Bajka o drzewie

Drzewo/fot. Fotolia fot. Fotolia
W pewnym miasteczku w parku rosło sobie wielkie, piękne, rozłożyste drzewo. Stało dumnie wyprostowane na środku niewielkiego placyku. Grube gałęzie rozchodziły się od potężnego pnia na wszystkie strony świata. Pokrywały je płaty pełnej spękań kory tworzące niesamowite kształty i wzory. Ślady złamań i licznych nacięć na konarach, pęknięcia i dziuple świadczyły o tym, jak wiele przeszło ono w ciągu swych lat od kiedy było jeszcze małym krzaczkiem.
Drzewo/fot. Fotolia fot. Fotolia

Plątanina gałązek i liści skrywała dziuple i schowki dla zwierząt. Ptaki wiły wśród konarów gniazda i wiodły tam swoje rozśpiewane życie. Wiosną składały w nich jajeczka, z których wylęgały się urocze i wiecznie popiskujące pisklątka. Latem, gdy drzewo kwitło, motyle i pszczoły spijały nektar z kwiatków i całymi kolorowymi chmarami krążyły dookoła. Jesienią rude wiewiórki śmigały po gałęziach, znosząc zapasy orzechów do dziupli. Kolumny mrówek maszerowały po korze, wytrwale przenosząc jedzenie i materiały do rozbudowy ich mrowiska. Zimą nawet bez liści dawało ono schronienie i odrobinę ciepła wszystkim zwierzętom z okolicy.

Ludzie też je bardzo lubili i zżyli się z nim. Nie wyobrażali sobie parku bez niego na środku placyku. Przechodzili tam często, choć zawsze w pośpiechu, zajęci swoimi sprawami. Na rowerze, jadąc do sklepu lub do fryzjera. Szybkim krokiem do pracy lub z pracy, spiesząc się, by zdążyć na kolację do domu. Dzieci pędziły, by nie spóźnić się na lekcje do szkoły. A listonosz przejeżdżał na rowerze, rozwożąc listy i niewielkie paczki. Rzadko kiedy ktoś usiadł przy nim oparty plecami lub nawet przystanął na dłużej. Drzewu tego brakowało i było z tego powodu trochę smutne. W takich samotnych chwilach lubiło wspominać dawne czasy. A wspomnień tych miało wiele i to wspaniałych. Tyle się przecież wokół niego działo.

Zimy kiedyś bywały tak mroźne i śnieżne, że drogi w okolicy były jak tunele i dojechać się nigdzie nie dało. Z kolei lata zdarzały się tak gorące i suche, że nawet staw w parku wysychał, a na spękanej ziemi nic urosnąć nie mogło. Drzewo pamiętało nawet taki dzień, kiedy słońce zniknęło i cały świat w środku dnia ciemności pokryły. Ludzie wtedy w przestrachu mówili, że to może być zły znak na przyszłe dni.

Drzewo widziało przemarsz wojsk z błyszczącymi karabinami, czołgami i pojazdami ciągnącymi wielkie armaty. Żołnierze równym krokiem, wyprostowani i dumni maszerowali w dal. Słyszało strzały, eksplozje oraz dudnienie artylerii w nocy. Widziało dymy i ogień w oddali, przestrach ludzi i popłoch wśród zwierząt w okolicy. Widziało też później te same wojska wracające w bezładzie i przestrachu. Żołnierzy brudnych, obandażowanych i głodnych.

Bywały też inne wielkie wydarzenia. Tutaj niedaleko wielkie tłumy ludzi gromadziły się na wiece. Ktoś stawał na podwyższeniu i do nich przemawiał, a ci powiewali sztandarami i transparentami wznosząc głośne okrzyki. Poruszenie i wzruszenie udzielały się wtedy nawet drzewu.

Jeśli spodobała ci się bajka i chcesz dowiedzieć się, co było dalej, dalszy ciąg bajki znajdziesz tutaj: kliknij.

Pełna treść bajki w serwisie www.bajki-zasypianki.pl

Redakcja poleca

REKLAMA