Styl Cameron Diaz

Cameron Diaz fot. ONS
Wiele kobiet zazdrości jej perfekcyjnej figury i swobodnego stylu bycia. W całym Hollywood nikt nie zachowuje się tak naturalnie i nikt nie ma do siebie takiego dystansu jak ona.
/ 03.06.2009 10:46
Cameron Diaz fot. ONS
Można ją uwielbiać albo nienawidzić. Rzesza fanów Cameron kocha ją za bezkompromisowość, naturalność, swobodny styl bycia. Są też tacy, którzy tego nie lubią. Mówią, że jest nieokrzesana, nieelegancka, nie zna tabu i nie ma poczucia wstydu. Jedni chwalą ją za wrodzone wyczucie elegancji, inni mówią, że w ogóle się nie stara ładnie wyglądać. Jak jest naprawdę?

Kalifornijska blondynka

Jako dziecko Cameron była modelką i jednocześnie szkolną cheerleaderką. To marzenie milionów nastolatek w USA! W dodatku miała naturalnie blond włosy, co również w Stanach bardzo się ceni. A jednak nie wszyscy są fanami urody Cameron. O ile wiele osób przyznaje, że ma nienaganną figurę (co często jest eksponowane w jej filmowych rolach, pamiętamy np. taniec w majtkach w „Aniołkach Charliego”), to równie często wypominają jej perkaty nos i brzydką cerę. „Cammy” jak na złość niczemu nie zaprzecza. Twierdzi, że z jej nosem musi być coś nie tak, skoro go ciągle łamie.

A pryszcze? Od zawsze opowiada o nich w wywiadach. Kilkakrotnie Cameron nie przybywała na różnego rodzaju gale i branżowe imprezy, właśnie ze względu na kłopoty z cerą. Jak mało kto gwiazda opowiada publicznie o swoich fizjologicznych problemach i innych intymnych sprawach. Jest bezkompromisowa: zapytana o ulubione miejsce na randkę odpowiada „sofa”. Na pytanie o pierwsze czynności rano mówi: „Piję wodę, a potem idę do toalety”. Żartuje z siebie nawet na poważnych wywiadach (pyta dziennikarzy, czy coś jej się nie przykleiło do ust i czy ich to nie obrzydza). Przy tych wszystkich mało eleganckich zachowaniach wciąż uznawana jest za ikonę amerykańskiego stylu. Jak to możliwe? Cameron stawia na naturalność w wyglądzie. Mówi, że jest „jedną z tych setek tysięcy kobiet, które mają pełną szafę ubrań, a nigdy nie mają co na siebie włożyć” – dlatego najczęściej ubiera się w dżinsy. Styliści zgodnie twierdzą, że sukces „Cammy” tkwi w jej figurze i urodzie amerykańskiej surferki.

Jest wysoka, świetnie zbudowana, ma zadbane włosy, świeże spojrzenie. Dlatego cokolwiek włoży, wygląda super. Rzeczywiście nawet na oscarową galę Cameron wybiera proste suknie, dobierając do nich jedynie delikatne kolczyki. Efekt? Według niektórych wygląda, jakby przyszła na czerwony dywan prosto po treningu na plaży, czyli „pięknie, małym kosztem”. Nawet w filmach aktorka pojawia się w „zwykłych” szarych dresach, T-shirtach, butach typu Ugg (mających niewiele wspólnego z elegancją) albo adidasach. W słynnej scenie z filmu „Holiday” Cameron otwiera drzwi Jude’owi Law ubrana w piżamę i... od razu zmiękcza jego serce. Podobnie jest zresztą w jej prawdziwym życiu. Cameron uwielbia aktywnie spędzać czas. Ma psa, trenuje snowboard, jeździ na festiwale muzyczne. Najwygodniej jest jej więc w szortach (dżinsowych albo bawełnianych) i zwykłych koszulkach bokserkach. Lubi też czapki z daszkiem i sportowe bluzy. Prawie się nie maluje, ale lubi czarny eye-liner i błyszczyki. Twierdzi, że czerwone usta, choć pięknie wyglądają, to nie są najlepsze do całowania – żaden chłopak nie chce ubrudzić się szminką!

Piękna przez przypadek

Mimo takiej nonszalancji w podejściu do wyglądu Cameron jest uważana za bardzo atrakcyjną. Ma piękny uśmiech, wspaniałe ciało i talent do prostych, bezpiecznych stylizacji. Z tego powodu rzadko zdarzają się jej poważne modowe wpadki. Jednak, gdy popełni błąd mówi: „No shame, no game”, czyli „bez obciachu nie ma zabawy”. Parę lat temu w filmie Sofii Coppoli „Między słowami” pojawiła się postać głupiej amerykańskiej blondynki, co w świecie show- -biznesu odczytano jako parodię stylu bycia Cameron. Przypięto jej w Hollywood łatkę panienki od wygłupów i komedii romantycznych. Czy słusznie? W najnowszym filmie zagra siostrę chorej na raka dziewczynki, która goli głowę w akcie solidarności. Czyżby zmiana wizerunku? Zobaczymy...

Redakcja poleca

REKLAMA