Prince Polo - wafelek ponadczasowy

Kto z nas nie zna smaku Prince Polo? Wydawałoby się, że ten kruchy, wafelek w czekoladowej polewie istnieje od zawsze, ale tak naprawdę liczy sobie dopiero pół wieku. Narodził się na początku lat pięćdziesiątych w cieszyńskiej fabryce słodyczy Olza (dziś Zakłady Przemysłu Cukierniczego Olza).
/ 18.09.2009 07:54
Kto z nas nie zna smaku Prince Polo? Wydawałoby się, że ten kruchy wafelek w czekoladowej polewie istnieje od zawsze, ale tak naprawdę liczy sobie dopiero pół wieku. Narodził się na początku lat pięćdziesiątych w cieszyńskiej fabryce słodyczy Olza (dziś Zakłady Przemysłu Cukierniczego Olza).

Prince Polo towarzyszył dzieciństwu naszych rodziców i naszemu własnemu, to jeden z tych polskich produktów, z których możemy być dumni i rozsławiać go na cały świat.

Prince Polo - wafelek ponadczasowy

Parę lat temu przywiozłam z Polski parę wafelków Prince Polo i poczęstowałam nimi włoskie koleżanki - nie mogły nachwalić się jego smaku, kruchości i delikatności. Zresztą za każdym razem gdy ktoś przyjeżdża z Polski proszony jest o przywiezienie ze sobą tego przysmaku. Bo Prince Polo jest jedyny w swoim rodzaju, nie ma jemu podobnych.

Tak jak kiedyś, gdy polskie sklepy odbiegały asortymentem od zachodniego świata i zachwycaliśmy się zachodnimi smakołykami z paczek czy kupionymi za „ciężkie dolary” w Pewexie, tak dzisiaj w zachwyt wprawiają ponadczasowe, przepyszne polskie smaki i produkty, które dzięki swojej sile i wartości nie zniknęły wśród zagranicznych nowości bombardujących polski rynek spożywczy.
Prince Polo niewątpliwie jest takim silnym i podtrzymującym polską tradycję produktem. A historia jak zwykle zakręciła się w koło i powtórzyła: dziwnym zbiegiem okoliczności dzisiaj w zachwyt wprawiają te klasyczne, od lat znane polskie smaki i to je właśnie wysyłamy sobie w paczkach i kupujemy w polskich sklepach Londynu, Chicago, Bolonii…

Smak Prince Polo dobrze znają także nasi słowiańscy sąsiedzi – Czesi, Słowacy i Węgrzy, gdzie sprzedawany jest pod obrazową nazwą „Siesta”, bo wszakże nie można zaprzeczyć, że małe sam na sam z tym wafelkiem to prawdziwa chwila ukojenia i odpoczynku, a przy okazji uczta dla podniebienia. Bardzo popularny jest także w… Islandii, gdzie nazywa się Prins Póló.
Wafelek ten szybko stał się liderem wśród innych dostępnych na polskim rynku czekoladowych słodkości. Jego popularność sięgnęła tego stopnia, że zaczęto nazywać go królem wafelków, a stąd już krok do jego pierwszej nazwy rynkowej - „Prince”.

Jednak samo „Prince” w latach pięćdziesiątych ubiegłego stulecia miało zbyt monarchistyczne brzmienie, dodano więc do niego „Polo” i w tej formie przetrwało ponad pięćdziesiąt lat.
„Wafelkowy książę” od początku swojego istnienia pakowany był w iście królewskie szaty. Zawsze kolorystyka opakowania zawierała kolor złoty i nie zmieniło się to do dnia dzisiejszego.
Dzisiaj, oprócz klasycznego „Prince Polo” w polewie z gorzkiej, wytrawnej czekolady i delikatnym, kruchym wnętrzem, możemy cieszyć się wafelkami o smaku orzechowym i mlecznym oblanym mleczną czekoladą, kokosowym w polewie z białej czekolady, a także przebierać w rozmiarach wafelka – od cienkich wafelków w wersji mini po długie w rozmiarze XXL.

Anna Łyczko Borghi

Redakcja poleca

REKLAMA