"I love You Philip Morris" - We-Dwoje.pl recenzuje

Odważny to film i zdecydowanie nie dla dzieci. Jest tutaj trochę humoru, trochę wzruszeń, sporo ironicznego spojrzenia na świat i bardzo, ale to bardzo dużo wspaniałego aktorstwa. Warto zobaczyć, chociaż bez wątpienia trzeba być pełnoletnim. Dość odważne sceny powinny skutecznie zablokować wejście do sal kinowych dzieciom i nastolatkom.
/ 12.05.2010 14:13

Odważny to film i zdecydowanie nie dla dzieci. Jest tutaj trochę humoru, trochę wzruszeń, sporo ironicznego spojrzenia na świat i bardzo, ale to bardzo dużo wspaniałego aktorstwa. Warto zobaczyć, chociaż bez wątpienia trzeba być pełnoletnim. Dość odważne sceny powinny skutecznie zablokować wejście do sal kinowych dzieciom i nastolatkom.

Historia podobno prawdziwa, chociaż oglądając sam film niejednokrotnie trudno w to uwierzyć. Opowieść z życia Stevena Russella (Carey), typowego a jednocześnie bardzo nietypowego krypto geja, który – pod wpływem przeżytego wypadku – postanawia wreszcie żyć zgodnie ze swoimi preferencjami. Steven porzuca bogobojną i przesadnie religijną żonę (która zresztą doskonale znosi jego zmianę orientacji) i przeprowadza się na Florydę (ojczyzna gejów?) aby tam bez reszty oddać się swoim upodobaniom. Bycie gejem, jak się jednak okazuje jest dość kosztowne, Steven wymyśla więc… alternatywne sposoby zdobycia pieniędzy. Zostaje oszustem. Wkrótce takie sposoby zaprowadzają go wprost przed wymiar sprawiedliwości i do więzienia. To właśnie tam poznaje Phillipa Morrisa (McGregor), wrażliwego i dość nieśmiałego geja. Panowie rozpoczynają swój związek, aby wkrótce odkryć, że oto każdy z nich poznał miłość swojego życia.

Wciąga, śmieszy i szokuje, bo to film mocny wizualnie. To bezsprzecznie jeden z najodważniejszych filmów o homoseksualistach wypuszczony komercyjnie do kin. To co normalnie byłoby i jest w amerykańskim filmie niedopowiedziane, czy zakryte, tutaj pokazane jest niemalże w pełnej okazałości. Podobno McGregor bardzo długo szukał dystrybutora a wszystkich potencjalnych odstraszały dość odważne sceny seksu. Przyznać trzeba, że twórcy nie patyczkują się z widzami, bo seks pokazany jest w całej krasie a my oglądamy jeszcze wersję ocenzurowaną. Ta bardziej... odważna trafi ponoć na DVD. Dla amatorów.

Ale już i ta ocenzurowana jest całkiem odważna i nikt nie bawi się tutaj w fałszywe maskowanie tego, co dzieje się między Stevenem a Phillipem. W końcu to historia prawdziwa. To opowieść o pozorach jakie wolimy utrzymywać w życiu, aby nie wyróżniać się wśród innych i o wielkim, chociaż trudnym uczuciu. Nie byłby nawet w połowie tak przekonujący, gdyby nie wielki talent, wielkich aktorów odtwarzających główne role. McGregor nie sprawia żadnej niespodzianki, od dawna już wiadomo, że to aktor uniwersalny. Może zagrać wszystko. Tutaj jest subtelny, emocjonalny, cały staje się Phillipem - wrażliwym, nadmiernie emocjonalnym, potrzebującym opieki gejem. Równie doskonały jest Jim Carey, aktor wielce niedoceniony, który powinien poważnie zastanowić się nad morderstwem swojego agenta, uparcie obsadzającego go w durnych, topornie idiotycznych komediach, w których został już dawno temu zaszufladkowany. Carey ma bardzo rzadkie okazje na udowodnienie swojego wielkiego aktorskiego talentu (ach ten Truman Show), ale kiedy je już dostaje błyszczy. Tutaj jest po prostu wspaniały i za taką rolę można mu w wybaczyć wszystkie te straszne role w pseudofilmach dla półmózgów. Oby w takich filmach grał coraz częściej.

Tak czy siak, to film mężczyzn, mężczyzn aktorów, mężczyzn bohaterów, mężczyzn kochanków. Obaj panowie stanowią barwne, kolorowe jądro całego filmu, filmu szalenie barwnego, oryginalnego, nietypowego. Historia Stevena to opowieść o człowieku za wszelką cenę wyzwalającym się z fałszerstw jakie narzuca na nas życie, czy to przez zbyt konserwatywne postawy, czy to przez ograniczenia społeczne. Nie zabraknie pewnie przy premierze złośliwych homofonicznych komentarzy, niesłusznie wrzucających film do jednej szufladki z tymi kontrowersyjnymi, nastawionymi na skandal medialny. Nie, tutaj będzie jedynie opowieść. Śmieszna. Wzruszająca. I jakaś taka optymistyczna. A na dodatek prawdziwa. Podobno.

Fot. Filmweb.pl

Redakcja poleca

REKLAMA