Z roku na rok w naszym kraju rośnie liczba rozwodów. Statystyki wykazują, że na rozpad skazane jest kilkadziesiąt procent małżeństw. Nic dziwnego, że ktoś postanowił zrobić na tym interes. A konkretnie... organizator targów ślubnych, Marcin Trzebniak. Jak żartują niektórzy: kompleksowa obsługa.
Na stronie organizatora (www.rozwod.pl) czytamy:
„Targi mają za zadanie ułatwić parom, które przeżywają kryzys, pojednanie, a jeśli jest to już niemożliwe, jak najmniej kłopotliwe rozstanie. Pomoc potrzebna jest zwłaszcza tym małżonkom dla których zakończenie związku nie może odbyć się polubownie, kiedy partnerzy mają do siebie żal i nie mogą się porozumieć.”
Wśród wystawców znajdziemy więc: psychologów, mediatorów oraz specjalistów od prawa kanonicznego, a także biura notarialne, detektywistyczne, biura podróży, a nawet firmy cateringowe. Te ostatnie pojawiają się na Targach w związku z modnymi za granicą, a u nas nieśmiało się pojawiającymi, „divorce parties” – imprezami wzorowanymi na weselach, a mającymi na celu uczczenie... rozwodu. Każdy z odwiedzających Targi ma okazję osobiście porozmawiać wybranym ekspertem.
Nie można się oprzeć wrażeniu, że to kolejna moda, która dotarła do nas z Zachodu. To tam narodziły się „divorce parties”, gdzieżby indziej miały się więc narodzić Targi Rozwodowe? Pierwsze w Europie targi rozwodowe odbyły się w Austrii kilka lat temu. Czy przyjmą się u nas? Czas pokaże. W kwietniu już trzecia edycja Targów – w Krakowie.