P.C. Cast "Przepowiednia"

Przenieś się do mitycznego Partholonu…
/ 12.04.2011 06:34

Przenieś się do mitycznego Partholonu…

Elphame od zawsze czuła się inna. Namaszczona przez największą boginię, otoczona jest przez swój lud czcią i szacunkiem. Wyjątkowość jest jednak dla dziewczyny nieznośnym ciężarem. Samotna, pozbawiona przyjaciół oraz namacalnego wsparcia bogów i duchów boi się, że nigdy nie pozna smaku prawdziwej miłości…

Wewnętrzny impuls pcha Elphame w kierunku ruin zamku MacCallan. Decyzja o odbudowie tej twierdzy całkowicie odmienia jej losy. Zyskuje cel w życiu, wiernych przyjaciół oraz zdolność kontaktu ze światem nadprzyrodzonym. Na jej drodze staje również tajemniczy Lochlan, z którym połączy ją o wiele więcej niż tylko namiętność. Wielka miłość tych dwojga zostanie wystawiona na ciężką próbę. Nad ruinami zamku MacCallan unosi się bowiem ponad stuletnia krwawa przepowiednia…

FRAGMENT KSIĄŻKI

Biegła wzdłuż strumienia, po ziemi porośniętej młodym mchem, zasłanym grubą warstwą sosnowych igieł. Chrzęściły cichutko pod kopytami Elphame wybijającymi pełen satysfakcji rytm, kiedy zagłębiała się coraz bardziej w las. Coraz bardziej gęsty, drzewa coraz wyższe. Stare sosny były tak wysokie, że ich dolne gałęzie zaczynały się dopiero na wysokości głowy rosłego mężczyzny. Ogromne drzewa oszałamiały ją i zachwycały. Były o wiele piękniejsze niż starannie pielęgnowane wierzby i klony, rosnące wokół świątyni jej matki. Tym sosnom tutaj nikt nie przeszkadzał, same nadawały sobie kształt. Piękne i nieujarzmione. Jak wszystko tu, gdzie Elphame znalazła wreszcie swoje miejsce na ziemi. Po raz pierwszy w życiu. Czuła się wolna, szczęśliwa, od tego wszystkiego aż trochę zakręciło jej się w głowie...

Nie zauważyła jaru. Było za późno, żeby się zatrzymać. Ziemia nagle rozstąpiła się przed Elphame, runęła w dół, rozpaczliwie młócąc rękoma powietrze, żeby choć w minimalnym stopniu złapać równowagę. Spadała w dół, koziołkując. Nagle poczuła w boku ostry, przeszywający ból. Instynktownie skuliła się, próbując osłonić urażone miejsce. Wtedy coś uderzyło ją w ramię, potem w głowę. Potem pochłonęła ją ciemność.

Lochlan wyczuł, że Elphame upadła. Polował – głód był jedyną siłą, która odciągała go od nieustannego czuwania przy zamku. Niedaleko jego kryjówki przeszedł jelonek. Lochlan poszedł za nim, zabił jedną strzałą, po czym zabrał się do krwawego dzieła oprawiania zwierzyny. Robił to szybko, sprawnie, pewien, że zdąży wrócić pod zamek, żeby zobaczyć, jak Elphame po zachodzie słońca wychodzi przez zamkową bramę. Może znów pójdzie wykąpać się w jeziorku? Skrzydła Lochlana natychmiast zadrżały. Nakazał im spokój, ale w głowie już odzywał się uporczywy ból.
Ten sen z ubiegłej nocy, przesycony namiętnością, nosił ze sobą przez cały długi dzień. Był zły na siebie. Przecież Elphame nie jest tylko obiektem pożądania, który chce się zdobyć i wykorzystać. Elphame, dziewczyna, która śni mu się od lat. Z tych snów dowiedział się, że Elphame jest miła, często zamyślona, zbyt często smutna. Elphame to Elphame, coś więcej niż ponętna, piękna istota płci żeńskiej z krwi i kości.
Z  krwi... Jego skrzydła zadrżały ponownie.
Zaraz potem poczuł przeszywający ból w boku, coś uderzyło w ramię i w prawą skroń. Na moment zrobiło mu się słabo. Nóż, którym oprawiał jelonka, wysunął mu się z rąk. Złapał się za bok...
I już wiedział.
- Elphame!
Zawołał ją, nie dbając o to, że ktoś niepowołany może go usłyszeć. Wyczuwał przecież, że stało się coś strasznego. Elphame na pewno jest ranna, potrzebuje go. Dlatego przede wszystkim starał się zwalczyć panikę i pomyśleć jasno. Gdzie ona teraz może być? Jak do niej dotrzeć?
Wycisz się, posłuchaj swego serca. Ono ci podpowie.                   
Głos, bardzo podobny do głosu jego matki, odbił się echem w jego głowie. Jednocześnie czuł ból, ból ran Elphame. Czy to znak, że ogarnia go szaleństwo?

Premiera: 6 kwiecień 2011
Wydawca: wyd. Mira

Redakcja poleca

REKLAMA