Przygotowanie do życia w rodzinie odc. 8

Istnieje takie przekonanie (niczym nie uzasadnione), że rozmaite prace domowe dzielą się na te "damskie" i "męskie". Generalnie opiera się to na zasadzie: "Kobiecie nie wypada wbijać gwoździ w ścianę, facetowi zmywać naczynia".
/ 03.03.2009 08:35
Istnieje takie przekonanie (niczym nie uzasadnione), że rozmaite prace domowe dzielą się na te "damskie" i "męskie". Generalnie opiera się to na zasadzie: "Kobiecie nie wypada wbijać gwoździ w ścianę, facetowi zmywać naczyń".

Oczywiście jest cała masa takich rzeczy, które wiele osób odruchowo przypisałoby do wykonania dla kobiety lub mężczyzny: ścieranie kurzy, gotowanie, wynoszenie śmieci, robienie zakupów, malowanie ścian, piłowanie desek itd. itp. Rzecz jasna, w dobie szybko postępującego tzw. równouprawnienia nie da się nie zauważyć, że coraz częściej mężczyźni wykonują tzw. "babską" robotę (co ciekawe, w drugą stronę działa to raczej z mizernym skutkiem, bo najczęściej się słyszy: "ale to przecież robota dla faceta!"). Niemniej jednak, zachodzi przy tym dosyć dziwne zjawisko...

Przygotowanie do życia w rodzinie odc. 8

Nie wszędzie, oczywiście, pogeneralizuję tutaj na potrzeby dzisiejszego tekstu, ale co się dzieje z mężczyzną, który wykonuje prace domowe standardowo zarezerwowane dotychczas dla kobiety? Otóż ze wszystkich stron zaczyna słyszeć od razu znienawidzone przez wszystkich panów słowo "pantoflarz". I zostaje posądzony o zniewieścienie. No bo jak to? Facet gotujący obiad? Sprzątający łazienkę lub kuchnię? Biegający do sklepu po zakupy "jedzeniowe"? Coś z nim nie tak. I nikomu nie chce się dochodzić, że może robi to z czystej miłości do partnerki życiowej, chce jej pomóc w obowiązkach, czasami zrobić coś, czego ona nie jest w stanie ze względu na brak czasu, a może być i tak, że robi to, bo jeśli nie on, to ukochana żona palcem nie ruszy. Nieważne, powodów mogą być setki. A od drugiej strony? Jeżeli kobieta nagle weźmie się za wbijanie gwoździ, malowanie ścian czy rzeczone piłowanie desek? Od razu na faceta lecą gromy: "fajtłapa, ciamajda, oferma, żona za niego męską robotę wykonuje" itd. itp. w ten deseń. Jeśli zaś jest typowym "macho", co to po powrocie do domu otwiera puszkę piwa, zasiada przed telewizorem i gromkim głosem woła obiadu, to nasłucha się też od żony, że "leń, nierób, prostak". Czasem zaś nasłuchają się jej koleżanki, bo taki "macho" słysząc krytykę to i przyłożyć ciężką ręką potrafi...

Oczywiście rozmaitych modeli relacji śródzwiązkowych może być wiele, ale przyglądając się tak temu co powyżej, to niezależnie od tego, jakim by mężczyzna nie był i tak znajdą się osoby, które przypną mu łatkę zupełnie niewłaściwą... Więc... właściwie... Jakim typem mężczyzny być, żeby wszystko było dobrze?

Tekst: Rafał Wieliczko
Rys. Marek Lenc