Nic do oclenia (reż. Dany Boon)

Serdecznie zapraszamy na film w reżyserii Dany'ego Boona - "Nic do oclenia".
/ 08.06.2011 11:15

Serdecznie zapraszamy na film w reżyserii Dany'ego Boona - "Nic do oclenia".

1 Styczeń 1993 roku – Zniesienie granic celnych w UE. Dwóch agentów służby celnej – jeden Belg i jeden Francuz - dowiadują się, że ich posterunki graniczne, ten w francuskim Courquain i ten w belgijskim Koorkin, niedługo znikną.

Frankofob ze strony ojca, zagorzały agent belgijskiej służby celnej, Ruben Vandevoorde zostaje zmuszony do stworzenia pierwszego mobilnego francusko-belgijskiego posterunku granicznego. Jego francuski partner, Mathias Ducatel, odbierany przez Rubena, jako odwieczny wróg, jest potajemnie zakochany w siostrze Rubena. Wywołując szok otoczenia, zgadza się zostać partnerem Vandevoorde’a, aby patrolować razem bezdroża po obu stronach zniesionej granicy, w specjalnym pojeździe międzynarodowej jednostki celnej – rozpadającym się Renault Sedanie.

FRAGMENT WYWIADU Z REŻYSEREM FILMU DANY BOONEM

Nie czułeś presji pisząc następny scenariusz, po sukcesie  Jeszcze dalej niż północ?

Tak, presja była ogromna. Wielu reżyserów i producentów tłumaczyło mi, jak ciężko było im wrócić do pisania po wielkim hicie. I jak, zazwyczaj, okazywał się on wielką porażką  (śmiech). Bertrand  Blier  powiedział mi  nawet:  „Powodzenia  przy  Twoim następnym  projekcie.  Po  Jajach  (Les  Valseuses)  eksplodowałem!” (śmiech). Ale jeżeli  chodzi  o  praktykę,  od  kiedy  miałem  już  swoją  historię,  wszystko  poszło świetnie. Pomimo to, sądzę, że zawsze miałem zakopane w jakimś zakątku mózgu, że  ludzie na mnie polują. Sądzę, że wywierałem na samego siebie wielką presję, myśląc, że nie mogę ich zawieść. 

W  dodatku,  dzięki  sukcesowi, wszyscy  przestają  Ci  zaprzeczać  i mniej  lub bardziej zgadzają się z tym, co piszesz w scenariuszu, czyż nie? 

To  prawda,  że  relacje  się  zmieniają.  Przed  tym,  kiedy  oddałem  go  do  czytania musiałem zrobić cos przeciwnego temu, co zrobiłem przy Jeszcze dalej niż północ. Wtedy  tłumaczyłem  wszystkim,  że  łatwiej  będzie  wysłuchać  scenariusza  niż  go przeczytać. To było proszenie ludzi o pobłażanie. Teraz poprosiłem o wykasowanie tego z pamięci, o to aby nie bali się zgłaszać mi, co im nie gra. Wysłuchałem więc różnych punktów widzenia i potem je posegregowałem. Napisałem siedem szkiców scenariusza.  I  najcięższym  aspektem  było  znalezienie  odpowiedniej  równowagi pomiędzy  Rubenem  i  Mathiasem,  jako  z  jednej  strony  duetem,  a  z  drugiej postaciami  tej  historii.  Trzymanie  się  z  jednej  strony  głównej  historii  ale  nie znudzenie się nią, kiedy odsuwamy się od jej dwóch głównych bohaterów.  

Nic  do  oclenia  odkrywa  także  równowagę  pomiędzy  komedią  a  emocjami, charakterystyczną dla Twoich  filmów ale  także dla Twoich występów stand-upowych. 

Nic do oclenia jest oczywiście komedią ale jest też przekazem – jeżeli nie masz mi za  złe  tak mocnego  słowa,  jest  głębsze  niż  Jeszcze  dalej  niż  północ.  Pokazuje powszedniość  rasizmu,  który  zawsze  rozpoczyna  się  drobnymi  żartami,  pozornie niewinnymi.  I  według mnie,  Nic  do  oclenia  jest  prawdziwą  historią miłosną.  Czy francuski  agent  służby  celnej,  szaleńczo  zakochany  w  belgijskiej  dziewczynie, obejdzie  anty-francuski  rasizm  jej  rodziny  i  ją  poślubi?  A  dzieje  się  to  na  tle usuwania granic, nadzwyczaj symbolicznym w kontekście całej tej historii.

POSTACI wg Dany’ego Boona

OFICEROWIE BELGIJSKIEJ SŁUŻBY GRANICZNEJ

Ponieważ celnik grany przez Benoit jest tak brutalny, musiałem otoczyć go odmiennymi postaciami, żeby nie wywołać wrażenia, że wszyscy Belgowie są tacy, jak on! Jest więc jego szef, grany przez Erica Godona, jedyny, który może pokazać mu, gdzie jego miejsce i reprezentujący ogromną większość Belgów.

Ale stworzyłem także rolę celnika, który jest o wiele bardziej dziecinny i naiwny, o wiele mniej gwałtowny i nie przywiązuje uwag do rasistowskich teorii kogoś, kogo nazywa przecież swoim przyjacielem. Nosi mundur i czapkę, które są na niego za duże. Jest zawsze trochę niezgrabny, jak ubierające się dziecko, które traci kontakt z rzeczywistością. Do zagrania tej części wybrałem Bouli Lannersa, którego pracę uwielbiam, wszystkie jego filmy, włączając w to “Eldorado”, które wyreżyserował.

A co najśmieszniejsze, jego własny ojciec był celnikiem! Tak więc zna to środowisko. Zresztą, kiedy miał 12 lat, jego ojciec brał go czasami do budki strażnika, kiedy odbywał swoją zmianę, mówiąc mu, żeby nie budził go dopóki nie będzie przechodził ktoś w mundurze! (śmiech) W każdym razie, Bouli’emu zawdzięczamy sceny z mundurami celników. Benoît i on naprawdę stworzyli duet, który także opowiada historię transformacji roli strażników służby celnej. W odróżnieniu od Bruno Wanuxema, Ruben Vandevoorde - ponieważ jest wyprowadzony z równowagi, jest całkowicie przygotowany do akcji i wyzwań, które stawia przed nim jego praca także po zamknięciu granic. Ponieważ od tego momentu oficerowie służby celnej zmieniają się z biurokratów siedzących za biurkiem w super gliniarzy, łapiących na gorącym uczynku przemytników.

OFICEROWIE FRANCUSKIEJ SŁUŻBY CELNEJ

Stanowią kontrast dla celników belgijskich. Szykują się do strajku, na przykład z powodu zamknięcia granic, ale tak naprawdę nie wiedzą, jak sobie z tym poradzić. Wyobraziłem sobie ich szefa (Philippe Manan), jako stabilny charakter, zainspirowany bezpośrednio przez celników, których spotkałem, którzy opowiadali mi o zmianach w ich zawodzie, które sprawią im spore trudności. Jak przybycie komputerów, które zaakceptowano ale odebrane zostało, jako wyczerpujące, nawet myślenie o nich. Dowódca w Nic do oclenia zbliża się do emerytury I tak naprawdę marzy o jednym – żeby go zostawiono w świętym spokoju!

Jego podwładni – grani przez Nadège Beausson-Diagne, Zinedine Soualema’a i Guy’a Lecluyse’a mają mniejsze role ale są one bardzo ważne. Jak odpowiadający im Belgowie, są ostatnimi przedstawicielami rasy na wymarciu. Widzimy, że są bardzo zgrani, jako grupa, ale ich liczba ciągle się zmniejsza.

WŁAŚCICIELE RESTAURACJI: IRENE I JACQUES JANUS

Poprzez parę właścicieli restauracji zwanej “Ziemia Niczyja” chciałem pokazać, co stało się z tymi, których biznes musiał zniknąć po zamknięciu posterunków granicznych. Nagle, nikt więcej się tam nie zatrzymuje! Są typowymi przedstawicielami modelu pokazującego powolne poddawanie się. Jest to także para wspinająca się powoli w górę. Żona właściciela restauracji zaczęła życie z ogromnymi ambicjami ale, biedna, nie postawiła na właściwego konia! (śmiech) Była bardzo zakochana w swoim mężu ale on nigdy nie spełnił jej oczekiwań, co ona ciągle mu wypomina, mimo że jest on coraz bardziej oddalony i popełnia gafę za gafą. Interesującym było obserwowanie tej pary, o powoli pogarszającym się statusie, walczącej o finansowe przetrwanie.

Najpierw zadzwoniłem do François Damiensa, aby mu powiedzieć, że pracuję nad filmem o Francji i Belgii i że chciałbym, aby z nami pracował. Po prostu uwielbiam jego szczerość przed kamerą!
Zgodził się dwa lata przed rozpoczęciem zdjęć. Na początku myślałem o nim w roli Bruno Wanuxema, którą w  końcu zagrał Bouli, niż o właścicielu restauracji. Ale wraz z postępem prac nad scenariuszem zacząłem widzieć delikatne strony Bouli’ego w agencie służby celnej a Francois łatwo było sobie wyobrazić, jako męża pod pantoflem swojej żony. Tych dwoje było dokładnymi przeciwieństwami na planie. Bouli jest bardzo precyzyjny a Francois bardo delikatny – potrzebujący słow otuchy.

W roli jego żony widziałem Karin Viard, od czasu pracy z nią na planie Zmiany planów Danièle Thompson (Le code a changé). Śmialiśmy się wtedy ze wszystkiego! I kiedy powiedziałem jej, że z chęcią chciałbym jeszcze z nią pracować powiedziała mi, że jeżeli będę miał dla niej rolę w swoim następnym filmie, zgodzi się. Tak wiec podczas pisania zadzwoniłem do niej i zaproponowałem rolę żony właściciela restauracji a ona się zgodziła. Jestem bardzo szczęśliwy – ta para jest bardzo realistyczna a zarazem strasznie śmieszna.

PRZEMYTNICY

Są tutaj, aby nadać filmowi bardziej komiczny wymiar. Ale znów zostałem zainspirowany prawdziwymi historiami, które słyszałem, jak ta o przemytniku, który dostał ataku kaszlu z narkotykami schowanymi między pośladkami i próbował się z tego wykręcić mówiąc, że nie ma pojęcia skąd się tam wzięły! (śmiech)

Do roli ich szefa, Duvala, wybrałem Laurenta Gamelona, którego pracę uwielbiam, pracował przy moim pierwszym filmie Dream House. Był idealny do postaci, którą widziałem, jako wyjętą spod prawa wersję postaci granej przez Karin Viard. Bruno Lochet sportretował Tiburce, bardzo atrakcyjnego członka tej trójki. Ma typ twarzy Marty’ego Feldmana a całe ciepło ludzkie, które z niego wychodzi, jest niesamowite.

A dalej mamy Laurenta Capelluto, który gra słabe ogniwo tego gangu. Nie musiałem szukać daleko, żeby znaleźć odpowiednią osobę. Nie miał on dużo scen do zagrania. Publiczność musi zrozumieć, że jest to kompletny ćpun. W pewnym momencie wyobraziłem go sobie, jako przybysza z jakiegoś wschodnioeuropejeskiego kraju, ale później zdecydowałem, że lepiej będzie, jeżeli nie będzie powiązany z żadną kulturą. Michel Boujenah zasugerował Laurenta, który partnerował mu w wyreżyserowanym przez Emmanuela Salingera The High Life (La grande vie).

RODZINA VANDEVOORDE

Oprócz postaci Benoît jest jeszcze jego siostra, która jest potajemnie zakochana we francuskim celniku, granym przeze mnie. Jest jej ojciec, który jest takim samym rasistą, jak Ruben – wyciąłem więc część scen i je stonowałem, żeby się nie powtarzały. Jest także żona Rubena i jego mały syn, którego próbuje zarazić swoimi probelgijskimi i antyfrancuskimi ideami ale bezowocnie – co także trochę wycisza postać.

Przeszedłem przez długie castingi, żeby znaleźć siostrę Benoît. Najpierw myślałem o znanych aktorkach a poźniej Julie Bernard pokazała się w końcowej części, kiedy zostało już tylko siedem “finalistek”. Nieprawdopodobne ale Nic do oclenia to jej filmowy debiut. Byłem przekonany po jej zdjęciach próbnych, że jest idealna do roli, ale ciągle obawiałem się, ponieważ nigdy wcześniej nie była na planie. Jest ogromna róznica pomiędzy dobrym zdjęciami próbnymi, a dobrą grą na planie. Nie możesz być onieśmielony liczbą członków ekipy i musisz stanąc obok mocnych osobowości, jak Benoît Poelvoorde i Bouli Lanners. W skrócie, musisz odnaleźć swoje miejsce. I pomimo, że Julie była bardzo spięta pierwszego dnia zdjęć, później była już fantastyczna. Jej gra zaimponowała mi szczególnie wtedy, kiedy musiała pokazać tyle róznych emocji – poruszając się od komedii do łez z wściekłości.

Podczas zdjęć, Julie była kopalnią pomysłów i miała bardzo jasny pogląd na swoją postać. W każdym razie, myślę, że bardzo ciężko jest mężczyźnie pisać rolę dla kobiety. Zawsze czułem się, jakby obserwowany i bardzo uważnie wysłuchiwałem wszelkich komentarzy i obserwowałem reakcje. A ona miała odwagę przychodzić ze mną porozmawiać, co według niej nie gra.
Podczas przedsłuchań odkryłem także aktora, który będzie grał jej ojca - Jean-Paula Dermonta. Ma głos, jak Brasseur ale z belgijskim akcentem. Nie mogłem zobaczyć nikogo innego w tej roli poza nim. 

Miałem także wiele przesłuchań przed znalezieniem syna Benoît, Joachima Ledegancka. Z dziećmi zawsze postępuję w jeden sposób – wybieram kilkoro z nich i proszę o wykonanie sceny, której się nauczyli. Daję im zagrać, potem rozmawiamy a potem daję im wskazówki. Jeżeli wezmą je do siebie wtedy wiedzą, jak grać i polubią to. Nie ma nic gorszego niż dziecięcy aktor, który jest pchany w coś przez swoich rodziców. Podczas przesłuchań gra Joachima była prawdziwa, był bardzo skoncentrowany a co więcej, zapamiętał, o co go poprosiłem. Na finałowym przesłuchaniu została dwójka dzieci, ale drugi był za młody. A ponieważ kręciliśmy dwie sceny z Benoît i jego synem pod gołym niebem, podczas dwóch nocnych sesji zdjęciowych, bałem się, że zbyt szybko się zmeczy. I to jest według mnie, jedna z najważniejszych scen w filmie.

Redakcja poleca

REKLAMA