Czy w starszym wieku stajemy się religijni?

Czy w starszym wieku stajemy się religijni?
Czy to prawda, że w starszym wieku ludzie zaczynają bardziej interesować się wiarą? Co daje religia osobom w jesieni życia? Jakie odczucia mają wobec wiary, religii i perspektywy bliskiego spotkania z Bogiem osoby w starszym wieku?
/ 29.09.2011 14:36
Czy w starszym wieku stajemy się religijni?

Spotkanie z Bogiem

Obecnie każdy dzień przeżyty w zdrowiu jest darem. Dziękuje za te dni Bogu i zaczynam się więcej modlić. Więcej też teraz interesuję się śmiercią [...]. Osobiście chciałbym umrzeć we śnie. Boję się jednak spotkania z Panem Bogiem, tak jak nieraz w dzieciństwie bałem się spotkania z moim ojcem, który miał pasek w ręku... Ufam jednak, że ten pasek w ręku Pana Boga jest miłością, tak jak w przypadku mego ojca.

Słowa emerytowanego lekarza, Zbigniewa Artiucha, wprowadzają w tematykę wiary i jej miejsca w życiu osób starszych. W bardzo wielu przypadkach wiara w okresie starości zyskuje na znaczeniu. Dlaczego tak się dzieje? Czy dotyczy to wyłącznie osób, które całe życie były wierzący, czy też może również tych, które wcześniej nie zwracały się w kierunku Boga? Czym dla ludzi starszych jest wiara i jaką rolę pełni w ich życiu? E. Trempała słusznie zauważa, że

Wiara, rozumiana jako uznanie tego, co Kościół podaje do wierzenia, w Polsce kojarzy się głównie z katolicyzmem, choć u jej podstaw we wszystkich religiach śródziemnomorskich (chrześcijańskiej, judaizmu i islamu) tkwi wspólne przekonanie, iż Bóg jest dla człowieka kochającym Ojcem.

Czytaj też: Jak objawia się lęk przed nieokreślonym?

Poczucie bezpieczeństwa

W świetle tych słów przytoczone wyżej porównanie Z. Artiucha wydaje się niezwykle trafne. Porównanie Boga do ojca daje człowiekowi poczucie bezpieczeństwa, pewność istnienia jakiegoś wsparcia. Czym wobec tego jest religia? Odpowiedzi na to pytanie udziela o. Leon Dyczewski, który zdefiniuje religię jako:

[...] odnoszącą się do innej rzeczywistości aniżeli ta, którą widzimy, dotykamy... pozaempiryczną, pozanaukową, transcendentalną, święta, nadprzyrodzoną, boską, jako zbiór wartości i norm tworzących tę nadprzyrodzoną rzeczywistość.

Tylko czy wszyscy ludzie wierzą w taką rzeczywistość? Przecież jest wielu agnostyków czy ateistów, a także realistów „twardo stąpających po ziemi”. Jeszcze inni wierzą tylko w to, co empiryczne. Jak zauważa K. Rommel,

[...] wiele osób zaczyna myśleć o Bogu dopiero w starości. Wcześniej nie mieli czasu albo nie widzieli potrzeby zwrócenia się ku Bogu. Dopóki nie opuszczało ich szczęście, Bóg nie był im potrzebny. Ich wiarę można więc określić słowami: „Jak trwoga, to do Boga”. Starość jest właśnie dla wielu trwogą, w której potrzebują Boga.

Autor ten rozważa również proces zwrócenia się do Boga, pisząc:

Oczywiście, można w starości zostać chrześcijaninem, zbliżyć się do chrześcijańskiej wiary. Można oczywiście dopiero w starości pomyśleć o Bogu, rozpoznać w drodze i woli Bożej cel i sens własnego życia.

W dalszej części rozważań K. Rommel podkreśla, że dla wielu ludzi wiara chrześcijańska stała się podstawą człowieczeństwa na długo przed wiekiem emerytalnym.

Polecamy: Czym jest dla nas czas?

Czym jest wiara?

Jak zatem definiować wiarę? Czy jest ona kategorią podlegającą rozwojowi? Czy zmienia się wraz z przybywającymi latami? W literaturze spotyka się koncepcję rozwoju wiary, której autorem jest amerykański teolog (także psycholog) – James W. Fowler. Korzystając z pojęć wypracowanych przez teologów, takich jak Paul Tillich oraz Reinhold Niebuhr, wiarę rozumie on jako „uniwersalną ludzką właściwość” i jako „ostateczną troskę”. Odnośnie pierwszego z tych pojęć pisze:

Zanim stajemy się religijni lub niereligijni, zanim dochodzimy do tego, by myśleć o sobie jako o katolikach, protestantach, Żydach czy muzułmanach, już jesteśmy zaangażowani w sprawy wiary. Czy stajemy się niewierzącymi czy agnostykami bądź ateistami, i tak interesuje nas, jak ułożyć sobie życie i co uczyni to nasze życie wartym przeżycia. Co więcej, szukamy czegoś, co moglibyśmy pokochać i stąd otrzymać miłość, czegoś, co miałoby wartość i dałoby nam poczucie wartości, czegoś godnego czci i szacunku, lecz wyposażonego w moc potwierdzającą nasz byt.

Natomiast jeśli chodzi o wiarę jako „ostateczną troskę”, to rozumie ją jako:

[...] uniwersalne dążenie człowieka do sensów i wartości, wyrażających się najpełniej w ostatecznej trosce czy pewnym transcendentnym ideale, objawionym w chrześcijańskiej tradycji religijnej jako Królestwo Boże. Inaczej mówiąc, człowiek przejawia zdolność do tworzenia szczególnego rodzaju konstrukcji, mających na celu nadawanie sensu doświadczeniu rzeczywistości poprzez odwołanie się do ostatecznych uwarunkowań naszej egzystencji.

Fragment pochodzi z książki "Życie intymno-emocjonalne osób starszych" Agata Kowgier (Impuls, 2010). Publikacja za zgodą wydawcy.

Redakcja poleca

REKLAMA