Recenzja książki "Jeźdźcy z piekieł"

Jeźdźcy z piekieł fot. Instytut Wydawniczy Erica
Z Joanną D’Arc w tle
/ 04.12.2008 16:17
Jeźdźcy z piekieł fot. Instytut Wydawniczy Erica
Czasy króla Artura, Joanny D’Arc, księcia Wellingtona…Magia, okrucieństwo walącego się średniowiecza, wojna na morzu toczona przez brytyjską flotę w czasach napoleońskich, to tylko niektóre tematy powieści Bernarda Cornwella, Brytyjczyka z urodzenia, Amerykanina z wyboru. Pisarz ma na koncie kilkadziesiąt powieści rozgrywających się w różnych okresach historii.

W Jeźdźcach z piekieł, pierwszej części Trylogii świętego Graala, którą szczególnie gorąco polecam, przenosimy się w czasy wojny stuletniej. Akcja rozpoczyna się w spokojną noc 1342 roku, dzień przed świętami wielkanocnymi. Na maleńką rybacką osadę Hookton w południowej Anglii napadają francuscy piraci. Jednym z ocalałych jest Thomas, młodzieniec biegle władający łaciną i francuskim, adept łucznictwa, człowiek jak na owe czasy bardzo wykształcony i odrobinę nie pasujący do mieszkańców wioski.
Napaść jest początkiem całej serii wydarzeń, które w niezwykły sposób łączą losy Thomasa z losami Francji i Anglii. Dowiadujemy się, że młody chłopak trafił do wojska nie dlatego, że szukał mocnych wrażeń, lub uciekał przed karą za rozbój, ale dlatego że zapragnął pomścić śmierć ojca i rodziny zamordowanych przez francuskich najeźdźców, a także odzyskać bezcenną relikwię skradzioną przez nieznanych sprawców (na razie nieznanych!). Relikwię, która wiązała jego ród z mitycznym Graalem. Wiele spraw się wyjaśnia, chociaż wojna coraz mocniej oplątuje Thomasa swoimi mackami. Raz każe mu być wielkim bohaterem, raz zwykłym opryszkiem, raz filozofem, a innym razem wiejskim głupkiem. Ale może właśnie dzięki temu Thomas odkrywa tajemnicę swojej rodziny i bierze udział w największej bitwie wojny stuletniej pod Crecy.
Trzeba przyznać, że właśnie opis tej bitwy to majstersztyk pisarskiej roboty. Historyk by napisał, że 26 sierpnia 1346 roku pod Crecy w Pikardii starły się wojska Edwarda III, króla Anglii i Filipa VI, króla Francji. Że była to jedna z ważniejszych bitew wojny stuletniej. Na polu bitewnym poległ kwiat rycerstwa francuskiego. Angielscy łucznicy okazali się niepokonani. Ich dwumetrowe łuki z łatwością przebijały solidną francuską zbroję.
Cornwell nadaje zaś temu opisowi ludzki wymiar. Nie unika makabrycznych szczegółów, bo okrucieństwo nie jest obce żołnierzowi, potrafi być do bólu realistyczny, gra na naszych emocjach, bo przecież nie stroni od opisywania tego wszystkiego, co towarzyszy wojnie. Ogromne wrażenie robią opisy gwałtów, morderstw, grabieży zadawanych ludności cywilnej.
Jeśli więc szukasz prezentu dla swego mężczyzny, ojca, dziadka zajrzyj do księgarni, empiku, supermarketu i kup koniecznie nie tylko Jeźdźców z piekieł, ale i drugą część trylogii Wagabundę. Jestem pewna, że po trzeci tom Heretyk, który ukaże się już wkrótce także w Instytucie Wydawniczym Erica, panowie udadzą się już sami.

Redakcja poleca

REKLAMA