Walka o niezależność podczas spaceru

dziecko na spacerze fot. Panthermedia
Żeby nie wpadł pod samochód lub się nie potknął – to dlatego ograniczasz swobodę dziecka. Ale pamiętaj, że ono bardzo jej potrzebuje.
/ 14.05.2012 10:08
dziecko na spacerze fot. Panthermedia

Swoboda to warunek dobrego rozwoju, ale nie tak łatwo ją zapewnić w mieście. Małe mieszkanie, miniaturowy ogródek, niewielki skwer, na którym źle widziane jest deptanie trawy, nie służą rozwojowi dzieci. Maluch musi przyswoić sporo różnych norm i zasad dotyczących zachowania, ale musi też gdzieś pozbyć się nadmiaru energii i zaspokoić potrzebę poznawania świata.

Wychodzę z wózka...

...a mama wychodzi z siebie. Cudowne to były czasy, gdy zapakowałaś dziecko do wózka i wiozłaś, gdzie chciałaś. Teraz ono chce się wypiąć z szelek, staje na siedzeniu lub wisi z nogami na chodniku. To naturalna próba manifestowania niezależności. Łączy się z buntem dwulatka, który koniecznie chce postawić na swoim, pędząc do poznawania świata.

Co robić? Zadaniem rodzica jest takie wytyczenie granic, by dać dziecku poczucie bezpieczeństwa i oparcia, nie przeszkadzając w swobodnym rozwoju.
  • Aby spacer znów stał się przyjemnością, planuj krótkie przejazdy w bezpieczne miejsca. Tam pozwalaj maluchowi biegać do woli.
  • Staraj się nie wyjmować dziecka z wózka, gdy idziecie ruchliwą ulicą, na której trudno zapewnić bezpieczeństwo. Nie ustępuj, nawet jeśli maluch przez całą drogę buntuje się i krzyczy. Jeden wyjątek sprawi, że będzie się domagał kolejnego.
  • Spróbuj czymś zająć dziecko, daj mu kilka zabawek, które je zainteresują. Dłużej zajmą je te, o których istnieniu już zapomniało. Opowiadaj, co was czeka u celu spaceru i pokazuj mijane atrakcje.
  • Jeśli idziecie bezpieczną osiedlową uliczką, możesz pozwolić dziecku razem z tobą pchać wózek albo iść obok. Licz się jednak z tym, że czeka was dużo przystanków, przez co spacer bardziej się wydłuży.

Ja nie chcę za rączkę

Dziecko za nic nie chce dać się posadzić do wózka, tylko wybiera się na spacer na nóżkach? Gdyby choć chciało trzymać się twojej ręki. Dla malucha to duże ograniczenie. Gdy go przytrzymujesz, wyrywa się, zgina w pół, kuca i zaczyna głośno protestować. Puszczony na chwilkę, biegnie prosto w stronę jezdni, wchodzi w kałuże, błoto lub prosto do kwietnika. Większość sytuacji wynika z tego, że dziecko chce wykorzystać nowe możliwości przemieszczania się, poznawania świata, wyrażania swoich oczekiwań, a każda przeszkoda, na którą napotka (także mama i tata próbujący coś mu uniemożliwić), bardzo go denerwuje.

Co robić? Trzymanie się maminej ręki to podstawa bezpiecznego spaceru, ale tylko w miejscach, w których dziecku mogłaby się stać krzywda – na chodniku przy bardzo ruchliwej ulicy, na przejściu przez jezdnię.
  • Nie trzymaj dziecka za rękę przez cały czas. W bezpiecznych miejscach pozwól mu iść samodzielnie.
  • Jeśli wyrywa się, przytrzymaj je, gdy idzie w odwrotnym kierunku zawróć. Jeżeli ucieka, złap, ale nie reaguj nerwowo, bo po kilku takich razach będzie uciekać dłużej, bojąc się reakcji. Dzięki twojej konsekwencji dziecko przekona się, że pewnych rzeczy nie warto robić.

Już mnie bolą nóżki

Masz dość wózka, a jednak stale z niego korzystasz, bo dziecko za nic nie chce dłużej chodzić. Po kilku krokach słyszysz – na rączki, na barana... Nie zawsze jednak masz ochotę grać rolę tragarza, zwłaszcza gdy musisz dźwigać jeszcze torbę z ubrankami do przebrania, z przekąskami i piciem na wypadek nagłego głodu oraz zabawki, gdyby było nudno.

Co robić? Najwyższa pora, by zabrać ze sobą na spacer jeszcze jedną rzecz...
  • Zaproponuj maluchowi rowerek lub hulajnogę. Z takim sprzętem nawet najnudniejszy spacer zamieni się w fantastyczną wyprawę. Na rowerku biegowym (model bez pedałów i łańcucha) może już jeździć nawet dwulatek. Pierwszą hulajnogę można kupić około trzeciego roku życia. Od początku przyzwyczajaj malucha do jeżdżenia w kasku. Wypadki zdarzają się najlepszym rowerzystom.

Redakcja poleca

REKLAMA