Tak więc do rzeczy – co można zrobić w domu „zerówkowicza”:
- „dotykać” literki (układać z guzików, ziarenek, wyklejać na kartce, modelować z plasteliny, ciasta, rysować ich kształt na ręce, stole, w powietrzu, kreślić palcem w piasku, mące…),
- zapisać alfabet z dużych drukowanych liter na dużym kartonie i powiesić w widocznym miejscu, często uczęszczanym przez dziecko,
- składać krótkie i proste wyrazy z kartonowych literek, bądź klocków literowych,
- przeliczać z dzieckiem do 10 lub 20, dodawać, odejmować, wykorzystywać do tego najróżniejsze codzienne sytuacje z życia rodzinnego,
- ćwiczyć orientację w schemacie ciała (ręka prawa, oko lewe…) i przestrzeni (w prawo, w lewo, pod, nad, z przodu, na dole, obok, przede mną…),
- układać puzzle,
- układać wzory z patyczków,
- szukać różnic w obrazkach,
- urządzać zgadywanki słuchowe (odgłosy zwierząt, pojazdów na drodze…),
- opowiadać bajki (również wymyślone przez same dziecko),
- mówić wierszyki, śpiewać piosenki,
- wzmacniać mięśnie całej ręki we wszelkich czynnościach (wykręcać pranie, zamiatać, gnieść ciasto…),
- rysować, kolorować, pisać, wyklejać, wydzierać, strzyc nożyczkami, modelować w plastelinie…),
- i wiele innych… (wedle wyobraźni)
Im więcej pracy teraz, tym mniejsze prawdopodobieństwo problemów w nauce w przyszłości!
Zobacz także: Dojrzałość szkolna