„Zaoferowałam kasę narzeczonemu przyjaciółki, żeby ją zostawił. Ten tępak na pewno ją skrzywdzi”

Nadopiekuńcza przyjaciółka fot. Adobe Stock
„– Skończyłaś? – zapytał, gdy zamilkłam. – To teraz ty posłuchaj i powtórz matce mojej przyszłej żony, że nie zależy mi na jej kasie. Mam dużo pieniędzy. Więcej, niż oni mogliby mi dać. Ożenię się z Kaśką. Nie jest piękna, to prawda, miałem ładniejsze, ale jest dobra, wierna i pewna”.
/ 18.11.2021 13:38
Nadopiekuńcza przyjaciółka fot. Adobe Stock

Moją jedyną przyjaciółką jest Kaśka. Znamy się od przedszkola. Choć ona skończyła studia i jest panią magister, a ja tylko kucharką po zawodówce rozumiemy się i kochamy jak siostry. Kaśka w dzieciństwie ciężko chorowała; nadal jest delikatna i krucha, jak motyl… Ma szczerozłote serce i piękne, wielkie oczy. Reszta poniżej normy; chudziutkie rączki, nóżki, zero biustu, skrzywienie kręgosłupa… No i metr pięćdziesiąt trzy… wygląda jak dziecko, chociaż ma dwadzieścia sześć lat.

Zaskoczyła nas tym ślubem

Nigdy nie miała chłopaka, dlatego szokiem dla mnie był telefon od jej mamy.
– Dosia – szeptała w słuchawkę. – Zbieraj się i biegusiem do nas… Kasia zwariowała!
– Co się dzieje? Już mam przyjeżdżać?
– Nie gadaj, tylko łap taksówkę! Ona mówi, że wychodzi za mąż. Oszalała.

Faktycznie, wiadomość była tego rodzaju, że nie należało zwlekać. Po paru minutach pukałam do drzwi rodzinnego domu Kaśki. Otworzyła mi zdenerwowana pani Helena.
– Nie rozumiem – aż się trzęsła ze zdenerwowania. – Oni już dali na zapowiedzi. Wszystko trzymali w tajemnicy, a dziś powiedzieli, że ślub za dwa tygodnie!
– Kto oni?
– No, Kaśka i ten jej Mariusz. Pierwszy raz go widzę… Nie podoba mi się! Ty słyszałaś o jakimś Mariuszu? Znasz go?
– Skąd?! Pojęcia nie mam. Kto to jest?
– Zaraz sama zobaczysz… Okropny!

Mama Kaśki otworzyła drzwi do salonu, a ja zdębiałam… Moja przyjaciółka całowała się jak szalona z wysokim mięśniakiem, uwieszona na jego szyi i obejmując mu biodra chudziutkimi łydkami. Wyglądała, jak pajączek przyczepiony do tłustego, wielkiego żuka, bo ten jej Mariusz cały się świecił od żelu, oliwki i złotego łańcucha na potężnym karku.
Z miejsca zaczęłam wypytywać, jak się poznali? Dlaczego nic mi nie powiedziała? Co to za pomysł z tym ślubem?
– To przesłuchanie? – śmiała się.
– Nie wykręcaj się! Gadaj! – byłam bezczelna, ale to jedyna metoda na Kaśkę.

 

Okazało się, że stała na przystanku z ciężką torbą pełną książek. On zatrzymał samochód i powiedział, że ją podwiezie, gdzie będzie chciała…
– I ty wsiadłaś?!
– Czemu miałabym nie wsiąść? – zdziwiła się.
– Tyle się słyszy o gwałtach i innych paskudztwach! Nie bałaś się?
– Dobrze mu z oczu patrzyło – Kaśka uśmiechnęła się do swojego Mariuszka, a on zrobił minę zadowolonego kocura. – Nie żałuję. Znalazłam szczęście!

Jej mama miała rację: Kaśka oszalała!
– Czemu robiłaś taką tajemnicę z tego szczęścia? Nigdy dotąd nie miałyśmy przed sobą sekretów.

Wtedy Kaśka powiedziała coś, co mnie zmroziło…
– Teraz do sekretów mam jeszcze kogoś! Musisz to zrozumieć. Nie możesz mną szarpać w swoją stronę, bo ja już idę w inną. Chcesz, żeby mnie bolało? Było jasne, że się uparła, a jak Kaśka coś postanowiła, to tak było! Postanowiłam, że spróbuję inaczej wyrwać ją z łap tego gostka...

Musiałam coś zrobić, żeby ją ratować

Przede wszystkim dowiedziałam się, kim on jest i co ludzie o nim mówią. Okazało się, że książkę można by napisać na jego temat! Nie skończył studiów, choć zaczynał trzykrotnie, za każdym razem inny kierunek… Pochodził z lekarskiej rodziny, ale nie utrzymywał z nią kontaktów. Podobno mieli dosyć jego rozrabiania. Miał pieniądze. Skąd? Podobno był współwłaścicielem hurtowni farmaceutycznej, inni mówili, że ma udziały w sieci aptek, w każdym razie nikt nie wiedział nic pewnego. Bezustannie kręciły się przy nim dziewczyny. Ładne, młode... Kaśka przy nich nie miałaby szans!

– To jakiś gangster – wypłakiwała się pani Helena. – To się źle skończy!
– Niech pani jej zabroni brać ten idiotyczny ślub! Niech się pani nie godzi!
– A ty myślałaś, że nie próbowałam? Ale znasz Kaśkę?! Zaszemrała, że jest pełnoletnia, więc może robić, co chce. Że wyjdzie za niego, nawet gdybyśmy mieli się więcej nie zobaczyć. Że ucieknie od rodziny… Kocha nas i będzie cierpiała, ale zdania nie zmieni, bo jego też kocha.
– Jak z nią się nie da dogadać, to może z nim? Zaproponujcie mu kasę, żeby się odczepił. Wygląda na takiego, który lubi pieniądze. Może na to pójdzie!

Pani Helena uznała, że to dobra myśl.
– Tylko, kto by się podjął takiej rozmowy? Ja nie, ja się go boję, nie wykrztusiłabym słowa. Mój mąż? Wiesz, jaki jest; tak samo nieśmiały jak Honorka, nie dla niego takie interesy! Dosia, może ty? Błagam, pomóż… – płakała.

Wszystko sobie zaplanował

Trzy dni zostały do tego idiotycznego ślubu, kiedy go namierzyłam. Jeździłam za nim i szpiegowałam, ale najczęściej mi znikał, bo ma dobry samochód. W końcu go dorwałam. Wysiadł przed pubem. Z nim super dziewczyna w mini. Pocałował ją i klepnął w pupę. Podjechała taksówka, ona wsiadła, a on wszedł do knajpy. Miałam go na widelcu. Kiedy weszłam, siedział przy barze.
– Zapraszam – powiedział. – Musisz mieć jakiś ważny interes, skoro się za mną włóczysz od tylu dni?
– Wiedziałeś?
– Jasne. Czego chcesz?
Więc powiedziałam...

– Skończyłaś? – zapytał, gdy zamilkłam. – To teraz ty posłuchaj i powtórz matce mojej przyszłej żony, że nie zależy mi na jej kasie. Mam dużo pieniędzy. Więcej, niż oni mogliby mi dać. Ożenię się z Kaśką. Nie jest piękna, to prawda, miałem ładniejsze, ale jest dobra, wierna i pewna. Mogę na nią przepisać cały mój szmal, a ona nie bryknie z forsą i kochasiem w siną dal. Tego jestem pewien.
– Czemu miałbyś coś przepisywać?
– Różnie bywa w biznesie. Dlatego uczciwa żona cenniejsza od diamentów! Będzie miała ze mną raj. Nie bójcie się, nie skrzywdzę jej. Dużo z nią zyskuję, może nawet pogodzę się z rodzicami, kiedy zobaczą, jaką fajną żonkę złapałem?

– Ale jej nie kochasz! – powiedziałam. – Będzie o tym wiedziała. Jest mądra.
– Jesteś pewna, że jej nie kocham? Ale, masz rację… Nie kocham. Raczej lubię ją po swojemu. Zapewniam cię, że to więcej warte niż całe gadanie o miłości. Szanuję ją. Jest twarda, chociaż straszne z niej chuchro, dotkniesz mocniej i się złamie!
– Przecież będziesz ją zdradzał.
– Co z tego?
– Jak to: co z tego? Kaśka się dowie. Myślisz, że będzie jej wszystko jedno?
– Jest mądra. Odróżnia seks od miłości. Zresztą, po ślubie będę się pilnował.
– To dla niej toksyczny związek.
– Skąd wiesz? Wolelibyście, żeby była sama? Albo z jakimś niemotą, który jej wykrzyczy, że przez nią nie zrobił kariery, bo jest brzydka? Powtarzam, ja dostaję od niej więcej niż ona ode mnie, więc robię dobry interes, a umiem dbać o partnerów w biznesie… Więc spadajcie na drzewa.

Co mogę zrobić? Kupię kwiaty i pójdę na ten ślub. „Życzę ci szczęścia, Kasiu” – powiem i pewnie się rozpłaczę. Ale skoro ona tak wybrała i jest szczęśliwa...

Więcej prawdziwych historii:
„Związałem się z alkoholiczką. Co tydzień obiecywała mi, że przestanie pić. Ja wciąż wierzę, że się zmieni”
„Powiedziałam znajomej, że przyłapałam jej męża na zdradzie. Ona się obraziła, że próbuję zniszczyć jej małżeństwo”
„Moja córka nie rozumie, że facetom nie można ufać. Oddasz im serce, a oni zdepczą je i wyrzucą - jak jej ojciec”
„Mój narzeczony stracił nogę w wypadku. Rozważam odwołanie ślubu, bo nie chcę niepełnosprawnego męża”

Redakcja poleca

REKLAMA