SEXiPIStOLS

Western, który przypomina, że na początku był SEX, a nie PIS. W rolach głównych gwiazdy – Salma Hayek i Penelope Cruz.
/ 07.08.2006 14:12
Sprecyzujmy najpierw docelową grupę odbiorców tego filmu. To mężczyźni heteroseksualni oraz lesbijki, ponieważ dziełko panów Roenninga i Sandberga to po prostu półtoragodzinna ekspozycja wdzięków dwóch hiszpańskojęzycznych gwiazd współczesnego kina – Salmy Hayek i Penelope Cruz. Obie panie doskonale wiedzą, co jest grane, toteż z pełną premedytacją wyginają się, nachylają, jeżdżą konno na oklep, biorą za kudły, a nawet robią pompki w strumieniu i zabawiają się koltami. A wszystko to w typowo męskiej scenerii Dzikiego Zachodu, który bohaterki podbiją wymienionymi w polskim tytule pistoletami i seksapilem.

Fabułka ma tutaj znaczenie czysto pretekstowe, trzeba jednak przyznać, że podpisany pod scenariuszem – niegdyś artysta, dzisiaj wyrobnik – Luc Besson tym razem stworzył coś, co z wdziękiem nawiązuje do filmu Louisa Malle’a „Viva Maria!” z 1965 roku. Tam rewolucję w Ameryce wywoływały dwa francuskie kociaki, Brigitte Bardot i Jeanne Moreau. Także ich następczynie w „SEXiPIStOLS” walczą na początku XX wieku z amerykańskimi imperialistami bezczelnie wydzierającymi ziemię meksykańskim chłopom. Ale polityka na całej linii przegrywa z erotyką, toteż wzrost emocji na widowni wywołują nie oskarżenia korporacyjnego kapitalizmu, tylko zawody w całowaniu, które Hayek i Cruz uskuteczniają na osobie gołego Steve’a Zahna. Bardzo to pouczająca lekcja dla polskiej publiczności – niech pamięta, że na początku był SEX, a nie PIS! Tych jednak, którzy nie chcą latem zawracać sobie głowy morałami, zapewniam, że w towarzystwie Salmy i Penelope będą się mogli odprężyć. Albo naprężyć.

Bartosz Żurawiecki/ Przekrój

„SEXiPIStOLS”, reż. Joachim Roenning, Espen Sandberg, Francja/Meksyk/USA 2006, SPI