Ciążowych paranoi ciąg dalszy. ( odc. 10 )

- Dalej nic! - Z czym? - No wiesz! Z moimi ...kobiecymi sprawami. - Aniu , spokojnie , poczekaj do jutra czy do niedzieli...nie panikuj!
/ 13.09.2006 13:31
ciąza- Dalej nic!

- Z czym?

- No wiesz! Z moimi ...kobiecymi sprawami.

- Aniu , spokojnie , poczekaj do jutra czy do niedzieli...nie panikuj!

- Ale mi jest niedobrze.

- Ania ! Jest północ! Zgadnij dlaczego ciążowe nudności nazywają się porannymi?!

- Ale mi jest naprawdę bardzo niedobrze...

- A czego żeś się znowu nażarła ?!- spytałam, bo juz nie wytrzymałam.

Ania przerażona jest tym, że mogłaby być w ciąży. Ciąża. Ja rozumiem. Nie trzeba mi tego 100 razy powtarzać! Tez byłabym przerażona, ale przecież nie może zrobić nic innego jak tylko czekać ,ewentualnie powtórzyć test - ale ona zgodnie z zupełnie chorą babską logiką twierdzi, że skoro raz jej nie wyszedł , to nie będzie "kusić losu" (?!).Wiec test odpada.

Przez kwadrans wysłuchiwałam bezsensownego (brrrr) gadania o piersiach które (chyba!) są jakieś dziwne, o tym że czuje się " inaczej" (co do cholery ma znaczyć "inaczej"?! ) , o tym ze ma spuchnięte nogi w kostkach (!?) .Brakowało tylko uszu które w południe robią się trójkątne i święcą na zielono i oczu zmieniających kolor na zupełnie biały (mleko). Na zakończenie tej niezwykłej konwersacji usłyszałam cos jeszcze ciekawszego. A mianowicie
: " O Boże! Ale jak jestem naprawdę w ciąży to znaczy ze będę miała dziecko! Z Krzyśkiem!"

Wow! Cóż za logika! To się nazywa potrafić wyciągać wnioski! Efektem ciąży jest dziecko. Genialne ! Dlaczego się o tym głośno nie mówi?! Konspiracja jakaś pewnie...

Uśmiechnęłam się pod nosem , bo przypomniałam sobie pewną zabawną historię...

Wisła rok 1971 , Pani X z Północnej Polski i Pan Y z Cieszyna spotykają sięna jak to się ładnie nazywało "prywatce". Pan namawia Panią na drinka. Paniodmawia .Ona nie pije. Z prywatki przenoszą się do niego na kwaterę. Wchodzą oknem , bo gospodyni o 22.00 zamykała pokój na klucz. Ona idzie przekonana w swej niewieściej naiwności, że będą tam i inni goście. Są sami. Ona, by nie siedzieć na łóżku otwiera sobie szafę i siada pod wiszącymi marynarkami. On namawia, ona odmawia, on nalega ona się opiera, on ucieka się do swego
uroku osobistego , ona kapituluje. Rezultat : zachodzi w ciąże. Komiczny punkt historia ma trochę później. Jak juz Wanda zrozumiała ,ze jest w ciąży , opowiedziała o tym swemu przyjacielowi a ten, będąc poczciwym człowiekiem , by ratować jej honor prosi ja o rękę. Ona się zgadza. Wanda uprzedza rodziców iż wychodzi za mąż i że przyjedzie z narzeczonym który ma na imię Andrzej. Problem w tym, że w między czasie nasz "Casanowa" dowiaduje się o ciąży , odnajduje Wandę i prosi ja o rękę (ze słowami, że "jego dzieci nie będą się pałętać po świecie". Wykrakał sobie , ani córka ani syn w Polsce nie mieszkają) Wanda zrywa poprzednie "zaręczyny" i mówi "tak". Jada razem do jej rodziców. Ojciec marszczy brwi na wieść, ze zięć nie ma na imię Andrzej, lecz Janusz. Szczegółów nie zna do dziś. Janusz i Wanda są małżeństwem od końca 1971 roku. Szmat czasu...

W niedziele rano obudził mnie telefon Ani.

Jak staje wyprostowana i wciąga brzuch, cos ją kluje. Jak siedzi wciąga brzuch. Dalej jest jej niedobrze i jak zapaliła papierosa zrobiło jej się słabo. Doszła do wniosku, że na wszelki wypadek nie będzie palić. Dopóki alarmnie minie.

- Czy twoim zdaniem powinnam cos powiedzieć Krzyśkowi? - spytała. Wiesz, jakoś tak mi głupio.

-Dlaczego głupio?

- No wiesz...

-Nie za bardzo. Na razie nie mów. Poczekaj jeszcze dzień czy dwa.

- Rany!

- Co się dzieje?

- Leżę teraz na podłodze i patrzę na brzuch. I rusza się jakby biło w nimserce !

- Anka ! I dorzuciłam dwa słowa z czego pierwsze zaczynało się na "K" a drugie na "M". Było mi mało , więc dodałam jeszcze "Ja cię " i słowo na "P". Ty chyba nie w ciąży jesteś tylko w delirium jakimś. Udar słoneczny!? Wychodziłaś na słonko bez kapelusika?

Ania i Krzysiek.

Otwieram zakłady : zakładając, że rzeczywiście narozrabiali i Ania jest w ciąży. Waszym zdaniem będzie chłopczyk czy dziewczynka?

Wybaczcie proszę, ale nie mogłam się powstrzymać.

Jak tylko alarm zostanie odwołany, natychmiast o tym napisze, obiecuję. A jeżeli obawy się potwierdzą, cóż będę miała o czym pisać przez najbliższych kilka lat.

Otworzyłam więc (to nie żart!) skrzynkę chlopczykczydziewczynka@wp.pl ,
piszcie proszę co Waszym zdaniem się (jeżeli) urodzi.


Marianna Dembińska

Redakcja poleca

REKLAMA