I stał się bałagan…

Od lat na pytanie „od czego jest Twój pokój?”, które występowało w rozmowach typu: „dlaczego nie trzymasz roweru w mieszkaniu?”, „ Zaczekaj dam Ci kilka doniczek…” i „może wpadniemy pod wieczór, choć będą Twoi rodzice, ale przecież masz SWOJĄ przestrzeń…”, odpowiadałam „Od bałaganu oczywiście!”.
/ 11.08.2010 06:50

Od lat na pytanie „od czego jest Twój pokój?”, które występowało w rozmowach typu: „dlaczego nie trzymasz roweru w mieszkaniu?”, „ Zaczekaj dam Ci kilka doniczek…” i „może wpadniemy pod wieczór, choć będą Twoi rodzice, ale przecież masz SWOJĄ przestrzeń…”, odpowiadałam „Od bałaganu oczywiście!”.

W sumie była to czysta prawda, tylko na stole, który normalnym ludziom zwykle służy do pracy ja miałam WSZYSTKO. Były tam i kupy książek, z których się uczyłam, kupy podręczników, którym po prostu się zdarzyło tam poleżeć, kupy literatury, którą czytałam albo miałam zamiar przeczytać, albo też brakowało mi natchnienia, by doczytać ich zakończenie. Puszki przyborów do pisania, w których zwykle przyborów właśnie i nie było! (ciągle podkradałam długopisy i pisaki od mamy, ale o tym csss…) Jakieś starodawne pędzelki, nietoczone ołówki, kątomierze… i oczywiście główna atrakcja moich sióstr – kolorowe karteczki (!), pełniące rolę notesiku dla mnie i bloku rysunkowego – dla małych. Oprócz tego, ciągle się mnożyły tam kubki! Po pracowitym wieczorku wynosiłam stamtąd prawie pół kuchni i dopiero wtedy się zaczynało wielkie zmywanie. To były rzeczy stale się znajdujące na moim domowym ołtarzu, inne zawitywały tam okazjonalnie: kąpielówki ( regularnie 2 razy na tydzień i spędzały kilka dni po basenie), klucze ( prawie każdego poranka zaczynała się akcja-atrakcja „Kto widział moje klucze?”, później „ Oj, chyba je zgubiłam!”, aż wreszcie „Cholera ja się znowu późnię!!!” – najczęściej znajdowały się pod wszystkimi kupami naraz), teksty z teatru (w przeddzień spektaklu miałam już z pięć kopii scenariusza, żeby donieść za kurtynę, choć jedną!), no i takie tam: szpilki, pieniądze, pożyczone zeszyty, zabawki siostry, części robionych projektów, bilety miesięczne, za których brak w torbie dostawałam zwykle mandaty…

I tak było stale, to było normą, a nawet patrząc na taki zawalony stół czułam jak dużo robię, jak intensywnie żyję i właściwie, kim jestem. Wszystko, co przychodziło do mojego życia, zawsze z nogami wkraczało na mój stół i było miejsce, czy jego pozornie nie było, ale wszystko się jakoś mieściło…

Kobiety tak często mają z torebką, jest tam dużo różnych rzeczy! Dzięki Bogu kocham wielkie torby, choć ostatnio na pewnym portalu spotkałam się z pretensjami, że po pierwsze, nigdy i nic tam nie można znaleźć, a po drugie, nigdy też nie wiesz, co tak naprawdę tam nosisz. Sama autorka wypowiedzi przypominała jak kiedyś w sklepie wyszukując czegoś, wydobyła z torby najprawdziwszy młotek! Niewidomo jak się tam okazał, wrzuciła chyba jakoś po drodze, ze szminką, tuszem do rzęs, czy pudrem. Dla kobiet to było by najbardziej oczywiste na świecie, niestety mężczyźni najwyraźniej mieli wątpliwości i już wkrótce czuła na sobie wiele „przyjemnych spojrzeń”…  Więc, co do torebek –już wyjaśnione, często stają się ofiarami prawdziwego bałaganu, typowego dla naszej osobowości. Dziwne tylko, że już w kilku czasopismach o modzie to właśnie stół (jakiejś gwiazdy np.) prezentuje się jako odbicie osobowości, nie torebka! Swoją drogą, to też nasze szczęście, nie podjęłabym tej tony , która obecnie spoczywa na moim stole. Choć wszystko ma swoje dobre strony – taką torebkę dość trudno wyrwać, a w momencie napadu może służyć jako prawdziwy przyrząd obrony .

Jak widzi bałagan moda? W ostatnim stuleciu nawet bardzo pozytywnie. O tym chociażby świadczą taie popularne uczesania jak„bałagan na głowie” albo po prostu „mess”. Właśnie wśród bałaganiarzy możemy odnaleźć wielu geniuszy mody. Przypomnijmy chociażby Lady Gagę, która trwałe koncepcje stawi z nóg na głowę, ciągle coś wymyśla i jest w tym świetna! Zresztą styl awangardowy też wymyślili bałaganiarze i to oni są tymi prawdziwymi osobowościami szukającymi czegoś nietypowego w rzeczach typowych. Można ich zobaczyć w spódnicy od sukni balowej i czarnym topie, tak jak się ostatnio prezentowała bohaterka kultowego filmy „ Sex and the city”.
Zostaje nam, co prawda, jeszcze shopoholizm. Tak, to właśnie shopoholicy często się zaliczają do bałaganiarzy. Pamiętacie jak bohaterka tego filmu próbowała wcisnąć wszystkie swoje ubranka do szafy? Zresztą, to chyba nawet bardzo logiczne, mają tyle rzeczy, że mieć idealny porządek wśród nich to spędzić pół życia na sprzątaniu. Chyba takiego losu sobie nikt nie życzy, ja też. Kolejny artykuł o tym, jak się z nimi rozkwitałam i zostawiłam swoją przeszłość w śmietniku… Cześć!

Redakcja poleca

REKLAMA