Zabawa w czytanie

czytaj dziecku, pierwsza książka, rozwój dziecka fot. Panthermedia
Litery są naprawdę piękne – z brzuszkami, ogonkami... Najpierw układają się w słowa, potem w zdania, a dalej w książki. Towarzyszą ludziom przez całe ich życie. Dlatego już w dzieciństwie trzeba zakochać się w nich...od pierwszego wejrzenia.
/ 16.01.2012 10:50
czytaj dziecku, pierwsza książka, rozwój dziecka fot. Panthermedia
Małe dziecko nie ma lepszego wzorca niż jego mama czy tata. Zanurzony w lekturze dorosły zdziała zdecydowanie więcej niż ten, który tylko ględzi, że "książki czytać trzeba", nie wypuszczając przy tym z ręki pilota od telewizora. Jeśli maluch zobaczy, że czytanie jest stałym elementem w życiu opiekuna, sam chętniej zechce opanować tę sztukę, dającą radość z niczym nieporównywalną.

Gotowi? Start!
Jednak zbyt wczesne rozpoczęcie edukacji nie daje nic za wyjątkiem irytacji. A taki falstart może zblokować na wiele lat. Gdy dziecko nie wykazuje zainteresowania literami, rozsądnie jest poczekać, np. miesiąc, i dopiero po upływie tego czasu spróbować ponownie.

Różne metody
Kluczowy jest też wybór metody. Powolniejsze efekty przynoszą te tradycyjne – głoskowa czy sylabowa (czyli składanie wyrazu z kolejnych literek lub zbitek liter). Szybciej wchodzi do głowy czytanie, w którym znak graficzny traktowany jest jako obraz. Dowodem na to jest odimienna metoda opracowana przez Irenę Majchrzak. Ta polska pedagożka wpadła na nią w trakcie pracy z... Indianami Czontoli w meksykańskim stanie Tabasco.
Najpierw imię... Majchrzak odkryła, że w imieniu człowieka zakodowane jest symboliczne "ja". Dlatego odczytanie imienia nazwała obrzędem inicjacyjnym wprowadzającym dziecko w świat pisma. Najpierw więc malec dostaje wizytówkę z wypisanym własnym imieniem – co zawsze stanowi dla niego przeżycie. Z czasem zaczynają się gry w losowanie wizytówek, np. członków rodziny, odszukiwanie własnej, porównywanie, loteryjki, targi, podczas których można wymieniać się literami swoich imion, aż skompletuje się cały alfabet. Kolejny etap nauki to nazywanie świata. Wizytówki przyczepia się do przedmiotów w otoczeniu. Liczba zabaw, które można wymyślić, jest nieograniczona, zależy wyłącznie od naszej inwencji.

Zabawa w czytanie. Podobnie o nauce czytania myśli Glenn Doman, fizykoterapeuta amerykański. To on powiedział: "Każde dziecko w chwili urodzenia ma znacznie większą potencjalną inteligencję, niż Leonardo da Vinci kiedykolwiek wykorzystał". Doman podkreśla, że nauka wymaga od dziecka wszystkich sił psychicznych, całkowitego zaangażowania nie tylko intelektu, lecz także emocji. Powinna stać się częścią zabawy, stąd nazwa koncepcji – zabawaw czytanie. Gdy dziecko nie bawi się świetnie, należy niezwłocznie przerwać. Nie można zaczynać nauki, gdy maluch jest śpiący lub głodny, a dorosły ledwo trzyma się na nogach po dniu pracy.

Tą metodą można uczyć już niespełna trzymiesięczne niemowlę. Skoro mówimy do dziecka od urodzenia, co rozwija jego słuch, to także dostarczajmy mu mowy za pośrednictwem oczu. Do nauki potrzebne są białe kartoniki, na których napisane jest słowo w przyciągającym wzrok kolorze czerwonym. Pokazywane są one kilka razy dziennie. Na tych kartonikach używa się wielkich liter, a nauka przebiega na pięciu etapach, poczynając od pojedynczych słów, prostych rzeczowników, które maluch znajdzie w swoim otoczeniu, kończąc na zdaniach rozbudowanych i lekturze pierwszych książek. Czas przeznaczony na tę zabawę ma być bardzo krótki. Jedna sesja zabiera zaledwie kilkanaście sekund – trzeba zawsze ją skończyć, zanim będzie chciało to uczynić dziecko.

To proste metody dostosowane są do możliwości rozwojowych dziecka, ćwiczące przy okazji jego inteligencję i stymulują rozwój mózgu. Paradoksalnie – czytać łatwiej nauczyć się, niż mówić. Do tego potrzeba tylko trzech rzeczy – odpowiedniego momentu, systematyczności oraz entuzjazmu. 

Jak nauczyć dziecko czytać? Zapytaj na mamacafe.pl     

Redakcja poleca

REKLAMA