zaproszenie na sylwestra bez...sylwestra
napisał/a:
adele74
2009-01-02 23:16
Witam,
chciałabym prosić Was o pomoc, bo nie wiem jak się zachować, co mysleć... o następującej sytuacji. Postaram się przedstawić stan faktyczny a dopiero na końcu opowiem o moich odczuciach.
Koleżanka z pracy, która jednocześnie jest moją sąsiadką zaprosiła mnie na sylwestra.
Zaprosiła mnie mniej więcej miesiąc przed sylwestrem. Poinformowała, że oprócz mnie będą jeszcze 3 pary.
Z uwagi na to, że mieszkamy obok siebie uznałam, że nie będę oddawała psa do mamy tylko po prostu będąc na tzw. "papierosie" będę sprawdzała czy wszystko z nim w porządku. (wspominam o tym, bo teoretycznie ma to znaczenie)
Koleżanka wspominała wówczas, że będzie musiała na chwilę zostawić swoich gości z jej narzeczonym i wyskoczyć złożyć życzenia mamie (mąż i tata umarł w tym roku, mama czuje się samotna, ale jednocześnie miała swoich gości na sylwestra).
W międzyczasie z trzech par została jedna (dwie zrezygnowały) oprócz tej jednej koleżanka z narzeczonym i ja.
Dzień przed sylwestrem koleżanka poinformowała mnie, że mama nie wyobraża sobie witanie nowego roku bez nich i że będą musieli pojechać do niej ale że oczywiście jesli mam ochotę to mama zaprasza również i pozostałych gości, w tym i mnie. Przyznam szczerze, że byłam zaskoczona.
W dzień a raczej noc sylwestrową dopytałam się na którą godzinę szanowni gospodarze zapraszają (godzina nie została podana wczesniej). Dowiedziałam się, że między 19 a 20 ale wstępnie, bo musi przyjechać najpierw ta pierwsza para i musi się "zadomowić" (para jechała z innego miasta).
Czekałam cierpliwie na doprecyzowane zaproszenie. Po mniej więcej pół godzinie dostałam wiadomość na gadulcu, że para przyjechała pół godziny temu i że za 20 minut zapraszają równie mnie.
Z szampanem w ręcę udałam się na sylwestra.
Było krótkie przemówienie koleżanki gospodyni, która poinformowała co bedzie się działo, że teraz zaprasza do jedzenia i rozmów i tanca jeżeli ktoś ma ochotę a następnie o godz. 23.30 bedzie przejazd do jej mamy.
Powiedziałam, że tak jak wczesniej sygnalizowałam, nie zostawię psa i że wróce sobie w takim razie, jeżeli wszyscy jadą, do domu. Aha oczywiście koleżanka dzień wczesniej powiedziała, że najwyżej mój pies i jej mamy pies przywitają razem sylwestra. Uprzedziłam ,że boje się że ten huk może zdenerwować mojego psa.
O godz. 23.30 koleżanka powiedziała ze trzeba się szykować do wyjazdu. wszyscy sie ubrali, ja również i wyszliśmy.Koło mojej klatki złożyłam wszystkim życzneia, szcześliwego nowego roku, oni powiedzieli "i wzajemnie" i ruszyli do samochodu.
Mam uprzejmą prośbę do Was drodzy forumowicze, proszę napiszcie co myslicie o całej sytuacji.
Nie ukrywam, że poczułam się jak gość drugiej kategorii, oczywiście byłam uprzejma i nic nie mówiłam. Może źle postąpiłam, może powinnam inaczej zareagować od początku. A może niesłusznie czuję się niekomfortowo, może nic się nie stało a ja jestem jakaś nadwrażliwa.
Generalnie zostałam zaproszona na sylwestra a spędziłam go sama. Zastanawiam się co koleżanka zrobiłaby gdyby pozostałe dwie pary, które miały być, przyszły. Czy zostawiłaby nas samych...
Naprawdę nie wiem co o tym mysleć, może przesadzam...
będę wdzięczna za Wasze uwagi
chciałabym prosić Was o pomoc, bo nie wiem jak się zachować, co mysleć... o następującej sytuacji. Postaram się przedstawić stan faktyczny a dopiero na końcu opowiem o moich odczuciach.
Koleżanka z pracy, która jednocześnie jest moją sąsiadką zaprosiła mnie na sylwestra.
Zaprosiła mnie mniej więcej miesiąc przed sylwestrem. Poinformowała, że oprócz mnie będą jeszcze 3 pary.
Z uwagi na to, że mieszkamy obok siebie uznałam, że nie będę oddawała psa do mamy tylko po prostu będąc na tzw. "papierosie" będę sprawdzała czy wszystko z nim w porządku. (wspominam o tym, bo teoretycznie ma to znaczenie)
Koleżanka wspominała wówczas, że będzie musiała na chwilę zostawić swoich gości z jej narzeczonym i wyskoczyć złożyć życzenia mamie (mąż i tata umarł w tym roku, mama czuje się samotna, ale jednocześnie miała swoich gości na sylwestra).
W międzyczasie z trzech par została jedna (dwie zrezygnowały) oprócz tej jednej koleżanka z narzeczonym i ja.
Dzień przed sylwestrem koleżanka poinformowała mnie, że mama nie wyobraża sobie witanie nowego roku bez nich i że będą musieli pojechać do niej ale że oczywiście jesli mam ochotę to mama zaprasza również i pozostałych gości, w tym i mnie. Przyznam szczerze, że byłam zaskoczona.
W dzień a raczej noc sylwestrową dopytałam się na którą godzinę szanowni gospodarze zapraszają (godzina nie została podana wczesniej). Dowiedziałam się, że między 19 a 20 ale wstępnie, bo musi przyjechać najpierw ta pierwsza para i musi się "zadomowić" (para jechała z innego miasta).
Czekałam cierpliwie na doprecyzowane zaproszenie. Po mniej więcej pół godzinie dostałam wiadomość na gadulcu, że para przyjechała pół godziny temu i że za 20 minut zapraszają równie mnie.
Z szampanem w ręcę udałam się na sylwestra.
Było krótkie przemówienie koleżanki gospodyni, która poinformowała co bedzie się działo, że teraz zaprasza do jedzenia i rozmów i tanca jeżeli ktoś ma ochotę a następnie o godz. 23.30 bedzie przejazd do jej mamy.
Powiedziałam, że tak jak wczesniej sygnalizowałam, nie zostawię psa i że wróce sobie w takim razie, jeżeli wszyscy jadą, do domu. Aha oczywiście koleżanka dzień wczesniej powiedziała, że najwyżej mój pies i jej mamy pies przywitają razem sylwestra. Uprzedziłam ,że boje się że ten huk może zdenerwować mojego psa.
O godz. 23.30 koleżanka powiedziała ze trzeba się szykować do wyjazdu. wszyscy sie ubrali, ja również i wyszliśmy.Koło mojej klatki złożyłam wszystkim życzneia, szcześliwego nowego roku, oni powiedzieli "i wzajemnie" i ruszyli do samochodu.
Mam uprzejmą prośbę do Was drodzy forumowicze, proszę napiszcie co myslicie o całej sytuacji.
Nie ukrywam, że poczułam się jak gość drugiej kategorii, oczywiście byłam uprzejma i nic nie mówiłam. Może źle postąpiłam, może powinnam inaczej zareagować od początku. A może niesłusznie czuję się niekomfortowo, może nic się nie stało a ja jestem jakaś nadwrażliwa.
Generalnie zostałam zaproszona na sylwestra a spędziłam go sama. Zastanawiam się co koleżanka zrobiłaby gdyby pozostałe dwie pary, które miały być, przyszły. Czy zostawiłaby nas samych...
Naprawdę nie wiem co o tym mysleć, może przesadzam...
będę wdzięczna za Wasze uwagi
napisał/a:
henryk1
2009-01-05 15:10
Moim zdaniem to koleżanka zachowała się nieodpowiedzialnie i po szczeniacku. W końcu umówiła się na sylwestra ze swoim towarzystwem w swoim domu, uzgodniła z Panią sprawę z psem, po czym wystawiała Panią do wiatru.
Powinna Pani dzień przed sylwestrem zasygnalizować koleżance, że tak postępować się nie powinno.W końcu mama koleżanki miała zapewnione towarzystwo w sylwestra i nic by jej sie nie stało jakby życzenia noworoczne złożyła sobie z córką rano.
Koleżanka widocznie w ogóle nie przejęła się tym, że zaprosiła gości do siebie. Zbagatelizowała też Pani sytuację, rzucając luźno, że Pani pies i pies jej mamy razem przywitają sylwestra. A co by było gdyby Pani wzięła swojego psa, a temu nie spodobał by się pies mamy - wynikłoby jeszcze większe zamieszanie. Poza tym nie wzięła pod uwagę tego, że o godzinie 23.30 często zaczynają się pojedyncze strzały i pies mógłby podróż bardzo źle znieść.
Jednym słowem koleżanka zaprosiła sobie gości w ogóle nie licząc się z nimi.
Jednak goście w tej sytuacji powinni zareagować. Ja bym wprost tej Pani powiedział, że nie nadaje się do organizacji żadnych spotkań.
Powinna Pani dzień przed sylwestrem zasygnalizować koleżance, że tak postępować się nie powinno.W końcu mama koleżanki miała zapewnione towarzystwo w sylwestra i nic by jej sie nie stało jakby życzenia noworoczne złożyła sobie z córką rano.
Koleżanka widocznie w ogóle nie przejęła się tym, że zaprosiła gości do siebie. Zbagatelizowała też Pani sytuację, rzucając luźno, że Pani pies i pies jej mamy razem przywitają sylwestra. A co by było gdyby Pani wzięła swojego psa, a temu nie spodobał by się pies mamy - wynikłoby jeszcze większe zamieszanie. Poza tym nie wzięła pod uwagę tego, że o godzinie 23.30 często zaczynają się pojedyncze strzały i pies mógłby podróż bardzo źle znieść.
Jednym słowem koleżanka zaprosiła sobie gości w ogóle nie licząc się z nimi.
Jednak goście w tej sytuacji powinni zareagować. Ja bym wprost tej Pani powiedział, że nie nadaje się do organizacji żadnych spotkań.
napisał/a:
anita2
2009-01-08 13:33
Ja bym takiej koleżance "serdecznie" podziekowała za takie zaproszenie.
napisał/a:
~Łukasz
2009-11-20 10:05
Niema co się smucić pani przyjaciółka zachowała ja chciała a pani nic nie mogła zrobić