Zmarł Jerzy Turek

Jeden z najbardziej znanych i lubianych aktorów Jerzy Turek zmarł wczoraj 14 lutego w Warszawie. Jego kreację aktorską z „Misia” Stanisława Barei pamięta każdy. Aktor od lat występował w warszawskim Teatrem Kwadrat, a w serialu „Złotopolscy” wcielał się w role listonosza Józefa. Miał 76 lat.
/ 15.02.2010 14:37
Jeden z najbardziej znanych i lubianych aktorów Jerzy Turek zmarł wczoraj 14 lutego w Warszawie. Jego kreację aktorską z „Misia” Stanisława Barei pamięta każdy. Aktor od lat występował w warszawskim Teatrem Kwadrat, a w serialu „Złotopolscy” wcielał się w role listonosza Józefa. Miał 76 lat.

Zawał i udar
O pogarszającym się stanie zdrowia aktora wiadomo było od lipca, a w ubiegłym roku stracił przytomność w wyniku udaru mózgu. Powodem nagłej śmierci był atak serca.

Pół wieku na scenie

Występował zarówno w serialach, jak i na deskach teatru. Jego pierwszą postacią filmową był powstaniec w "Eroice" Andrzeja Munka (1957). Rok później Turek wystąpił w jednej z głównych ról w "Krzyżu Walecznych" Kazimierza Kutza, zrealizowanym według scenariusza Józefa Hena. W 1961 r. zagrał w wojennym "Kwietniu" Witolda Lesiewicza, a w 1963 r. w komedii Tadeusza Chmielewskiego "Gdzie jest generał...", partnerując Elżbiecie Czyżewskiej.

Zmarł Jerzy Turek

Kultowe przymówienie
Największą sławę przysporzyła mu rola Wacława Jarząbka, trenera II klasy w klubie sportowym Tęcza w "Misiu" Barei w 1980 r. Wygłosił tam pamiętne przemówienie do szafy: "Czasem, aż oczy bolą patrzeć, jak się przemęcza dla naszego klubu prezes Ochódzki Ryszard, naszego klubu Tęcza. Ciągle pracuje! Wszystkiego przypilnuje i jeszcze inni, niektórzy, wtykają mu szpilki. To nie ludzie - to wilki! To mówiłem ja - Jarząbek Wacław, trener drugiej klasy. Niech żyje nam prezes sto lat! (...) To jeszcze ja - Jarząbek Wacław, bo w zeszłym tygodniu nie mówiłem, bo byłem chory. Mam zwolnienie. Łubu dubu, łubu dubu, niech żyje nam prezes naszego klubu! Niech żyje nam! To śpiewałem ja - Jarząbek".

Zmarł Jerzy Turek

Niezapomniane polskie produkcje

Pod koniec lat 80. zagrał u Romana Załuskiego w takich filmach, jak „Kogel-mogel”,„Pożegnanie cesarzy” (oba w 1988) czy „Galimatias, czyli kogel-mogel II” (1989). Pojawił się też w małej roli w „Dekalogu X” Kieślowskiego (1988). Później grywał głównie w telewizji – w serialu „Aby do świtu” (1992) Radosława Piwowarskiego, gościnnie w „Banku nie z tej ziemi” (1994) i serialu „Sukces” (1995) oraz jako listonosz Józef w serialu „Złotopolscy” (od 1997 roku).
W ostatnich latach zagrał jedynie w dwóch filmach kinowych – komedii „Wszystkie pieniądze świata” (1999) Andrzeja Kotkowskiego oraz w „Rysiu” (2007) Tyma.

Zmarł Jerzy Turek

Teatr ważniejszy niż film
Ostatnią postacią filmową, w jaką wcielił się Turek, była rola listonosza Józefa Gralińskiego,  przyjaciela seniora serialowego rodu Złotopolskich. Wykreował również wiele cenionych ról w Teatrze Telewizji, w spektaklach reżyserowanych m.in. przez Adama Hanuszkiewicza, Gustawa Holoubka, Zygmunta Huebnera i Jerzego Antczaka.

Aktor jednak cenił najbardziej teatr. W wywiadach często podkreślał, że łatwiej zagrać rolę filmową niż teatralną. Ponadto utrzymywał, iż  nie znosi nierzetelności i niepunktualności, tak charakterystycznej dla branży filmowej - określał to mianem braku profesjonalizmu.

fot. Filmpolski
Karolina Wojciechowska

Redakcja poleca

REKLAMA