„Muszę się pozbyć teściowej, bo jest ważniejsza niż ja i dzieci. My żyjemy w chorym trójkącie”

małżeństwo i teściowa fot. Fotolia
„Mieliśmy wyjechać na weekend, ona się rozchorowała, mieliśmy wyjechać na święta, ona się rozpłakała. Na pocieszenie zabrał ją do Pragi. Gdy ja prosiłam, żebyśmy wyjechali do Pragi, powiedział, że ma obłęd w firmie i za kilka miesięcy. Nie jesteśmy parą, jesteśmy trójkątem”.
/ 10.04.2022 21:18
małżeństwo i teściowa fot. Fotolia

Czy to jest normalne, że ponad trzydziestoletni mężczyzna dzwoni do mamy z każdą sprawą? Czy to normalne, że to jej mówi najpierw o zmianie pracy, awansie? Czy to normalne, że teściowa szantażuje chorobami? Zwariuję niedługo, naprawdę.

Nie mogę się od niej uwolnić

Jest niedzielny poranek, o 9.00 dzwonek do drzwi, zwlekam się z łóżka zła, chciałabym chociaż raz się wyspać. Za drzwiami ona, przywiozła świeże bułki, kawę. Wpada do kuchni, otwiera szafki, zmywarkę. „Ależ tu bałagan” mruczy. Stoję w piżamie i mam ochotę powiedzieć: „Spadaj, babo”. Ale tylko patrzę bezmyślnie i czuję, jak wielka kula stresu narasta w żołądku.

Za chwilę wstaje on, lekko zdziwiony, że wpadła, ale jak zawsze ciepły dla niej i serdeczny. „Zostaniesz na śniadanie” - pyta. Zamykam się w sypialni, z pokoju dochodzą głosy dzieci: „O babciaaaaa” rzucają się na nią. Oczywiście, cieszą się, bo znów przyniosła słodycze, których ja im zabraniam.  Znów popsuła mi niedzielę, bo doskonale wiem, że wyjdzie dopiero popołudniu.

Podczas wspólnego czasu słyszę, że: nie ogarniam domu („Chodź, pomogę ci pozmywać”, „daj ręcznik papierowy, pokaże ci, jak umyć lustro w łazience, żeby nie było smug”), nie ogarniam dzieci („mówiłam, że Antek za bardzo się garbi, no i te oczy”), nie ogarniam męża („powinnaś go zmusić do badań”). Wieczorem pęka mi głowa.

Nie potrafię powiedzieć mężowi, że mam dość

Zawsze myślę co się stanie, gdy sama zacznę się starzeć? Może będę, jak ona? Nie chcę psuć ich więzi, nie mam sumienia, ale w efekcie oddalam się od męża i ustępuje teściowej miejsca.

Gdy, go poznałam widziałam, jak bardzo związany jest z matką, ale myślałam, że to dobrze. „Patrz, jak facet traktuje matkę, bo tak samo potraktuje ciebie” mówią. A on ją szanował, często do niej dzwonił, liczył się z jej zdaniem. Na początku ją lubiłam, nawet chciałam się jej przypodobać. Wydawała mi się silna, pewna siebie, elegancka. Różniła się od mojej mamy. Kochanej, ale prostej.

Tylko, że moi rodzice nie wtrącali się w nic, ona we wszystko. Na studiach udawałam, że wielu rzeczy nie widzę. A powinnam przecież widzieć, że steruje życiem mojego ukochanego. Dla niej wciąż był małym synkiem, którego można pouczać jaką ma wybrać pracę, z kim się spotykać, jak spędzać czas. Nie przepadałam za nartami, więc jeździł z nią. Sama usłyszałam, jak kiedyś powiedziała: „Kobieta, która nie lubi jeździć na nartach i nawet nie chce się nauczyć? Dziwne”. Jednocześnie wszystko robiła subtelnie: ach, nie sądzisz, synku, że kobieta powinna to, i tamto powinna. Ja w tym wieku… I on potem wracał do domu, niby z troską mówił: „powinnaś stawiać sobie wyzwania, to niedobrze, gdy kobieta…”.

Kochałam go do szaleństwa, więc akceptowałam to. Pobraliśmy się, urodził się nam syn, potem córka. Wszystko przy jej nieodłącznej asyście. Zawsze wiedziała wszystko najlepiej. Jak mam karmić, przewijać, co podawać na kolki. Osaczała mnie. Wszystko w białych rękawiczkach…

Kilka razy próbowałam rozmawiać z mężem. Delikatnie. Usłyszałam, że ona ma tylko nas. Więc przestałam mówić cokolwiek. Ale czy to moja wina, że ona ma tylko nas? Czy muszę brać za to odpowiedzialność?

Patrzę na teściowe moich koleżanek. Może być lepiej, gorzej, ale nie są takie. A przede wszystkim postawa ich mężów jest inna. Mój mąż potrafi wyjechać na dwa dni z mamą do Pragi, bo ona nikogo nie ma, a my sobie poradzimy. Gdy ja prosiłam, żebyśmy wyjechali do Pragi, powiedział, że ma obłęd w firmie i za kilka miesięcy.

Czuję się jakbym każdego dnia przegrywała z nią walkę o mężczyznę. Przecież to jest chore, bo jestem żoną, a ona matką. Dlaczego matki kochają za bardzo? Dlaczego tak się wtrącają? Jak przerwać ten zaklęty krąg i postawić im obojgu granice? I co to jest zdrowa relacja matki dorosłym synem, bo sama już nie wiem. Nie mam brata.

Czytaj także:„Mąż szydził z mojej nadwagi i odstającego brzucha. Wszędzie masz tłuszcz i brzydzę się ciebie - często słyszałam”„Matka zerwała ze mną kontakt, bo nie ochrzciłam dziecka. Czy to ważne, co powiedzą ludzie?” – list do redakcji„Zakazany owoc najlepiej smakuje. Czy dlatego seks z narzeczonym przyjaciółki jest tak nieziemski?” - historia Izabeli

Redakcja poleca

REKLAMA