Niewinna jak grzech - recenzja

Pod pseudonimem Elizabeth Lowell skrywa się skrzętnie Ann Maxwell, amerykańska autorka słynąca z bestsellerów wielu kategorii – thriller, sensacja, kryminał, romans – sztuk pół setki. Talent? Wena? Inspiracja? Czy.. masówka?
/ 20.11.2011 10:09

Pod pseudonimem Elizabeth Lowell skrywa się skrzętnie Ann Maxwell, amerykańska autorka słynąca z bestsellerów wielu kategorii – thriller, sensacja, kryminał, romans – sztuk pół setki. Talent? Wena? Inspiracja? Czy.. masówka?

Porażająca wszechstronność autorki daje się odczuć intensywnie w jej najnowszej książce „Niewinna jak grzech”. Objętościowo niepozorna, a znajdziemy w niej wszystko co w amerykańskiej prozie współczesnej najmocniejsze.

W lewym narożniku, czarny charakter – Sybirak, miedzynarodowy przestępca, splamiony krwią niewinnych handlarz bronią. Ewidentna kategoria ciężka. W prawym (żeby nie powiedzieć praworządnym), amerykański bohater – jako że mowa o literaturze wyemancypowanej – w tej roli Kayla, znudzona, acz sumienna pracownica banku, teskniąca za podróżami i przygodą.

Co łączy tę dwójkę? Uprzedzam, że nie mamy tu do czynienia z tandetnym harlekinem, tylko literaturą kobiecą. Jeśli nie chodzi o sex, może tylko o pieniądze. Uchylając rąbka tajemnicy, Kayla zostaje podstępnie wplątana w pranie brudnych pieniędzy i musi wybierać pomiędzy śmiercią z rąk płatnego mordercy a więzieniem. W skrócie, sensacyjny kryminał.

Zawikłana fabuła upleciona z sensem i logiką, nie pozostawia miejsca na domysły, atakując z lekka wykładową retoryką polityczną. Pomimo przeładowanych informacyjnie dialogów, książka trzyma w napięciu od samego początku i nie traci tempa do ostatniej strony. Brzmi jak kawał męskiej literatury? Nic bardziej mylnego, autorki nie da się wcisnąć na półkę kryminału i sensacji. W historie wplata się bowiem wątek romantyczny. W krytycznym momencie pojawia się tajemniczy mężczyzna. Intrygujący, z bolesną przeszłością, taki ‘czuły brutal’ z serii facet-idealny-a-do-tego-wolny. Niezwykła sytuacja, w jakiej znalazła się nasza bohaterka, sprawia, że uczucie wybucha z nieokiełznaną mocą.

W tym momencie panowie odkładają ksiażkę? Możliwe, jednak – autorka stara się zachować równowagę pomiędzy akcją a romansem, dawkując wrażenia stylem zmiennym. Ewentualne przesłodzenia, łagodzi intrygą i zbrodnią. „Niewinna jak grzech” serwuje nam koktajl literacki, wybierając co lepsze z czego popadnie. W rezultacie, akcja trzyma w napięciu, bucha pożądaniem i zaspokaja happy endem. Literackie ‘Mission Impossible’? Owszem, jednak sięgając po bestseller literatury kobiecej – że nadmienię – prawdziwie amerykański bestseller, doskonale wiemy czego się spodziewać.

Sugestywny tytuł, ostrzegawcza okładka z tulipanem na czarnym tle – siegając po nią , nie spodziewamy się mądrej hisotrii o cieżkim życiu, ba! Nie chcemy słyszeć o takiej historii, chcemy się zwyczajnie, bezczelnie i po prostu wyrwać z nudy codziennej. Powieść pani Elizabeth , zapewnia to szybko i skutecznie.

Dobry kawał fikcji, jednak zdecydowanie dla kobiet. Takich, co to czasem marzą o odrobinie romantycznej przygody, niekoniecznie realnej ale przyjemnie ekscytującej. Zwłaszcza po ciężkim dniu, w nudnym biurze, w bury, jesienny wieczór.

Redakcja poleca

REKLAMA