Recenzja "Generał. Zamach na Giblartarze"

Generał fot. tvn
Losy generała Sikorskiego to materiał na świetny film. „Generał. Zamach na Gibraltarze” jeszcze nim nie jest.
/ 09.04.2009 15:01
Generał fot. tvn

Kino kocha dwuznacznych bohaterów. Nic dziwnego, że upom-niało się o Sikorskiego. Z jednej strony mąż stanu, który – jak twierdzi wielu – gdyby nie zginął, mógłby nas uratować przed Jałtą, z drugiej – nieledwie zdrajca polskich interesów. Najpierw przyjaciel Roosevelta i Churchilla, później ich śmiertelny wróg. Film sugeruje, że to alianci zamordowali Sikorskiego, po czym upozorowali katastrofę samolotu. I choć z niedawnej sekcji zwłok Sikorskiego wynika, że zginął w wypadku, to nie wierność faktom jest tutaj problemem. Od początku przecież wiadomo, że hipoteza Dariusza Baliszewskiego, na której oparto scenariusz, jest ciekawa o tyle, że wsadza kij w mrowisko.
Problemem tego filmu jest mały budżet (3 miliony, powinno być 30),(przez co gdyby nie kombinacje z montażem (pokazywanie akcji równolegle na kilku ekranach) i plenery na Gibraltarze, nie sposób byłoby go odróżnić od przedstawień Teatru Telewizji.

Z jednej strony kibicuję, by „Generałowi” powiodło się w kinie, bo to ośmieli inwestorów i pomoże TVN robić w przyszłości większe historyczne produkcje. Z drugiej obawiam się, że gdy film się sprzeda, TVN straci ambicje podnoszenia sobie- poprzeczki. Byleby jednak to pierwsze.



Generał. Zamach na Gibraltarze”, Reżyseria: Anna Jadowska, Polska 2009, Dystrybucja: ITI Cinema, Czas trwania: 90 min., Premiera: 3 kwietnia 2009