Plan: żyć długo i szczęśliwie - recenzja

Plan: żyć długo i szczęśliwie. Jak ratowałam swój związek, gdy skończyła się bajka, czyli żadna komedia romantyczna o księciu z bajki, a prawdziwa opowieść o związku z krwi i kości, napisana w bardzo zabawnym tonie, a jednocześnie do bólu szczera. Z czystym sumieniem polecam!
/ 27.06.2013 06:03

Plan: żyć długo i szczęśliwie. Jak ratowałam swój związek, gdy skończyła się bajka, czyli żadna komedia romantyczna o księciu z bajki, a prawdziwa opowieść o związku z krwi i kości, napisana w bardzo zabawnym tonie, a jednocześnie do bólu szczera. Z czystym sumieniem polecam!

Plan: żyć długo i szczęśliwie - recenzja

To jedna z tych pozycji, po którą sięgnąć warto, a nawet trzeba ją mieć w swojej domowej biblioteczce. I choć z początku okładka sugeruje, że będzie to poradnik, takim typowym poradnikiem na szczęście nie jest. Uff... ja osobiście poradników nie lubię, nie potrafię ich czytać, w ogóle mnie nie interesują, nie sięgam po nie. Cytat na okładce zasugerował mi, że będzie to  kolejny poradnik na podstawie innych psychologicznych poradników (czytaj nuda). No cóż, skojarzenia bywają błędne, a logika pokrętna. Całe szczęście postanowiłam dać jej szansę z założeniem, że jak po kilku stronach zacznę ziewać, po prostu zrezygnuję.

fot. Wydawnictwo Znak

Ale nie dość, że absolutnie mnie nie znudziła, to wciągnęła mnie bez reszty. Zwykle czytam książki z doskoku, nawet moje ulubione kryminały, bo dzieci, bo praca, bo sprzątanie, pranie i tak dalej. Tym razem chęć przeczytania okazała się silniejsza. Ba, od pierwszych stron śmiałam się w głos, bo planowanie śmierci własnego męża w tak zabawny sposób jak Alisa Bowman, potrafi bawić do łez. Absolutny majstersztyk literacki. Taki sposób opowiadania bardzo trafia w mój gust.

W końcu książka prawdziwie napisana, bez owijania, że małżeństwo czy związek to bajka, że jesteśmy zawsze szczęśliwi, jest cudownie i wspaniale. Bez poradnikowego nadęcia (w wielu poradnikach też o tym przeczytamy, znajdziemy też mnóstwo rad na temat ratowania związku, ale raczej suchych). Tutaj poznajemy historię prawdziwą małżeństwa Alisy, z początku szczęśliwego, namiętnego, spełnionego, które z czasem popada w rutynę, brak w nim zrozumienia, czułości, fascynacji, za to mnóstwo frustracji i niespełnionych oczekiwań. To opowieść o tym, że nikt nie da nam gwarancji wiecznego szczęścia, o różnicach w postrzeganiu i pojmowaniu świata przez kobietę i mężczyznę. O macierzyństwie i jego wpływie na codzienne życie, o jego trudach i radościach. O tym, jak w pewnym momencie przestajemy się dogadywać, jak dopada nas rutyna, jak zamiatamy problemy pod dywan oczekując, że same się rozwiążą. 

Znajdziemy tu także mnóstwo porad (sprawdzonych, nie tylko wyczytanych w poradnikach) o tym, w jaki sposób pracować nad związkiem, jak mówić o własnych potrzebach i oczekiwaniach, jak zrozumieć lepiej siebie. Nie jest to kolejny suchy poradnik, choć obfituje w przydatne rady. Ale prawdziwa historia, trochę pamiętnik, o tym, że nawet związek na skraju rozpadu można uratować, pod warunkiem, że obie strony chcą nad nim popracować. Bez lukru, bez różu, bez słodzenia, za to z dawką dobrego humoru, zabawnych i szczerych opisów związku, macierzyństwa, życia codziennego, problemów.

Absolutnie wspaniała książka, którą z czystym sumieniem mogę polecić. To pozycja dla Was, napisana przez kobietę dla kobiet (myślę, że mężczyzn nie zachwyci, bynajmniej nie w tym stopniu co mnie). Musze przyznać, że jest to jedna z najlepszych książek, jakie czytałam w ostatnim czasie. Świetnie napisana, zabawna, autentyczna i bardzo pozytywna. 

Redakcja poleca

REKLAMA