Grace i Frankie - serial, którego nie da się nie lubić

Grace i Frankie fot. Materiały prasowe
Oto kilka powodów, dlaczego ta fikcyjna historia jest warta opisania.
Edyta Liebert / 17.01.2019 16:15
Grace i Frankie fot. Materiały prasowe

Jak widzisz się za, dajmy na to, 40 lat? Sądzisz, że na emeryturze życie toczy się powolnym rytmem i niewiele cię zaskoczy. Z pewnością zamiast szpilek będziesz wkładać ciepłe kapcie, które zmieszczą opuchnięte stopy. Żadnych rewolucji. Żadnych zmian. Co najwyżej wizyta w sanatorium.

Grace i Frankie - serial, którego nie da się nie lubić

Po „Peaky Blinders”, „Stranger Things” czy „13 powodach” sądziłam, że wkroczyłam w fazę jedynie mrocznych i skomplikowanych fabuł z jakimś morderstwem w tle, intrygą, zdradą... O jak się myliłam! Żałuję, że na doskonały duet tych dwóch pań po 70-tce trafiłam dopiero niedawno. Pomysłodawczynią "Grace i Frankie" jest Marta Kauffman, która w pierwszej połowie lat 90. ubiegłego wieku stworzyła jeden z najbardziej kultowych seriali dekady, czyli „Przyjaciół”. A serial „Grace i Frankie” podbił moje serce i tłumaczę dlaczego.

Fonda i Tomlin po latach

Zanim przejdę do meritum, muszę podzielić się też innym odkryciem. Fonda i Tomlin już kiedyś się spotkały i tworzyły wówczas zgrane trio z Dolly Parton. Był to rok 1980. film „9 to 5” Colina Higginsa, w którym obie, plus Dolly Parton, grały sekretarki zawiązujące koalicję przeciwko seksistowskiemu szefowi. Film okazał się hitem i zarobił krocie. Koproducentką była... Fonda, która początkowo planowała zrobienie bardziej ponurego niż dowcipnego filmu. Zmieniła zdanie, gdy zobaczyła w akcji, podczas stand-upu, właśnie Lily, komiczkę.Ta przez rok opierała się propozycji! Po raz kolejny na planie Fonda i Tomlin spotkały się 35 lat później, czyli w 2015 roku, kiedy wystartował pierwszy sezon „Grace i Frankie”.

1. Bohaterkami nie są młode dziewczyny

Nie nastolatki, które udają się colleg'u. Nie studentki, które przeżywają pierwszą miłość. Nie młode żony, nawet nie młode matki, nie kobiety sukcesu. Dwie starsze panie, tak zupełnie różne, że aż razi. Jane Fonda i Lily Tomlin jako Grace i Frankie pokazały, czym jest wyśmienite aktorstwo. Są tak przekonujące, że po obejrzeniu sezonów zaczęłam za nimi tęsknić. Obie grają dwie porzucone przez mężów kobiety, które po 40 latach dowiadują się, że ich mężowie są homoseksualistami i od 20 lat w ukryciu pielęgnują swoją miłość. Tak zaczyna się pierwszy odcinek sezonu.

2. Bo dialogi są mistrzowskie

Jestem ogromną fanka inteligentnego dowcipu, którego telewizja na co dzień nie dostarcza. W przypadku „Grace i Frankie” - jest tego aż nadmiar. Cytaty i dowcipy mogłabym spisywać w zeszycie ze złotymi myślami. Rozmowy pomiędzy bohaterami, praca mimiką, gesty świadczą o bezbłędnie zaplanowanym scenariuszu i doskonałej grze aktorskiej. Tu muszę też chylić czoła przed Martinem Sheenem, Samem Waterstonem i June Diane Raphael. Naturalny dowcip Lily Tomlin, szybko został doceniony. Aktorka została za rolę Frankie nominowana do Emmy i Złotego Globu, a sam serial - do GLAAD Media Award, jednej z najbardziej prestiżowych nagród przyznawanych przez środowisko LGBT w USA.

screen Netflix

3. Bo zaczyna się dramatycznie, a rozwija komediowo

Wyobraźcie sobie, że przychodzicie na kolację „podwójną randkę” z mężem, jego wspólnikiem (przyjaciel rodziny) i jego żoną. Nie cierpicie się, nie rozumiecie. Ale kolacja ma charakter oficjalny, podniosły. Wiec cierpliwie oczekujesz, o jakie wieści chodzi i nagle dowiadujesz się, że od 20 lat twój mąż jest zakochany w mężczyźnie, który siedzi obok ciebie, kupował prezenty waszym dzieciom, z którym macie nawet wspólny domek przy plaży. Au... Dramatyczny początek. Po trzech odcinkach sądziłam, że tej narracji nie zniosę. Ale to zaczęło się zmieniać! Wyjątkowo, poszło ku dobremu i rozwijało się w komediowym nurcie. W serialu jest równie dużo scen bardzo śmiesznych jak i – doskonale napisanych - dramatycznych i symbolicznych. Zdejmowanie przez Grace tzw. maski, kiedy odczepia rzęsy i treski i patrzy w lustro w pierwszym odcinku było nader wymowne. Nie zmywa makijażu - chce zachować iluzję młodości i robi dobrą minę do złej gry. W każdym odcinku widać jej klasę, ale godzi się z wiekiem i przyjmuje to godnie.

Serialowy raj dla miłośników dobrych produkcji

4. Niebywały balans i równowaga

Przez około 30-minutowe odcinki nie mamy sinusoidy nastrojów i wahającego się poziomu żartu czy wydarzeń. Jest pewna stała i pomysł, który konsekwentnie realizują producenci. Nie zapominają o bohaterach - córkach Grace, synach Frankie i oczywiście - byłych mężach bohaterek, które przez wspólne bolesne doświadczenia zbliżyły się do siebie, zaczęło im zależeć na sobie nawzajem i...

5. Biznes jest kobietą

... wpadają na pomysł własnej firmy. Wymyślają erotyczny gadżet w postaci wibratora z podświetlanym przyciskiem i uchwytem dostosowanym do osób z artretyzmem i innymi zwyrodnieniami. Wibrator dla kobiet-seniorek? Pomysł wydawał się strzałem w stopę. wiek bohaterów sprawia, że postacie wydają się prawdziwe, ich rozterki dotykające widza niemal namacalnie, a dowcipy śmieszą z ekranu. To nazywa się mądrością życiową i doświadczeniem? Pewnie tak.

6. Piękna przyjaźń

Co mogą wiedzieć o przyjaźni 20-letni zdrowi, młodzi, z perspektywami, bohaterowie większości filmów i seriali, jakie kino wydało na świat? Choć nadal kinem niepodzielnie rządzi młodość, to tytuły takie, jak „Grace i Frankie” przywracają nadzieję, że bycie gwiazdą zaczyna się z pierwszą zmarszczką.  Aktorski talent nie wyłącza się u kobiet po przekroczeniu czterdziestki.

Z kolei serial dotyka też tabu bardzo dojrzałej homoseksualności. Bycie gejem to nie zakładanie ciasnych rurek i różowych t-shirtów. Jak wyjaśnić ludziom taki „coming out”? Tłumaczyć naturę związku? Ich wątek jest i przejmujący (ślub w szpitalu), i zabawny (musicalowe podrygi Roberta).

screen Netflix

Czasem warto uciec od schematu. Wprowadzić zasadę „open-minded” i spróbować czegoś, co z pozoru nie wydaje się być dla ciebie. To może być, serial, jedzenie, książka. „Grace i Frankie” to serial jutra - nie feministyczny, a pro kobiecy i pro ludzki. Gdzie miłość objawia się na wiele różnych sposobów i nie musi być gładka i ciepła, a szorstka i mokra od żalu i łez.

Gonisz za lepszym samopoczuciem, perfekcją, spełnieniem? To pułapka, w której wszyscy żyjemy!

Redakcja poleca

REKLAMA