synowej. Zawsze mam własne zdanie, często wybucham i zwykle lubię postawić na swoim. W dodatku mama Kamila znała mnie zaledwie kilka miesięcy, kiedy dowiedziała się, że już niedługo zostanie babcią naszego maleństwa. To spadło na nią jak grom z jasnego nieba.
 
Wielka nowina
Z Kamilem poznałam się na studiach. I chociaż od razu wiedzieliśmy, że chcemy być razem, to moja ciąża nas trochę zaskoczyła. Musieliśmy szybko zaplanować, co dalej z naszymi studiami, karierą, mieszkaniem… No, i jeszcze jedna ważna sprawa: jak o naszym dzidziusiu powiedzieć rodzicom?
– Zaczekajmy, aż zacznie się drugi trymestr ciąży – zaproponowałam Kamilowi. Chciałam najpierw sama przyzwyczaić się do myśli, że wkrótce zostaniemy rodzicami.
Wreszcie nadszedł ten dzień. Kiedy wręczyliśmy mojej przyszłej teściowej pudełko z malusieńkimi bucikami, ona na chwilę zamarła, a potem… zaczęła płakać. Zupełnie inaczej wyobrażała sobie tę chwilę: przecież najpierw miała być obrona pracy magisterskiej Kamila, a dopiero potem ślub i starania o potomka!
 
Aż do porodu...
Chyba więc nic dziwnego, że prawie przez całą moją ciążę nie udało nam się znaleźć wspólnego języka. Obie nie czułyśmy się swobodnie w swoim towarzystwie. Rozmowy utykały po pierwszych słowach. Niewypowiedziane zarzuty wisiały w powietrzu. Trochę współczułam Kamilowi, który musiał lawirować między mamą, a przyszłą żoną (trwały przygotowania do naszego ślubu). Ale i dla mnie ten lód, który jakoś nie chciał stopnieć między nami obiema, był czasem nie do wytrzymania. Widziałam w oczach przyszłej teściowej rozczarowanie obcą, bądź co bądź, osobą – która w dodatku „skradła” jej syna.
 
Dwie matki
Żałowałam, że nie udało się mojej teściowej poznać mnie lepiej jeszcze przed moją ciążą. Ale paradoksalnie, w pokonaniu obcości pomogła nam nowo narodzona Hania. 
– Wypisz, wymaluj, mały Kamilek! Te same oczy, nosek, broda… – podobieństwo Hani do mojego męża pomogło jej babci odnaleźć się w nowej roli. Teściowa dosłownie zakochała się we wnuczce! Godzinami mogła wpatrywać się w śpiące maleństwo. Pierwsze dwa tygodnie po narodzinach Hani spędziliśmy wszyscy razem. Kiedy jednak mój mąż wrócił do pracy, bałam się, że dystans między mną a teściową powróci. Nie wiedziałam, o czym będziemy rozmawiać przez cały dzień, tylko we dwie, pozbawione bezpiecznego bufora, jakim był Kamil. Nie miałam jeszcze sił, aby pełnić honory pani domu: parzyć herbatkę, proponować ciasteczko. Szczerze powiedziawszy, na nic nie miałam sił. Marzyłam tylko o tym, aby ktoś za mnie poprasował ciuszki córeczki i ugotował obiad…
– Może bym poprasowała ubranka malutkiej? – nieoczekiwanie zaproponowała mama Kamila. – Chyba, że wolałabyś, abym ugotowała obiad? 
Nie mogłam uwierzyć własnym uszom! Czyżby teściowa czytała w moich myślach? Po raz pierwszy poczułam, że jednak czasem (jak to kobiety!) rozumiemy się bez słów.
 
W końcu inaczej
Od tamtego dnia minął rok. I tak naprawdę nie wiem, kiedy się polubiłyśmy. Może wtedy, kiedy teściowa upiekła dla mnie pyszne ciasto truskawkowe? A może wtedy, kiedy nauczyła mnie przyprawiać zupę „taką, jaką lubi jej synek”? A może wtedy, kiedy własnoręcznie wyhaftowała przepiękny obrazek dla Hani i powiedziała, że wnuczka jest najwspanialszym prezentem, jaki dostała w życiu? Wiem jedno: mama Kamila chce już zapomnieć o tych czasach, kiedy nie umiałyśmy się porozumieć. Ja również teraz bardziej dbam o nasze stosunki. Obie staramy się pokazać sobie nawzajem z lepszej niż wcześniej strony. Zresztą, tak naprawdę, nasze problemy zniknęły wraz z upływem czasu. Teściowa poznała mnie lepiej i zrozumiała, że zasługuję na jej zaufanie. A ja w zamian za to nie drżę już ze strachu, że mama Kamila będzie najważniejszą kobietą w życiu mojego męża. Nie jestem już zazdrosna o ich wspólnie spędzony czas i żarciki, które rozumieją tylko oni dwoje. Byłyśmy już nawet we dwie na wspólnych zakupach „ubraniowych” – czy istnieje lepszy dowód, że wreszcie zaczynamy się przyjaźnić?

Teściowa - twój wróg czy przyjaciel? Porozmawiaj na forum polki.pl

Redakcja poleca

REKLAMA