Czy dysleksja to problem na całe życie?

To w jaki sposób rodzice komunikują się ze swoimi nawet jeszcze nie mówiącymi dziećmi, może pomóc przygotować je do nauki języków w szkole./ fot. Fotolia
Dysleksja to nie tylko trudności w czytaniu i pisaniu, to także problem, który może mieć wpływ na zachowanie, osobowość, samoocenę i ambicje dziecka! Wczesna diagnoza dysleksji nie wystarczy – należy stymulować rozwój dziecka, zwiększać jego aktywność i wspierać od początku edukacji szkolnej.
/ 05.12.2011 09:44
To w jaki sposób rodzice komunikują się ze swoimi nawet jeszcze nie mówiącymi dziećmi, może pomóc przygotować je do nauki języków w szkole./ fot. Fotolia

Dysleksja na całe życie

Na znaczenie wczesnej diagnozy i rozumienia konsekwencji braku wczesnego rozpoznania zaburzeń oraz braku właściwej interwencji wskazują także badania podłużne, które ujawniają, jak żyje się z dysleksją. Materiał z tych źródeł potwierdza występujące w literaturze stwierdzenie, że „problem dysleksji jest problemem na całe życie” lub też „obciążeniem całego życia” – jak formułuje to U. Frith (1997). W uproszczony sposób powyższą opinię wyraża przekonanie, że „osobą z dysleksją się jest, a nie bywa się”.

Pogłębiający się problem

Badania longitudinalne wykazują, że nieprawidłowości rozwojowe nie maleją, lecz jak pisze H. Nartowska (1980a,b), mają tendencję do pogłębiania się, jeżeli się nie podejmie działań stymulujących rozwój w sferach, w których obserwowano zmniejszoną aktywność dziecka i niższy poziom wykonywania czynności.

Wnioski te zostały potwierdzone podczas badań prowadzonych przeze mnie i Zespół Specjalistów Poradni Nerwic w Gdańsku wśród reprezentatywnej dla gdańskich czwartoklasistów grupy uczniów z dysleksją. Badania te następnie powtórzono w tej samej grupie po 10 latach (Bogdanowicz, 1991). Osoby badane ponownie w wieku około dwudziestu lat nie tylko nadal miały trudności z poprawnym pisaniem i czytaniem, ale często wykazywały głębsze deficyty rozwojowe (Lewandowska, Bogdanowicz, 1982).

Jak żyje się z dysleksją?

W wielu przypadkach stwierdzono ponadto wtórne zaburzenia nerwicowe i występowanie niekorzystnych cech osobowości – struktury Ja, takich jak: niska samoocena, brak zaufania do siebie, poczucie bycia pechowcem, osobą pokrzywdzoną, przekonanie o niesprawiedliwości losu, mniejsze ambicje i skłonność do rezygnowania z rozmaitych zadań, na przykład z kontynuowania edukacji (Jaklewicz, Bogdanowicz, 1982).

Badania te, prowadzone przez 25 lat przez zespół specjalistów: H. Jaklewicz, M. Bogdanowicz, W. Loebl, D. Męcik, skłoniły autorkę do uznania, że specyficzne trudności w czytaniu i pisaniu mają charakter względnie trwały. Utrzymują się one przez całe życie bez względu na to, czy osoba z dysleksją jest poddawana terapii, czy też nie, chociaż nasilenie opisanych trudności się zmienia. Okazało się ponadto, iż nie tylko problemy z czytaniem i pisaniem można było zauważyć w ciągu kilkunastu lat obserwacji danego pacjenta. Dołączyły do nich bowiem zaburzenia nerwicowe i niekorzystne zmiany osobowości – miały one związek z przeżywaniem wieloletniego stresu wywołanego niepowodzeniami szkolnymi oraz niskim statusem zawodowym i społecznym uwarunkowanym słabym poziomem wykształcenia.

Zobacz też: Motywacja - dlaczego się uczymy?

Czy dysleksja może ustąpić?

Prowadzone przeze mnie i zespół współpracowników od 1981 roku 9-letnie badania longitudinalne wśród 392 uczniów klas 0 pozwoliły na wyłonienie dzieci z ryzykiem dysleksji – 34 dzieci słabo czytających (wyniki uzyskane w próbie czytania „Darek” M. Bogdanowicz – na poziomie I i II stena), co stanowiło około 10% badanej populacji. W tej grupie 4% dzieci miało bardzo poważne trudności w czytaniu, nie utrwaliło znajomości wszystkich liter pomimo prawidłowego rozwoju umysłowego, właściwego środowiska wychowawczego, pracy dydaktycznej nauczyciela i systematycznego uczęszczania do szkoły.

Badania te następnie były powtarzane (w tej samej grupie wiekowej) w określonych odstępach czasu: w klasie IV – z końcem okresu nauczania początkowego – oraz w klasie VIII – na koniec szkoły podstawowej. Wykazały one, że ani dające się zauważyć nasilone trudności w czytaniu występujące u dzieci uczęszczających do klasy 0, ani trudności w pisaniu, które następnie u nich obserwowano od klasy I, ani przyczyny owych trudności – zaburzenia rozwoju funkcji psychomotorycznych i ich integracji – nie ustąpiły w większości przypadków.

Diagnoza i… co dalej?

W starszych klasach dołączą do nich wtórne zaburzenia emocjonalne i motywacyjne, przejawiające się w wagarowaniu, drugoroczności i w różnego rodzaju zaburzeniach zachowania. Należy podkreślić, że w tych przypadkach, mimo wczesnej diagnozy przekazanej nauczycielom klas 0, spośród obserwowanych 34 dzieci z ryzykiem dysleksji tylko kilkoro uzyskało w domu dodatkową pomoc w nauce. Wczesna diagnoza okazała się zatem trafna – zaobserwowane u dzieci uczęszczających do klasy 0 objawy zaburzeń funkcji uczestniczących w czytaniu i pisaniu były dobrymi predyktorami niepowodzeń szkolnych utrzymujących się w okresie dziewięciu lat obserwacji. Badania te jednocześnie dowiodły, że wczesna diagnoza bez stosownej interwencji nie wystarcza, by zapobiec niepowodzeniom szkolnym i towarzyszącym im zaburzeniom wtórnym (Bogdanowicz, 1987; 1991; 1997; 2003; Bogdanowicz, Wszeborowska-Lipińska, 1992; Wszeborowska-Lipińska, Bogdanowicz, 1995).

Polecamy: Z pamiętnika dyslektyka

Fragment pochodzi z książki „Ryzyko dysleksji, dysortografii i dysgrafii – Skala Ryzyka Dysleksji wraz z normami dla klas I i II” Marty Bogdanowicz (Harmonia, 2011). Publikacja za zgodą wydawcy.

Redakcja poleca

REKLAMA