„Zmieniam kobiety częściej niż pościel. Ustawiają się w kolejkach, bo wiedzą, że dam im to, czego nie da im nudny mąż”

przystojny mężczyzna fot. iStock, AaronAmat
„Już dawno przysiągłem sobie, że się nie ożenię. Jestem pewny, że każda kobieta jest w jakimś stopniu podobna do mojej matki”.
/ 11.03.2024 14:14
przystojny mężczyzna fot. iStock, AaronAmat

Nigdy niczego nie obiecuję kobietom, które idą ze mną do łóżka. Są dorosłe i wiedzą, co robią. Niektóre z nich, na sto procent, liczą na coś więcej, to znaczy na długi związek z wiernością i wspólną kołdrą, ale nic z tego!

Nie okłamuję kobiet 

Zaraz na początku mówię, że mogę dać kobiecie tylko seks bez zobowiązań. Żeby potem nie było, że nie uprzedzałem, że oszukiwałem albo kręciłem… Oczywiście, możemy razem chodzić do pubu, czasem na karty, możemy jeździć na wycieczki i objadać się w kinie popcornem. Nie mam nic przeciwko temu, ale to wszystko, co kobieta ode mnie dostanie przed i po…

Do tej pory tylko jedna się nie zgodziła. Też uczciwie i otwarcie oznajmiła, że szuka męża i takie fiki miki nie są dla niej. Ale rozstaliśmy się w zgodzie, choć trochę żałowałem, bo była fajna i nienudna.

Uważam, że się nie nadaję do małżeństwa. W moim rodzinnym domu było piekło – moja matka była okropna i przez nią ojciec nas zostawił. Nikt na całym świecie nie zniósłby wiecznego zrzędzenia i awantur, że garnuszek nie stoi na półce uchem w lewą stronę, a na lustrze nad umywalką została kropka po paście do zębów.

Już dawno przysiągłem sobie, że się nie ożenię. Jestem pewny, że każda kobieta jest w jakimś stopniu podobna do mojej matki. A ja nie trawię w kobietach pedanterii i wiecznego krzątania się, takiego nerwowego i wkurzającego wszystkich dookoła, a mnie najbardziej. Kiedy widzę, że babka trzyma w ręce ściereczkę i jest gotowa do wycierania, zmywania, przecierania, polerowania, uciekam na koniec świata.

Nie lubię takich, co wszystko wiedzą

Nie lubię kobiet gadatliwych. Szczególnie denerwujące są te, którym słowa z ust płyną, jak woda z kranu: ciurkiem. Odkręcisz kurek i już zakręcić nie dasz rady: kap, kap, kap – leje się, ciurka, ciamka, szemrze, no po prostu – nie do wytrzymania.

Ale do prawdziwej pasji doprowadzają mnie mądrale. Ooo! Tych nie cierpię wyjątkowo. I wcale mi nie chodzi o wykształcone magisterki czy doktorki, ale o te, które wszystko wiedzą najlepiej i na wszystkim się znają.

Moja matka kilka razy dziennie powtarzała: „A nie mówiłam!” Uważała bowiem, że pod słońcem nie ma mądrzejszej od niej istoty, a ci, którzy tego nie rozumieją są durniami do kwadratu. Największym durniem był mój ojciec, bo czasami zakładał na przykład nie tę koszulę, którą ona mu przygotowała, albo wykazywał inną gorszącą samodzielność.

I nie lubię takich, które nie lubią zwierząt, bo „zabłocone łapy, wszędzie pełno sierści i człowiek uwiązany, nigdzie nie może się ruszyć!”. Dlatego w dzieciństwie mogłem tylko marzyć o psie. W sterylnym mieszkaniu mojej matki taki lokator nie znalazłby dla siebie kawałka wyszorowanej do białości podłogi.
Ale takie, które ubierają swoje zwierzaki w sweterki i kapelusze, też wydają mi się niezłymi wariatkami.

We wszystkim, według mnie trzeba mieć umiar i zachować rozsądek. Dlatego te nawiedzone ekolożki też mnie przerażają. I skrajne wegetarianki. I muskularne wielbicielki fitness. I te, które latają ciągle do wróżek. I takie, które zamiast skóry na twarzy mają warstwę jakiegoś świństwa podobnego do maski; kiedy się umyją wyglądają zupełnie inaczej.

Raz przeżyłem taką szokową niespodziankę. Dziewczyna była śliczna, czarnulka. Gładka buzia, cera jak kość słoniowa, usta do całowania… Ale ona zdecydowała, że zanim cokolwiek się między nami stanie,  weźmie prysznic. 

– Wspólny? – zapytałem?

– Wspólny.

No, to git

Bardzo się spieszyłem do tej kąpieli, ale jeszcze szybciej wiałem spod szemrzącego strumienia ciepłej wody, która niestety, zmyła z mojej pięknej całą jej urodę. Zupełnie, jakbym ściągał jakąś kalkomanię i odsłaniał rudawą kobitkę bez brwi i rzęs, piegowatą, ze smętnie zwisającymi kosmykami pofarbowanych na czarno, cienkich włosków…

Gdyby od początku taka była, może nawet nie zwróciłbym na to uwagi? Wszystkie kobiety są przecież piękne, tylko każda inaczej. Ale, jak się zaczyna całować czarną laleczkę, a ona w trakcie zmienia się w hożą dziewoję, to człowiek może się zdumieć i nawet przestraszyć.

Już więcej się nie nabiorę

A są jeszcze miękkie kotki, które w aksamitnych łapkach chowają stalowe pazury... Najpierw to jest: „Ach, jaki ty jesteś mądry, jaki zdolny, jaki zaradny! Nigdy dotąd nie spotkałam takiego fantastycznego mężczyzny… Dopiero przy tobie odżyłam. Dopiero ty mnie nauczyłeś miłości. Życie bez ciebie nie ma sensu…”

I człowiek łyka tę słodką truciznę, ten haczyk ukryty w przynęcie. Zanim się ocknie i oprzytomnieje, już jest po nim. Hak tkwi głęboko pod skrzelami, a kotka z zadowoloną miną torturuje swoją ofiarę.

– No, nie spodziewałam się, że taki z ciebie dureń. Strasznie mnie zawiodłeś. Jesteś taki sam jak inni, albo jeszcze gorszy. Więdnę i umieram przy tobie. Nawet w łóżku jesteś do niczego.

Dwa razy to przeżywałem i o mało nie zszedłem z tego świata, tak mnie bolało. Po tym drugim razie przysiągłem sobie, że nigdy więcej. Uodporniłem się na takie czułe słówka i jednym uchem je wpuszczam, a drugim wypuszczam. Choć nie przeczę, że lubię, kiedy damska rączka tak mnie głaszcze i pieści. Ale już nie traktuję ich poważnie i w nic nie wierzę.

Chciałbym mieć rodzinę. Ale...

Znajomi pytają: „Kiedy ty się wreszcie ustatkujesz?” „Ożeniłbyś się…” – mówią. Ale ja wiem swoje. Wystarczy się rozejrzeć, żeby wiedzieć, że małżeństwo to niepewny biznes. Najpierw sobie jedzą z dzióbków, a potem biją, zdradzają, awanturują się o mieszkania, samochody… Tylko dzieci przez to cierpią. Nie będę powiększał grona takich szaleńców.

Ostatnio mój kumpel zapytał: „A ty nie tęsknisz za własną rodziną? Nie masz dosyć takiego skakania z kwiatka na kwiatek? Nie chciałbyś mieć dzieci i kochającej kobiety przy boku?”

– A co ma piernik do wiatraka? – odpowiedziałem. – Tęsknię, ale bardzo wątpię, aby kiedykolwiek udało mi się założyć szczęśliwą rodzinę.

Niedługo kończę 36 lat. Jestem zdrowy, kobiety mówią, że całkiem przystojny, mam własne mieszkanie i dobrze płatny zawód. Pracuję na swoim, więc i pieniędzy mi nie brakuje. Dbam o swoją kondycję fizyczną, szanuję własny organizm. Mam nadzieję, że jeszcze przez długie lata będę mógł uprawiać seks bez zobowiązań i że zawsze znajdę partnerki, które na to pójdą.

A, że na starość nie będzie mi miał kto podać szklanki wody? A, kto powiedział, że będzie mi się wtedy chciało pić?

Czytaj także:
„Marzyłam o miłości, ale córki skazały mnie na samotność. Uznały, że małżeństwo w moim wieku to głupota”
„O zdradzie męża dowiedziałam się u ginekologa. Drań myślał, że się nie wyda i ujdzie mu płazem”
„Mąż szybko pożałował, że odszedł do kochanki. Przepraszał na kolanach, jakbym była świętym obrazem z Częstochowy”

Redakcja poleca

REKLAMA