Wygraj „Muzyczny telefon”

napisał/a: olka8922 2007-06-17 08:49
Otoz tatus kupil corusi telefon w czerwcu na Dzien dziecka :) Dluuugo nie moglam sie nim nacieszyc, tym bardziej ze polowalam na niego od jakiegos roku, ale tera kupili bo stara kolekcja i byl za zeta xD Szanowalam, ani razu nie spadl, chroniony byl jak co najmniej jakies diamenty ;P Ktoregos pieknego dnia umowilam sie ze znajomymi na plaze. Mialam zamiar nie brac telefonu, poniewaz balam sie, ze wejdziemy wszyscy do wody, nikt nie bedzie pilnowal i ktos jeszcze ukradnie, lecz siostra chciala wykazac sie inteligencja i wsadzila mi do plecaka jako niespodzianka... Noo tak, poszlismy sie wszyscy kapac, siedzielismy w wodzie dobre 2 godziny... Gdy juz wrocilismy na koc okazalo sie ze niedosc ze nie ma pare plecakow to i ubran! chociaz wracalam z kocem obwiazanych na biodrach to i tak najbardziej bylo mi szkoda telefonu, a siostra? Niedosc ze miala ochrzan ode mnie to i tatus sie dolaczyl xD moj Siemens C60 [*]
napisał/a: iwiane 2007-06-17 10:28
Komórka może wydać się komuś kiepskim sposobem na taką okazję, ale ja tak nie sądzę... Przez komórkę pierwszy raz usłyszałam, że Ktoś mnie kocha i ten Ktoś jest ze mną już od trzech lat i będzie do końca życia :) Lepszej przygody z komórką nie mogłam sobie wymarzyć... :*
napisał/a: Justyne 2007-06-17 11:14
Witam ;) Tak sobie własnie przez przypadek weszlam na stronke Vivy i tu zaraz na sam poczateczek taki mily konkursik i piekna Beyonce :) Czytam sobie spokojnie historie kolezanek..niektore smieszne... inne niesamowite...czasem smutne...ale wszystkie fantastyczne i zaslugujace na wygranie wspanialej nagrody.Wlasciwie tez moge opowiedziec moja historie, mysle ze kazdy posiadacz telefonu komorkowego mial jakas przygode zwiazana z jego telefonikiem. Moja wygląda trochę na nieprawdziwą...ja jednak zapamiętam ja do końca życia...Zdążyła sie w II klasie liceum...załamana faktem, że chłopak, który strasznie mi sie podoba prawdopodobnie ma kogoś w swoim serduszku, siedziałam sobie w ciepły majowy dzień z niedawno dostany Sagem MyX-1 w rączce marzyłam o jakimś przystojniaku i jak to czasem mi sie z nudów zdąża zaczęłam wymyślać jakieś numerki niestety sie nie udawało: tu jakaś kobieta...albo nie ma takiego numeru...czy tez poczta głosowa...pomyślałam, że to takie dziecinne lepiej pójdę zrobię coś pożytecznego heh po jakiś paru dniach dostaje smska od nieznanego numeru, czytam i jak sie okazuje mój numer zapisał się komuś na poczcie...pomyślałam nawet fajnie może kogoś miłego poznam...Kubuś z Rzeszowa uroczy chłopak trochę daleko ale pomyślałam co tam dla tak inteligentnego sympatycznego chłopaka można się wysilić...i sie wysilałam czasem za bardzo...pisaliśmy ze sobą 7 miesięcy nie wiedząc jak wyglądamy, Kuba nie chciał wiedzieć, a ja byłam taka zafascynowana :( to było takie ekscytujące, potrafiliśmy pisać nawet nocami...nigdy nie kończyły nam sie tematy, a ja przy czytaniu każdego smsika czułam "motylki" w brzuchu... niestety Kubuś nie czul tego i chyba nawet nie probował zmienić...zostawił...zapomniał...złamał serduszko i jeszcze trochę boli... zwłaszcza gdy wspominam te smski, które zachowałam, ale nie żałuje i kofam mój stary telefonik i nigdy z telefoniku komórkowego nie zrezygnuje :) pozwolił mi poznać cudowna osobę, która w serduszku będę długo 3mac
Życzę wszystkim osoba, którym uda wygrać sie to cudo aby dzięki niemu mogły nieraz poczuć sie naprawdę ważne i kochane. Pozdrowionka :)
napisał/a: mysha 2007-06-17 11:36
sekkmet napisal(a):Małgosia siedzi w pracy. Wpadła na genialny pomysł, że po południu ugotuje obiad (nie często jej się to zdarza) i tymże pomysłem postanowiła się natychmiast podzielić z Jasiem. Małgosia dzwoni do Jasia.

Małgosia: Rybusiu, czy ty masz ochotę na makaron?

Jaś: Z czym?

Małgosia: Z sosem, jak zwykle!

Jaś: Oczywiście kochanie, będę w domu po 19.

Coś Małgosi nie spasowało, bo Jaś nigdy nie zwraca się do niej per ,,kochanie" poza tym Jaś wydał się Małgosi jakiś taki zakatarzony.

Małgosia: Yyy, przepraszam z kim mam przyjemność?

Jaś: Z Rybusią!

Małgosia: Przepraszam, chyba pomyłka. Czy to numer 123 456 789?

Jaś: 123 tak, 789 tak, tylko się w środku pomieszało... ale kolacja aktualna?

Małgosia: Przepraszam najmocniej! Chciałam się połączyć z kimś innym.

Osobnik chcący się załapać na makaron: Nic nie szkodzi, może innym razem.

Małgosia: Innym razem na pewno, zadzwonię i uprzedzę :)

Osobnik chcący się załapać na makaron: Jak pani nie zadzwoni to się upomnę, wyświetlił mi się pani numer :)

Małgosia: Zadzwonię, zadzwonię...

Osobnik chcący się załapać na makaron: Dziękuję, miłego popołudnia życzę.

Małgosia: Dziękuję, wzajemnie :)



Chwilę potem Małgosia dzwoni do Jasia (wyjątkowo dokładnie wybiera numer).

Małgosia: Cześć, możliwe, że na kolacji będziemy mięli gościa...


Fajna historia, szkoda, że splagiatowana z blogu http://jas-i-malgosia.blog.onet.pl/1,AR3_2007-03_2007-03-01_2007-03-31,index.html
napisał/a: mysha 2007-06-17 11:40
Kilka dni przed chrzcinami naszego synka moja złość na teściową sięgnęła zenitu. Ta kobieta wtrącała się do wszystkiego! Właśnie poinformowała mnie, że bez uzgodnienia z nikim wynajęła restaurację, w której ma się odbyć uroczystość po chrzcinach! Nie ważne, że wcześniej ustaliliśmy coś zupełnie innego! Mało tego, zmieniła w kościele godzinę chrztu, a krawcowi, do ubranka małego, kazała doszyć jakieś idiotyczne kokardki! Kokardki, dla chłopca! Rozumiem, że sama lubi wyglądać słodko i koronkowo jak beza, ale czy uważa, że wszyscy to lubią?!
Byłam tak wkurzona, że dym mi chyba uszami leciał. A że byłam w domu tylko z synkiem, tylko jedna myśl przyszła mi do głowy! Wypłakać się na ramieniu własnej, kochanej mamusi!
Wylewałam swe żale do słuchawki chyba z piętnaście minut, a mama słuchała.
Powiedziałam, że dość mam tej nadętej krowy z menopauzą, że nienawidzę, kiedy do wszystkiego się wtrąca, dyryguje moim życiem, że pewnie zawsze tak traktowała wszystkich w rodzinie i dlatego jej dzieci od niej uciekły. Że marzę, żeby wetrzeć w tę jej nadętą i nalakierowaną koafiurę dwie kostki smalcu i posypać to wszystko jedzeniem dla ptaków, żeby wrony i sikorki zrobiły z nią porządek. I że lepiej za męża by się wzięła, bo teściu tankuje jak mała lokomotywa…
Ufff… Ulżyło mi! Kiedy skończyłam, mama dziwnym głosem szepnęła, że musi kończyć i się rozłączyła. Zaczęłam mieć jakieś złe przeczucia, ale mały właśnie się obudził i musiałam zająć się przewijaniem i karmieniem.
Dopiero popołudniu przeżyłam szok. Okazało się, że mąż przez pomyłkę wziął moją komórkę, a zostawił swoją. A komórki braliśmy w promocji „dla dwojga” i są identyczne.
Różnią się tylko tym, że w jego pod hasłem „mama” kryje się teściowa!!!! A ja zamiast do mamusi zadzwoniłam właśnie do niej i puściłam jej litanię pełną brzydkich obelg.
Nie pomogły przeprosiny, ani prezenty. Mimo, że od tamtego dnia minęły trzy lata teściowa nigdy mi tego nie wybaczyła. Ale, na szczęście, nigdy więcej nie próbowała się wtrącać do naszego życia.
napisał/a: wienka 2007-06-17 12:12
Moja przygoda z telefonem miała miejsce w czasie zakupów. Poszłam z kolezanką na zakupy i po wybraniu kilku ciuchów poszłam do przymierzalni. Po przymierzeniu ubrań i kupieni kilku pojechałyśmy do domu. A chce powiedziec że mieszkam jakieś 60 km od tego sklepu. Po powrocie do domu zorientowałam się że nie mam telefonu. Zadzwoniłam na swoją komórkę i odebrał ją jakiś pan. okazało sie że w przymierzalni wypadł mi telefon i pracownik sklepu go znalazł nastepnego dnia musiałam pojechac tam by go odebrac
napisał/a: anioola 2007-06-17 12:33
Kilka lat temu, gdy byłam jeszcze posiadaczką telefonu Nokia 3310 zostałam zaproszona na spotkanie ze znajomymi. Gdy zrobiło się późno i doszłam do wniosku, że wystarczy mi już drinków na ten wieczór, wzięłam telefon ze stolika, kurtkę i torebkę i pojechałam taxi do domu. Przed snem popisalam kilka smsów z moich chłopakiem. Ponieważ nie mam dobrej pamięci do numerów, zawsze wybieram odbiorcę z książki telefonicznej. W tym przypadku "Misiu". Wiadomości od niego były lekko pikantne Co mnie zdziwiło, bo Wojtek jest raczej nieśmiały, ale nie ukrywam, że było miło z nim w taki sposób porozmawiać
Następnego ranka o godzinie 7 odebrałam telefon od nieznanego numeru: "Cześć Ania, tu Beata - chyba wczoraj pomyłkowo wzięłaś mój telefon ze stolika zamiast swojego. Nie dzwonił może do Ciebie mój chłopak w sprawie wyjazdu?"
Przed ponowną wymianą telefonów, ustaliłam z chłopakiem Beaty, żeby nasze smsowe flirty nie wyszły na jaw
napisał/a: angelika1306 2007-06-17 15:28
Zacznijmy od tego że nazywam sie Angelika i pozdrawiam komisje ;)
No więc zaczeło się tak: rodzice wyprawili mnie na kolonie do upalnej Grecji. Bylo naprawde fajnie, gdyby nie ta upalna pogoda i klopoty z plywaniem. Naprawde marzylam o tym wyjeździe i nie moglam sie doczekac kiedy juz wyjade i bede sie smażyć na plaży. Wziełam dla szpanu moj telefon nokie 6103, żeby pstrykac zdjecia przystojnym grekom. ;) Pewnego pięknego dnia poszliśmy całą naszą grupą na zakupy, żeby kupić prezenty naszym rodzicom. Telefon miałam schowany w kieszeni i wcale sie o niego nie martwilam, ze mi wypadnie lub coś w tym stylu. Gdy byłam w pewnym sklepie poczułam brak mojego telefonu i zaczełam sie denerwować (rodzice by mnie zabili jak bym zgubila telefon) wiec szybko zaczęłam go szukać- bez skutku. Poszłam do campingu zrezygnowana. Na nastepny dzień nasza pani woła mnie do namiotu i pyta sie czy nie zgubiłam telefonu, a ja odpowiadam, że tak, a pani mówi, że jakiś chłopak przyszedł do campingu i jej dał. I faktycznie to był mój telefon cały i zdrowy. Okazało sie, że zostawiłam go w sklepie z pocztówkami, gdy wyciągałam portfel musiałam również wyjąć telefon i tam go zostawic. Sprzedawca zobaczył zdjecie z naszego campingu i adres wiec napewno poszedł i oddał telefon. Bardzo mu za to dziekuje. :D
napisał/a: Patusia24 2007-06-17 18:11
Byłam wtedy jeszcze głupiutką dziewczynką,gdy chłopak kupił mi mój pierwszy telefon- siemens MC60, a ponieważ pochodziłam z biedniejszej rodziny była to rzecz dla mnie bardzo wartościowa. Właściwie to był rok,gdy weszłam w dorosłe życie -pierwsza praca, pierwszy chłopak... Rachunki telefoniczne miałam wysokie, ale ponieważ sama ich nie płaciłam nie przejmowałam się tym!
Do czasu...,gdy zostałam sama i żeby zapłacić rachunek musiałam sprzedać mój ukochany telefonik! Kupiłam nowy, najtańszy. Pamiętam tylko,że to był sagem,bo długo się nim nie nacieszyłam. Zwinął mi go kolega z pracy,a ponieważ byłam sprytna,szybko dowiedziałam sie, że to on...
No i ja telefonu nie miałam i on nie miał pracy... ;)
napisał/a: Kamila242 2007-06-17 18:37
Moja historia jest tak nieprawdopodobna,że czasami mi samej trudno jest w nią uwierzyć.
Wszystko wydarzyło się 3 lata temu.Byłam wtedy na obozie,nad polskim morzem.Miałam ledwo skończone 18 lat,a wiadomo,że w takim wieku chce się szaleć i korzystać z wolności i nieobecności rodziców.Razem z kilkoma znajomymi w nocy wymknęliśmy się na plażę.Telefony były potrzebne,bo nikt z nas nie miał latarki.Okazało się jednak,że takich grupek na plaży jak nasza jest więcej,wiec przemieszczaliśmy się kilka razy.Zbieraliśmy wtedy cały swój ekwipunek,nie było zatem szans,żebym w ogóle mogła zauważyć,że mój telefon po prostu wypadł... Ale w końcu sięgnęłam do kieszeni i co?Nie było go tam!Wpadłam w panikę,ale najgorsze było to,że telefon był tymczasowy i pożyczony od mojej koleżanki.Zaczęła się akcja pod hasłem 'zaginiony telefon'.Każdy przemierzał kilkanaście metrów podświetlając sobie teren swoim telefonem,ale nie było szans,żeby go znaleźć na tak dużym obszarze i wśród tony piachu!Jak na złość nawet próby dzwonienia nie dawały efektów,bo po prostu komórka się wyładowała...
Wróciliśmy zatem do ośrodka,ale następnego dnia poszłam tam z koleżanką.Jeszcze raz przeszłyśmy tą samą trasę,ale bez efektów.Stanęłyśmy koło siebie zrezygnowane i wtedy moja kochana Agusia kopnęła w kupkę piasku leżącą obok niej i...ukazał się tam mój telefon!Szczęście moje nie miało końca.W zasadzie telefonowi nic się nie stało,ale chyba nikogo to nie zdziwi jak dodam,że telefon był właśnie marki Samsun
napisał/a: cukierkowa_pl 2007-06-17 18:48
Zaczęłam od telefonu siemens m35i za którego dałam 399zł nowiutki z salonu ale kiedy to było ho ho.Telefon działa do tej pory moja mama go używa.Potem przerzuciłam sie na chwilę na nokie 3310 lecz jakoś mało ciekawa była, po kilka tygodniach zamieniłam go na nokie 5510 która była trochę cegło fonem ale klawiatura querty była ekstra, eski pisało sie elegancko jak sie doszło do wprawy to żaden słownik t9 nie nadążał za mną :D za tą nokie zapłaciłam 100zl od kumpla dostałam 2 baterie, kabel, słuchawki, program do kapa, przejściówkę do słuchawek i dwie obudowy tyle rzeczy za 100zł.No i teraz dostałam od taty nokie 6230 na razie jest fajna tylko słaby aparat bo 0,3MP i rozdzielczość 128x128 i strasznie ciężko sie przyzwyczaić do słownika jak kiedyś się miało klawiaturę querty. Ten telefon już mi dwa razy pływał.Raz nachylając sie nad wiadrem z wodą wypadł mi z kieszeni a drugi raz już nie pamiętam. Potraktowałem go suszarką, poczekałam aż wysechł i dziwne ze działał nic sie nie działo to chyba cud :) Raz moja kumpelka ze złości na mnie wyrzuciła mój telefon za balkon z... 4 piętra :) i też się nic nie stało! Cudeńko :)
napisał/a: AJSZA 2007-06-17 19:21
Wracałam którejś nocy z imprezki taksówką, przy okazji podwozilam kolezanke Marte do domu. Marta zdazyla wysiasc z autka,a ja dostalam smsa od kumpeli,ktora jeszcze zostala w klubie "Powiedz Marcie,ze zostawila w mojej torebce swoj telefon". Nie zastanawiając się dlugo napisalam do Marty smsa "Zostawilas swoj telefon w torebce Anki",hihihi. Dodam,że jestem brunetką :p
POZDRAWIAM!