„Kocham faceta najlepszej przyjaciółki, powinien ją zostawić i być ze mną. Ona go zdradza i jest w ciąży z innym”

Zdrada przyjaciółki fot. Adobe Stock
„Jak ona mogła zrobić mi coś takiego i jeszcze oczekiwać, że publicznie stanę jej na drodze?! A z drugiej strony, przecież wiedziała, co do niego czuję, jak bardzo mi na nim zależy!”.
/ 07.10.2021 12:12
Zdrada przyjaciółki fot. Adobe Stock

Kuba był lektorem hiszpańskiego, w szkole, do której zapisałam się w ramach powakacyjnej rozrywki. Przystojny, uśmiechnięty, na oko trzydziestoparoletni. Od razu mnie oczarował. Zresztą, jak większość dziewczyn na kursie.

Jednak ja w przeciwieństwie do nich, nie nagabywałam Kuby po każdych zajęciach, szukając pretekstu do rozmowy. A podczas lekcji nie robiłam słodkich oczu, kiedy nie znałam odpowiedzi. Bo też rzadko ich nie znałam. Za bardzo zależało mi na dobrym wykorzystaniu zainwestowanych w naukę pieniędzy. Starałam się zatem jak najwięcej z tych lekcji wynieść.

Najlepsza uczennica

Choć nie stwarzałam Kubie ekstraokazji do rozmowy, odnosiłam wrażenie, że docenia moje zaangażowanie i częściej konwersuje ze mną niż z innymi kursantami. Ale starałam się nie brać tego za dobrą monetę. Strofowałam siebie, żebym sobie za dużo nie wyobrażała.

Nie miałam ani figury modelki, ani perlistego śmiechu, ani tym bardziej blond włosów do ramion. Po prostu nie mogłam się podobać takiemu mężczyźnie jak on. Mimo to nie dało się ukryć, że Kuba z lekcji na lekcję patrzył na mnie coraz częściej.
– Świetnie ci idzie – komentował, podchodząc do mojej ławki.
– Mam dobrego nauczyciela – odwdzięczałam się komplementem.

Po skończonych zajęciach często zagadywał mnie po hiszpańsku. Spędzaliśmy jeszcze długie minuty na rozmowach o ostatnio obejrzanym filmie czy przeczytanej książce. Tymczasem kurs zbliżał się ku końcowi. Było mi żal, że już nie spotkam Kuby. „Gdyby mu na mnie zależało, zaprosiłby mnie na kawę” – rozmyślałam przybita.

– Zmobilizuj się i powiedz mu, co czujesz. Teraz albo nigdy – radziła Agnieszka, moja przyjaciółka.
Całe życie powtarzałam, że los zamiast szczęścia w miłości dał mi dobrych przyjaciół. Na Adze zawsze mogłam polegać. Nie miałyśmy przed sobą tajemnic i wspierałyśmy się na każdym kroku.
– Wiesz co? – wpadłam na genialny pomysł. – Może go gdzieś zaproszę i wybadam, czy rzeczywiście się mną interesuje – zaproponowałam podniecona.
– Świetny pomysł! Tak trzymaj! Nie ma co czekać – podchwyciła Agnieszka.

Zaproszenie

Po kolejnych zajęciach przemogłam się w sobie i podeszłam do niego. Fala dziewczyn, które na początku otaczały jego biurko, zdążyła już stopnieć, mogłam więc być pewna, że nikt nie nie usłyszy naszej rozmowy. To na wypadek, gdyby boski nauczyciel mi odmówił.
– Nie wpadłbyś do mnie pojutrze na hiszpańską kolację? – zaproponowałam z bijącym sercem.
– A naprawdę będzie hiszpańskie menu? – uśmiechnął się.
– Postaram się – odparłam.
– W takim razie z przyjemnością – zgodził się, zaglądając mi w oczy.

Serce mi biło i ręce się trzęsły, gdy wracałam do domu. Miałam ledwie dwa dni na naukę gotowania. Zaprosiłam oczywiście Agnieszkę i kilku znajomych. Nie chciałam, żeby Kuba pomyślał, że zwabiłam go na randkę. Tortilla, gazpacho, paella wyszły mi całkiem dobrze. Ciekawa byłam, czy i jemu będą smakowały. Agnieszka wpadła troszkę wcześniej, żeby mi pomóc. Znajomi też przyszli kilka minut przed zapowiedzianą godziną. Za to Kuba stawił się na czas.
– Witaj! – podał mi rękę.
 
Wyglądał na zmieszanego. Wyciągnął z torebki hiszpańskie wino i podał mi je bez słowa. Stanął przy ścianie ze zdjęciami z moich podróży. Podeszłam do niego z kawałkami tortilli na tacy.
– Brawo! Stanęłaś na wysokości zadania – pogratulował mi, kiedy przełknął pierwszy kęs. – Jesteś bardzo fotogeniczna – zmienił gładko temat. – Krajobraz, architektura czy przyroda
z tobą na zdjęciu nie mają szans.
 
Zaśmiałam się i już miałam coś powiedzieć, kiedy usłyszałam Agę.
– Cześć – powiedziała, stając między nami i uśmiechając się niczym modelka z amerykańskiego żurnala. Przedstawiłam ich sobie. Bacznie obserwowałam reakcję koleżanki. Czy podzieli moje zdanie na temat urody i ujmującego zachowania Jakuba? Czy jej zdaniem mam u niego szansę?
– Ach, to ty jesteś tym nauczycielem, o którym Ulka tyle opowiada – przełknęła kolejny łyk wina. – No to może umówicie się wreszcie na prawdziwą randkę? – palnęła nieoczekiwanie.
 

Jakub poczerwieniał, ja również poczułam się idiotycznie. „Chyba za dużo wypiła” – przemknęło mi przez głowę.
– Aga, no coś ty, przecież ja i Jakub jesteśmy tylko znajomymi – wyjaśniałam, żeby ratować sytuację.
– Tylko znajomymi? – powtórzyła wpatrując się w Jakuba, który po moim stwierdzeniu wyglądał jeszcze gorzej niż przed pytaniem Agnieszki.
– W takim razie może umówisz się ze mną? – roześmiała się, przekrzywiając kokieteryjnie głowę.

 

Bolesna zdrada

Kuba zaniemówił. Patrzył na nas zdziwiony. Ja z kolei, zaskoczona, nie byłam w stanie nic powiedzieć. Nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy, że tak się zachowa moja najlepsza przyjaciółka…
– Pójdziesz ze mną do kina? – ciągnęła Agnieszka niezrażona.
Kuba wpatrywał się we mnie, jakby oczekiwał, że coś odpowiem.
– Czemu nie – stwierdził w końcu, nie widząc żadnej reakcji z mojej strony.
– Ula, nie masz nic przeciwko temu?
– patrzył ciągle w moje oczy, jakby dawał mi przywilej podjęcia decyzji.
– Ależ dlaczego miałabym mieć coś przeciwko temu… – skłamałam. – Przepraszam was, muszę sprawdzić, jak inni się bawią – rzuciłam i odeszłam od nich.

Tak naprawdę chciałam, żeby wszyscy już sobie poszli. Miałam dość tego wieczoru. Jak ona mogła zrobić mi coś takiego i jeszcze oczekiwać, że publicznie stanę jej na drodze?! A z drugiej strony, przecież wiedziała, co do niego czuję, jak bardzo mi na nim zależy! I znała mnie na tyle, żeby być pewną, że jestem zbyt nieśmiała, żeby o niego zawalczyć…

Kiedy wszyscy już wyszli i zostałam sama, zobaczyłam, że wino Jakuba nie zostało nawet otwarte. Postawiłam zrobić z niego użytek i upić się, najlepiej do nieprzytomności. I wtedy zadzwoniła moja dotąd najlepsza przyjaciółka.
 
– Słuchaj, Ula, nie gniewasz się chyba? – zapytała i nie czekając na to, co mam do powiedzenia, ciągnęła: – Miałyśmy go wybadać, czy mu na tobie zależy, tak? No to wzięłam go pod włos! I jak sama widzisz, niezłe z niego ziółko. Chyba jednak nie myślał o tobie poważnie, skoro umówił się ze mną. Swoją drogą, on jest rzeczywiście niesamowity. Przystojny, mądry… Ula, jesteś tam? Nie gniewasz się na mnie?
– Nie wiem, co o tobie myśleć – zaczęłam, lecz po chwili zrejterowałam. – Chyba niepotrzebnie coś sobie wyobrażałam. Masz rację, nie zależało mu na mnie.

Teraz miałam żal do Kuby. Przecież mógł o mnie zawalczyć, prawda? Gdyby chciał, toby odmówił Agnieszce! W grudniu czekała mnie jeszcze ostatnia lekcja hiszpańskiego. W niczym jednak nie przypominała poprzednich. Kuba unikał mojego wzroku, ja jego też. Jakub o nic mnie nie pytał. Wychodząc z lekcji, nie wytrzymałam i odezwałam się:
– Fajnie, że ty i Agnieszka… Wiesz, to moja najlepsza przyjaciółka.
– Jest bardzo miła, a przy tym szczera i odważna – uśmiechnął się.
Poczułam ból, jakby ktoś z całej siły uderzył mnie w serce. Oczywiście niczego po sobie nie pokazałam.
– Do zobaczenia – pożegnałam się.

Od tamtej pory już nie spotykałam mojego nauczyciela hiszpańskiego. Agnieszka, zajęta nową znajomością, rzadko się do mnie odzywała. Może miała wyrzuty sumienia? Ja na pewno nie mogłam przeboleć, że oddałam swoją miłość przyjaciółce, a ona ją wzięła bez jakichkolwiek skrupułów. Było mi ciężko i bardzo cierpiałam. Niestety, musiałam żyć z tą gorzką prawdą, że nikogo nie można zmusić do uczucia.

Rok później Agnieszka zaprosiła mnie do siebie. Urządzała swoje trzydzieste urodziny. Poszłam tam, chociaż wiedziałam, że moje serce znowu będzie cierpiało. Wpadłam na Kubę, nasze oczy od razu się spotkały. On wciąż patrzył na mnie jak kiedyś! Uciekłam do kuchni, żeby nie dać mu okazji do rozmowy.
– Wiesz, ja i Kuba chyba weźmiemy ślub – wyznała mi po chwili Aga.
– Tak szybko? – zdziwiłam się i poczułam, że mi słabo.
Nalałam sobie szklankę wody.
– Kuba to świetny facet. Trochę nieśmiały, ale wspaniały. Jego ojciec ma firmę w Hiszpanii i możemy tam jeździć na wakacje – ciągnęła Agnieszka z zachwytem. – Poza tym musimy wziąć szybko ślub, bo jestem w ciąży.

Zachłysnęłam się wodą, którą popijałam. Przed oczami pojawiły mi się mroczki. Ale przecież nie powinnam zazdrościć szczęścia koleżance! To nic, że ja też już skończyłam trzydziestkę i nie mam ani faceta, ani szansy na dziecko i udany związek…
– Ula, dobrze się czujesz? – zapytała
z niepokojem Agnieszka.
– Jestem trochę osłabiona. Ostatnio dużo pracuję – usprawiedliwiłam się.
– Gratuluję ci. Bardzo się cieszę, ale pójdę już. Położę się. Jutro znowu muszę wstać o świcie. Mam sporo zaległości.Wiesz, koniec roku – skłamałam.
– Oczywiście – odparła Aga przejęta. – Kuba! – zawołała w głąb mieszkania.
– Zawieź Ulę do domu – poprosiła
Znów mi zabrakło tchu. Kuba, widząc, co się dzieje, od razu złapał kluczyki i wyprowadził mnie z mieszkania.
 

Nieplanowana zemsta

Jechaliśmy w milczeniu. Kiedy zatrzymał się przed moim blokiem, poprosił, abym jeszcze nie wysiadała.
– Myślę o tobie cały czas – odezwał się nagle wbity w siedzenie kierowcy nim smutny, porzucony psiak.
Popatrzyłam na niego nieprzytomnymi wzrokiem.
– Przecież jesteś z Agnieszką, będziecie mieli dziecko – wyszeptałam.
– Powiedziałaś kiedyś: „Jesteśmy tylko znajomymi”. Wtedy, na przyjęciu… A ja do ciebie szedłem przekonany, że będziemy tylko ty i ja… Po twoich słowach było mi wszystko jedno, co się stanie. Potem z Agnieszką potoczyło tak szybko… Ale dzisiaj, jak cię zobaczyłem, wszystko we mnie odżyło. Ula, nie będę mógł bez ciebie żyć – wyszeptał, ujął moją twarz w dłonie i zaczął mnie całować.
 

Nie broniłam się. Chciałam wynagrodzić sobie niemądre zachowanie sprzed roku, kiedy go straciłam. Całowaliśmy się namiętnie i zachłannie, jakbyśmy chcieli nasycić się sobą na zapas. Niestety, wrodzona uczciwość i lojalność wobec ciężarnej koleżanki nie pozwalała mi tego dłużej ciągnąć. Oderwałam się od Kuby i wyskoczyłam z auta.
 
Tak zaczął się jeden z najgorszych okresów w moim życiu. Świadomość, że Kuba kochał mnie równie mocno jak ja jego, i że straciłam go przez nieśmiałość i brak wiary w siebie, mnie dobijała. Kuba dzwonił do mnie, wysyłał esemesy z prośbą o spotkanie, ale nie chciałam ranić koleżanki. On jednak nie odpuszczał. Wiedząc, co do niego czuję, parł do przodu niczym taran. Teraz wreszcie mogłam się przekonać o sile jego miłości.

W końcu pewnego dnia poprosił mnie o ostatnie spotkanie. Zgodziłam się. Wszedł i bez słowa usiadł na kanapie.
– Agnieszka chce, żebyś była druhną na naszym ślubie – zaczął. – Nie mogę nic zrobić, żeby do tego nie doszło.
– To nic – uśmiechnęłam się smutno i przysiadłam obok niego. – Dam radę, oczywiście. Jak zawsze.
Patrzyliśmy na siebie, lekko dotykając swoich dłoni i nie mogąc zrobić nic więcej. Z letargu wyrwał nas dzwonek do drzwi. Wstałam i podeszłam zobaczyć, kto to się zjawił. Spojrzałam w wizjer i zamarłam z wrażenia. Po drugiej stronie drzwi stała moja była przyjaciółka.
 

– To Agnieszka! – szepnęłam do Kuby. – Wejdź do mojej sypialni. Nie chcę, żeby się zdenerwowała, a na pewno tak będzie, jak cię tu zobaczy. Zawsze wiedziała, że mi się podobasz.
Gdy Kuba zamknął za sobą drzwi, wpuściłam Agnieszkę do środka.
– Co ci się stało? – zapytałam, widząc jej smutną twarz.
– Muszę ci coś powiedzieć, bo już dłużej tak nie mogę! – jej oczy napełniły się łzami. – Pogubiłam się… Nie wiem, co robić. To dziecko nie jest Jakuba.
– Jak to? Co ty mówisz? – spytałam w najwyższym zdumieniu.
– Poznałam kogoś i go zdradziłam. Tamten chłopak chce z nami być, ale Kuba zapewniłby i mnie, i dziecku lepsze życie. No i ta Hiszpania… Przecież tutaj niczego się nie dorobię – chlipała.
Nie wierzyłam własnym uszom. Chyba jednak nie znałam Agnieszki.

Nie miałam też wpływu już na to, co się dalej wydarzyło. Z sypialni wyszedł Kuba. Jego twarz była skamieniała z bólu i złości. Agnieszka popatrzyła na niego przestraszona, potem spojrzała ze zdumieniem na mnie. Spuściłam wzrok. Co miałam powiedzieć? Że nie jest tak, jak myśli?
– No to już wszystko wiesz – wycedziła i znowu spojrzała na Jakuba. – Ja chyba też już wszystko rozumiem. Jesteście siebie warci. Zawsze byliście!
Milczeliśmy oboje.
– Naprawdę cię lubiłam – rzuciła do niego, wychodząc.
Gdy zamknęły się za nią drzwi, chwilę staliśmy w milczeniu. Kwadrans temu chcieliśmy się żegnać na zawsze, a teraz mogliśmy zacząć wszystko od nowa… Powoli, jakby nie dowierzając biegowi wypadków, podeszliśmy do siebie.
– O mały włos straciłbym ciebie na zawsze – westchnął Kuba.
 

Więcej listów do redakcji: „Teściowa to hetera, która ciągle mnie krytykuje i poucza. W uszach mam tylko jej ciągły jazgot”„Nasza miłość przetrwała życiowe burze, a pokonały ją drobne nieporozumienia. Mąż odszedł bez wyjaśnienia”„Mąż zdradził mnie z moją przyjaciółką, a ja postanowiłam, że już zawsze będę sama. Życie zdecydowało inaczej...”

Redakcja poleca

REKLAMA