Policja stawia zarzuty ojcobójstwa

Mimo w zasadzie wciąż nieodnalezionego ciała byłego wiceministra transportu, policja już postawiła zarzut zabójstwa jego synowi. Grzegorz W. miał zabić ojca w domu, pociąć jego ciało na kawałki, a całość wrzucić do Zalewu Rybnickiego. Trwają poszukiwania. Już wiadomo, że nurkowie znajdują szczątki ludzkie.
/ 29.10.2010 08:58

Mimo w zasadzie wciąż nieodnalezionego ciała byłego wiceministra transportu, policja już postawiła zarzut zabójstwa jego synowi. Grzegorz W. miał zabić ojca w domu, pociąć jego ciało na kawałki, a całość wrzucić do Zalewu Rybnickiego. Trwają poszukiwania. Już wiadomo, że nurkowie znajdują szczątki ludzkie.

Wiadomość o zaginięciu Eugeniusza Wróbla podano w piątek wieczorem. Początkowo nie potraktowano jej jako coś wartego medialnej uwagi. Ot, polityk, były wiceminister wyszedł z domu a córka zgłosiła zaginięcie. Gdyby nie bardziej znana od innych twarz, całość pewnie w ogóle nie trafiłaby do serwisów. Przecież codziennie w Polsce giną osoby, a ich rodziny nie mają niestety przywileju nagłośnienia swojej sprawy za pomocą mediów w całej Polsce.

W sobotę historia nabrała już większej medialnej wartości. Już od samego rana, podawano coraz bardziej niewiarygodne wiadomości, że oto Wróbel padł ofiarą zabójstwa, za którym stoi nikt inny niż tylko jego własny syn. Rozpoczęto gorączkowe poszukiwania ciała, jako główny cel obrano Zalew Rybnicki. Jednocześnie rozpoczęto dokładną weryfikację alibi Grzegorza W., które - jak się wkrótce okazało - nie było zgodne z tym, co mówił.

Kilka godzin później, przecieki medialne przedstawiły już widzom pierwszą hipotezę zabójstwa. Grzegorz W. miał z ojcem pokłócić się na tematy finansowe. Doszło do zabójstwa. Do pocięcia ciała i wyrzucenia go do zalewu. Przesłuchiwany, syn przyznał się do zabicia ojca. Nie znamy szczegółów. O nim samym wiemy jedynie, że leczył się psychiatrycznie.

Grzegorz W. został aresztowany na standardowe 3 miesiące. Po kilkunastu godzinach bezowocnych poszukiwań, policja rozpoczęła wyławianie z zalewu szczątek ludzkich. Potrzebna będzie identyfikacja DNA, ale trudno jest uwierzyć, żeby w zalewie mogłyby być zwłoki kogoś innego niż właśnie byłego wiceministra.

Trudno jest rozpatrywać to co się wydarzyło, w kategorii innej niż ludzkiej tragedii. Tragedii rodziny, która straciła swoich bliskich, nie tylko ojca, ale też brata, który teraz przecież będzie musiał odpowiedzieć za to co zrobił. Trzeba uszanować ból siostry i córki, która musi poradzić sobie z cierpieniem i szokiem. Uszanować jej spokój. Szkoda tylko, że niektóre radykalne media już próbują śmierć Wróbla przypisać obsesji spiskowej i przekonują swoich czytelników, że zabójstwo ma bezpośredni związek z katastrofą smoleńską. Wróbel, znany specjalista od inżynierii lotnictwa miał być wzywany na świadka przez komisję Macierewicza. Według już ogłaszanych doniesień PiS-u, miał dostarczyć dowodów, że kwietniowa katastrofa była czymś więcej niż tylko zwykłym wypadkiem i niewyobrażalną tragedią. Pewnie zaraz znowu usłyszymy, że winny jego śmierci jest Donald Tusk.

Szkoda. Szkoda, że każda tragedia, w której traci życie człowiek może stać się dobrym materiałem na sensację i wydumanym dowodem mającym dowieść słuszność absurdalnych teorii. Dajmy spokój zmarłym i ich rodzinom. Czy to naprawdę prośba o tak wiele?

Fot. eugeniuszwrobel.pl

Redakcja poleca

REKLAMA