Seks nad morzem

Jedna noc nad morzem
Popełniłam błąd, ale być może gdybym wtedy nie uległa namiętności, straciłabym w życiu o wiele więcej.
/ 15.07.2014 09:02
Jedna noc nad morzem
Seks nad morzem... Kto by pomyślał, że tak wiele zmieni w moim życiu... Nie chciałam jechać na ten urlop, ale Kaśka się uparła, że koniecznie musimy spędzić wakacje nad morzem, a jak ona się uprze, to nie ma mocnych. Pakowałam więc walizki, ale kątem oka co chwilę zerkałam na męża. Było mi przykro, że kolejny raz spędzam urlop bez niego. Od kilku lat nigdzie razem nie wyjechaliśmy, nie było też weekendu bez kłótni o jego pracę, bo zawsze musiał zostać i coś robić. – Bez pracy nie ma kołaczy – powtarzał, znikając z domu w sobotnie lub niedzielne popołudnie. Może gdybyśmy mieli dzieci, byłoby inaczej, ale los poskąpił nam tego szczęścia. Po latach prób przestaliśmy wierzyć, że będziemy mieli chociaż jedno upragnione dziecko. Widziałam, jak nasze życie sypie się niczym domek z kart, ale wciąż łudziłam się, że jeszcze mamy szansę i wszystko da się poskładać. I powoli, drobnymi kroczkami, odbudujemy ten związek. Z potomkiem czy bez niego.

Na początek wymyśliłam wspólne wakacje – takie jak dawniej, gdy byliśmy młodym małżeństwem,
z dala od znajomych, rodziny i pracy. – Nie mam czasu, odmówię kontrahentom to więcej do mnie nie zadzwonią – Tomek jak zwykle tłumaczył się pracą. – Zawsze tak mówisz! Nie to nie, pojadę z Kaśką! – rzuciłam buńczucznie. – Poszalejemy na dyskotekach i plaży, może kogoś poznamy... – gderałam, licząc, że się zezłości, ale on tylko zmienił kanał w telewizorze. Poczułam, jakby ktoś wbił mi nóż w serce. Powstrzymałam łzy, zacisnęłam usta i obiecałam sobie, że choćby nie wiem co, będę się dobrze bawić nad tym morzem.

Przez całą drogę Kaśka była radosna niczym skowronek. Zaczepiała panów w naszym przedziale, kokietowała kontrolerów w pociągu i recepcjonistę w hotelu. – Mówię ci, to będą niezapomniane wakacje – trajkotała szczęśliwa, a ja miałam jej serdecznie dość. Uważałam, że się ośmiesza, zaczepiając każdego napotkanego faceta, ale nie chciałam, żeby wzięła mnie za starą nudziarę, więc milczałam.

Nie dotrzymałam złożonej sobie obietnicy, codziennie dzwoniłam do Tomka i opowiadałam mu o moim wypoczynku. Oczywiście milczałam jak grób na temat zachowania Kaśki. Było mi łatwiej, bo Tomek o nic mnie nie pytał. Nie obchodziło go ani z kim spędzam czas, ani w jaki sposób, więc w końcu przestałam zawracać mu głowę, a telefon schowałam głęboko do torby. Czułam się stara i nikomu niepotrzebna. Kaśka od razu to zauważyła. – Kochanie, nie smuć się. Chodź, pójdziemy dziś na dyskotekę z ratownikami, których poznałam na plaży – spojrzała na mnie i wybuchła śmiechem. – To znaczy ja poszaleję, a ty będziesz moją przyzwoitką – dodała z udawaną powagą. – Jestem aż taka nudna? – zapytałam. Kaśka przyjrzała mi się uważnie. – Widzę, jak usychasz w środku. Dzwonisz, płaczesz, a jesteś taką wspaniałą dziewczyną. Co drugi tutaj się za tobą ogląda, a ty nic tylko Tomek i Tomek. Jesteśmy na wakacjach, więc bawmy się! – powiedziała. „Ma rację” – pomyślałam i poszłam na dyskotekę.
Nasi adoratorzy okazali się wspaniałymi tancerzami. Adrian wyczyniał cuda z Kaśką na parkiecie, Krzysiek był spokojniejszy, przez całą noc czułam na sobie jego wzrok. Dbał, żebym miała co pić, okrył marynarką, kiedy zobaczył, że marznę. O świcie odprowadził mnie do hotelu. Na pożegnanie przyciągnął mnie do siebie i mocno pocałował, a potem zapytał, czy jeszcze mnie zobaczy. Poczułam, jak oblewa mnie fala gorąca. I pożądania, które dawno wygasło przy Tomku.
Wieczorem pobiegłam do niego jak na skrzydłach. Jakbym znów miała 17 lat. Rzuciłam mu się w ramiona. Nie myślałam o niczym. Liczyła się tylko ta chwila. Nie miało znaczenia, ile mam lat ani jak wyglądam. Krzysiek traktował mnie jak najpiękniejszą kobietę pod słońcem. Całował, dotykał, pieścił, szepcząc mi słowa, których dawno nie słyszałam. Przy nim zapomniałam o całym świecie.

Rozsądek, a z nim także wyrzuty sumienia wróciły nad ranem. W hotelu nie mogłam znaleźć sobie miejsca. Moja przyjaciółka od razu wyczuła, co się stało, ale o nic nie pytała, a kiedy chciałam się jej zwierzyć, zasłoniła mi usta ręką. – Mireczko, wypiękniałaś w ciągu jednej nocy. Szkopuł w tym, co teraz zrobisz. Czego pragniesz? – ucięła.
A ja marzyłam tylko o jednym – chciałam jak najszybciej wrócić do Tomka. Przytulić się do niego i powiedzieć mu, jak bardzo go kocham. Poprosić, byśmy spróbowali żyć jak dawniej. Z myślą o nim kupiłam piękną sukienkę i seksowną bieliznę. Poszłam do kosmetyczki, fryzjera i masażystki. Do domu wróciłam jak nowo narodzona. Tomek jak zwykle siedział przy biurku i podliczał jakieś faktury. Nawet nie podniósł głowy, żeby mnie powitać, ale ja nie byłam już tą samą cichutką, zgorzkniałą Mireczką. Stałam się pewną siebie Mirką, która postawiła wszystko na jedną kartę. Na swoje małżeństwo. Jak gdyby nigdy nic usiadłam w mojej nowej sukni na brzegu jego biurka, zrzuciłam papiery, a kiedy mój mąż próbował protestować, zgasiłam jego słowa pocałunkiem. Tamtej nocy wróciła nasza namiętność.

NIGDY NIE powiedziałam mu o tym, co się stało nad morzem. O tym, że uprawiałam seks nad morzem z obcym mężczyzną. On też nie pytał. Raz tylko zażartował, że te wakacje zmieniły nas na zawsze. Miał rację. Pokochaliśmy się na nowo. Przestaliśmy żyć myślami o dziecku, a zaczęliśmy po prostu cieszyć się sobą, rozmawiać, dzielić się radościami i smutkami. I wtedy stał się cud. Na świat przyszła Asia...

Więcej:

Redakcja poleca

REKLAMA