SLD wprowadzi podatki dla pielgrzymów?

Na razie na stopniu regionalnym. Wywodzący się ze środowiska SLD, prezydent Krzysztof Matyjaszczyk wraz z radą miasta opracował chytry plan załatania dziury budżetowej Częstochowy. Wykalkulował, że może rocznie zarobić co najmniej siedem milionów złotych. Wystarczy tylko opodatkować podróżujących do miasta pielgrzymów. Opcjonalnie każdego turystę.
/ 30.12.2010 08:54

Na razie na stopniu regionalnym. Wywodzący się ze środowiska SLD, prezydent Krzysztof Matyjaszczyk wraz z radą miasta opracował chytry plan załatania dziury budżetowej Częstochowy. Wykalkulował, że może rocznie zarobić co najmniej siedem milionów złotych. Wystarczy tylko opodatkować podróżujących do miasta pielgrzymów. Opcjonalnie każdego turystę.

A co z ceną? Przewodniczący rady miasta Marek Balt marzy o czterech złotych. Wyliczył, że przy obecnej liczbie turystów da mu to nawet 16 milionów zysku. Wraz z popierającym go prezydentem, argumentował, że opłata taka to standard w każdym mieście, będącym celem pielgrzymek.
Swoim pomysłem wprawił media w zachwyt. Koniec roku sprzyja podsumowaniom i rankingom, najprawdopodobniej więc Matyjaszczyk zapewni sobie wysokie miejsce na liście absurdów roku 2010. Kolejne gazety i stacje telewizyjne już rzuciły się do kreowania potencjalnych scenariuszy pobierania podatku od pielgrzymek. W większości prym wiodła brama, gdzie rosły bramkarz inkasowałby stosowną kwotę, kiedy tylko podróżny zadeklarowałby cel religijny, a nie na przykład służbowy. Nie wiadomo tylko, jak sklasyfikowałoby podróżujących księży, ale przewidzieć łatwo, są oni przecież zwolnieni w Polsce ze wszystkich, obowiązujących nas zwykłych ludzi opłat.

Pomysł goni pomysł. Życzliwy słuchacz jednej ze stacji radiowych podsunął też pomysł wszczepienia elektronicznych czipów każdemu przekraczającemu granice miasta. Zdawany przy wyjeździe czip byłby wnikliwie analizowany i jeśli okazałoby się, że właściciel był w kościele lub w pobliżu obiektów religijnego kultu, wtedy musiałby uiścić opłatę. Z czasem pewnie zainstalowano by terminale do kart płatniczych. Oczywiście, zgodnie tradycją przewidziane byłyby karnety roczne jak i specjalne zniżki dla emerytów i uczniów. Kto wie, może w momencie łaskawości, rada miasta zezwoliłaby na darmowe pielgrzymki dla inwalidów i osób niepełnosprawnych.

Kreatywność polityków nie zna granic. Następne dni przyniosą najprawdopodobniej jeszcze kilka, równie rozkosznych scenariuszy. Zaraz potem prezydent pewnie zaprzeczy, że cokolwiek takiego miało miejsce, ewentualnie zwoła konferencję prasową, aby ogłosić, że miał na myśli zupełnie co innego, a media całkowicie przeinaczyły jego słowa. Zapewni o tym, że dobro mieszkańców Częstochowy jest jego najwyższym priorytetem. A my przytakniemy głowami z uśmiechem. I poczekamy na kolejny, kto wie, może jeszcze bardziej absurdalny pomysł. Tych w końcu w tym kraju nie brakuje.

Redakcja poleca

REKLAMA