„Księga nowej drogi” Joann Davis

„Kiedy nowa właścicielka starego, zaniedbanego domu w Dorset znajduje w nim prawdziwego białego kruka, czuje się w obowiązku go przetłumaczyć. Po roku mozolnej pracy oddaje do rąk czytelnika ‘Księgę nowej drogi’, prostą, a zarazem głęboką i ponadczasową opowieść o poszukiwaniu prawdy”. (cyt. proszynski.pl)
/ 02.12.2009 02:37
„Kiedy nowa właścicielka starego, zaniedbanego domu w Dorset znajduje w nim prawdziwego białego kruka, czuje się w obowiązku go przetłumaczyć. Po roku mozolnej pracy oddaje do rąk czytelnika ‘Księgę nowej drogi’, prostą, a zarazem głęboką i ponadczasową opowieść o poszukiwaniu prawdy”. (cyt. proszynski.pl)

Jozue, syn Izaaka, wraz ze stadem swoich owiec rusza w podróż, mającą pomóc mu odnaleźć sens i cel w życiu. We śnie spotyka sędziwego mędrca, od którego uczy się, że „…wędrować trzeba bez ciężaru. Bez smutku, gniewu i lęku. Bez zawiści, osądów i złośliwości”. Z sercem wypełnionym miłością, pasterz udaje się więc na poszukiwanie wyśnionej „nowej drogi”. Podobno „gdy zostanie odkryta, nastanie wiek cudów”. Tylko skąd wziąć mapę, która wskaże właściwy szlak a nie zwiedzie na manowce?

Pasterz, w otoczeniu swoich owiec, nie czuje się samotny „Księga nowej drogi” Joann Davis– one dostarczają mu towarzystwa, one też, ogrzewając go swoim ciepłym runem, dbają o to, by nie zamarzł w nocy. A jednak kiedy nadarza się okazja, Jozue zabiera w dalszą podróż dawną niewolnicę, Elżbietę, oraz Dawida, chłopca pobitego i porzuconego przez ojca. Razem w tej podróży odkryją prawdy, które, choć wydają się oczywiste, tak łatwo są dziś zapominane. Spotkane podczas wędrówki osoby przypomną tułaczom pewne uniwersalne treści, którymi warto się kierować w życiu. Bajarz, mężczyzna w białej tunice i jaskrawoczerwonym turbanie, zwróci uwagę, że „każde zakończenie jest zarazem początkiem”. Zgłębiający tajemnice Alchemik przypomni, że nie ma stałych granic między możliwym i niemożliwym. Ślepiec pouczy, by zwracać uwagę na „wilki w owczym przebraniu” i nie ulegać za łatwo pozorom.

Pasterz wraz ze swoimi towarzyszami dotrze w końcu do miejsca, gdzie będzie musiał zaryzykować – iść dalej, by zagłębić tajemnicę, czy poddać się, wiedząc, że jego ciekawość może być zgubna? A jednak poznanie „nowej drogi”, tej, która pewnego dnia mu się przyśniła, wydaje się być jedynym sposobem, by Jozue odczuł pełnię szczęścia i odzyskał spokój. Czy więc warto w takiej chwili wahać się i wycofywać?

Oko za oko, ząb za ząb – choć tak od dawien dawna wyglądał świat, Pasterz czuje, że czas znaleźć „nową drogę”, dzięki której zapanuje ład i porządek. „Dając – otrzymujemy, przebaczając - zyskujemy przebaczenie, a umierając – rodzimy się do życia wiecznego”. Brzmi znajomo? „Księga nowej drogi” to krótka przypowieść opowiadająca historię pewnej modlitwy. Mimo że autorka zawarła w książce wiele ciekawych myśli i odniesień do „Biblii”, pozostałam zaskakująco obojętna wobec treści. Nie dowiedziałam się z tej opowieści nic nowego, co mogłoby na chwilę mnie zatrzymać, zastanowić, skłonić do refleksji. „Każdy dobry uczynek jest maleńkim cudem. I wszystkie się łączą. (…) Wystarczy tylko, by wszyscy ludzie uwierzyli i zaczęli działać”. Coś nowego? Nie, prawda znana jak świat! A w tej opowieści brak czegoś więcej niż zlepek, w moim odczuciu, myśli oczywistych. Ot, miła i przyjemna przypowieść, którą szybko przeczytałam, i raz dwa o niej zapomnę.

„Inspirująca i wzruszająca historia” – reklamuje książkę Joann Davis Paulo Coelho. Miłośnikom twórczości brazylijskiego pisarza ta propozycja prawdopodobnie przypadnie do gustu. Do mojego serca nie trafiła.

cyt. „Księga nowej drogi” Joann Davis, tłum. Anna Maria Nowak /wyd. Prószyński

Anna Curyło