„Mała Moskwa”, wielka miłość…

W tym filmie widzowie znajdą wszystko to, co w kinie najpiękniejsze - miłość, śmiech, łzy, wielkie dramaty i radości, a także prawdę o tamtych czasach i głębokie wzruszenia. Waldemar Krzystek
/ 16.12.2008 19:21
W tym filmie widzowie znajdą wszystko to, co w kinie najpiękniejsze - miłość, śmiech, łzy, wielkie dramaty i radości, a także prawdę o tamtych czasach i głębokie wzruszenia.
Waldemar Krzystek

„Mała Moskwa” to historia zakazanej miłości i wielkiej, skrywanej namiętności w czasach, w których nawet o intymnych sprawach decydowało sowieckie imperium.

Jest rok 1967. Jura, pilot i niedoszły kosmonauta, trafia do Legnicy (Małej Moskwy), największego garnizonu wojsk radzieckich w Europie Wschodniej. Towarzyszy mu piękna, młoda żona - Wiera. Zafascynowana polską poezją i muzyką Rosjanka, wygrywa "konkurs przyjaźni", śpiewając w części po polsku "Grande Valse Brillante" Ewy Demarczyk. Wtedy właśnie poznaje polskiego oficera i muzyka – Michała. Początkowo broni się przed obudzonym wówczas uczuciem, w końcu jednak ulega tej wielkiej zakazanej namiętności.„Mała Moskwa”, wielka miłość…
Film przenosi nas do świata, w którym w jednym mieście, oddzieleni murami i zakazami żyli Rosjanie i Polacy, którzy mimo strachu i powszechnej inwigilacji kochali, cierpieli i mieli swoje marzenia...

Reżyser o filmie:
Ona, Wiera, jest Rosjanką i żoną radzieckiego pilota wojskowego. On, Michał, jest młodym polskim porucznikiem. Spotykają się i zakochują w sobie w 1967 roku podczas sojuszniczych obchodów 50-tej rocznicy zwycięstwa Wielkiej Rewolucji Październikowej zorganizowanych w Legnicy, najważniejszym mieście garnizonowym Armii Radzieckiej na terytorium Polski. Scenariusz tego filmu traktuje o tym fragmencie najnowszej historii narodów polskiego i rosyjskiego, której obraz jeszcze nigdy nie zaistniał w naszej sztuce. Napisałem go uczciwie i szczerze, bez narodowego szowinizmu, bez polskich fobii, ale i bez rusofilstwa. Sztuka najlepiej buduje zbiorową świadomość i pamięć. Ludzie lepiej pamiętają i znają fakty oraz wydarzenia przedstawione w literaturze czy kinie niż w szkolnych podręcznikach.
Garnizon legnicki był bardzo liczny. Oprócz koszar, wojskowego lotniska, wyrzutni rakiet i podziemnego sztabu, Rosjanie zajmowali całe, specjalnie wydzielone dzielnice miasta, gdzie mieszkali żołnierze zawodowi ze swoimi rodzinami. Razem około trzydziestu tysięcy ludzi z różnych radzieckich republik. W mieście działały dwie szkoły radzieckie, sklepy, szpital, kino, kluby, również prokuratura i potężne więzienie w samym centrum miasta... "Mała Moskwa" - tak Rosjanie nazywali wtedy Legnicę.
Przyjaźń polsko-radziecka była wtedy deklarowana na każdym kroku, ale po cichu władze garnizonu nie życzyły sobie żadnego bratania się Polaków z Rosjanami na stopie prywatnej. Wzajemne kontakty mogły mieć charakter wyłącznie oficjalny i winny cały czas znajdować się pod kontrolą odpowiednich służb. Informowano o tym zaraz po przyjeździe. Praktyka wyglądała oczywiście zupełnie inaczej. Przede wszystkim bowiem handlowano między sobą, w sposób masowy i niezwykle wszechstronny. Świadczono też sobie różnego rodzaju usługi, mniej lub bardziej zakazane. Polki niańczyły rosyjskie dzieci, których rodzice byli ważni i bardzo zajęci. Rosyjscy lekarze leczyli Polaków często z chorób uznanych u nas za beznadziejne (głównie okuliści i pediatrzy). Niekiedy potajemnie chrzczono radzieckie niemowlaki.
W scenariuszu występuje ormiańskie małżeństwo. Ich synek zostanie konspiracyjnie ochrzczony w polskim kościele. Rodzicami chrzestnymi mają być Polacy. Tego typu działania były możliwe, dlatego że wielu Polaków i Rosjan łączyła autentyczna i głęboka przyjaźń. Ich wzajemne zaufanie było ważniejsze i bardziej prawdziwe niż pętająca obie nacje ideologia tzw. realnego socjalizmu. Między sobą Polacy i Rosjanie zachowywali się w sposób otwarty, byli wobec siebie lojalni i równie ostrożni i wobec naszej milicji, i ich wojskowej żandarmerii czy KGB. Obie strony bowiem doskonale wiedziały, że bardzo łatwo mogły zostać oskarżone, na przykład o szpiegostwo. I nie miało znaczenia, że przyłapano kogoś na handlowaniu... kaszą gryczaną. Kasza była wtedy dowodem, że wzajemny kontakt nastąpił i mogła też być dowodem obrazy godności ZSRR, bo handlowanie nią sugerowało, że w ZSRR nie ma co jeść. Najbardziej jednak tropione i prześladowane były związki intymne między obiema nacjami. Sam seks bywał od biedy tolerowany, wystarczyło tylko złożyć obietnicę poprawy. Uczucia były zakazane.
Filmowa Wiera, żona Jury, radzieckiego porucznika, pilota oblatywacza, miała prawdziwego pecha, gdy w czasie zabawy z okazji 50-tej rocznicy Rewolucji Październikowej wygrała konkurs „Melodie przyjaźni”. Szalę zwycięstwa przeważyła na swoją stronę, brawurowo wykonując ówczesny wielki szlagier. Nagrodę wręczył jej najmłodszy oficer na sali - polski porucznik, Michał Janicki. Fetując wspólnie jej sukces, nie mogli przewidzieć, że jest to początek najpiękniejszego i najbardziej tragicznego okresu ich życia. W tym czasie Wiera tak oszalała na punkcie "Miszy", że decyduje się urodzić mu dziecko, miesiąc później występuje o rozwód i przyznanie polskiego obywatelstwa oraz zgodę na pobyt stały w Polsce. Jest to głośne wyznanie miłości. W odpowiedzi otrzymuje rozkaz spakowania się i powrotu do ZSRR, razem z dzieckiem. Tam ma czekać na przyjazd męża. Nie chce się jednak temu podporządkować. Decyduje się uciec z garnizonu razem z dzieckiem, ale nie wie, że od sześciu godzin w całej Legnicy obowiązuje już stan pełnej gotowości bojowej jednostek radzieckich i polskich, bo właśnie zaczyna się agresja na Czechosłowację.

Nagrody:
Festiwal Polskich Filmów Fabularnych, Gdynia 2008 - Wielka Nagroda "Złote Lwy"
Festiwal Polskich Filmów Fabularnych, Gdynia 2008 - Nagroda za pierwszoplanową rolę kobiecą dla Svetlany Khodchenkovej
Festiwal Polskich Filmów Fabularnych, Gdynia 2008 - Nagroda Rady Programowej TVP
Festiwal Polskich Filmów Fabularnych, Gdynia 2008 - Nagroda Prezesa Zarządu Telewizji Polskiej

Występują:
Svetlana Khodchenkova jako Wiera
Lesław Żurek jako Michał
Dmitrij Ulianov jako Jura

Scenariusz i reżyseria: WALDEMAR KRZYSTEK
Zdjęcia: TOMASZ DOBROWOLSKI
Muzyka: ZBIGNIEW KARNECKI

Więcej: www.malamoskwa.pl

źródło: Syrena Films

(a.)

Redakcja poleca

REKLAMA