Osobowość ćmy

Nowa powieść Grocholi jeszcze bardziej ckliwa i schematyczna.
/ 16.03.2006 16:57
Grochola poszła na swoje. Nową powieść wydała we własnym wydawnictwie. I co, przełom? Zmiana głosu? Knebel zdjęty? Nic z tych rzeczy. A nawet gorzej. Nowa powieść jednej z najpopularniejszych autorek opowiada o tym, co zawsze, czyli że „w życiu liczy się tylko miłość”, tyle że w stylu iście telenowelowym.
Coś jakby program komputerowy pomieszał najbardziej łzawe wątki z „Na dobre i na złe” i innych telenowel. Mamy więc grupę przyjaciół: małżeństwo na skraju załamania, samotne kobiety i samotnych mężczyzn. Myślą, a jakże, nieustannie o jednym: zakochać się czy się nie zakochać? Co się zdarzy? Wiadomo. Wszyscy znajdą swoją połówkę, niektórzy nawet w deszczu na ulicy, bo tak jest, przyznacie, romantycznie. Oczywiście są i choroby, i kłopoty skrzętnie ukrywane przed przyjaciółmi. I jest wzajemne poświęcenie i pomoc. Świat jest okropny, zdaje się mówić Grochola, a więc trzeba go osłodzić, pokazać miłość od pierwszego wejrzenia i ludzkie ciepło. Ludzie to lubią. Tyle że słodycz w nadmiarze mdli, schematyczność nudzi, a dyskusje przyjaciół przy winie o naprawie świata rażą infantylizmem. I właściwie po co czytać, skoro wszystko jest jasne od pierwszej strony? Postacie są narysowane tak grubą kreską, że można zatęsknić za Judytą, bohaterką poprzedniego cyklu Grocholi. Nie mówiąc o bohaterce debiutanckiej, całkiem niezłej powieści „Przegryźć dżdżownicę”. Ćma przy dżdżownicy to już osobowość w zaniku.

Justyna Sobolewska/ Przekrój

Katarzyna Grochola „Osobowość ćmy”, Wydawnictwo Autorskie, Warszawa 2005