Wygląda na to, że Doda nie prędko zakopie topór wojenny. I to mimo iż Maja Sablewska odbierając nagrodę w kategorii "Menedżer Roku 2010" oddała swej podopiecznej mini hołd, a w wywiadzie dla VIVY podkreślała, że dobry z niej człowiek.
Zobacz także: Sablewska obraziła Korę
Doda - przechodząc płynnie z tematu dotyczącego bolesnego rozstania z Nergalem - stwierdziła jednoznacznie, że statuetka się Mai nie należała, a cała ta sytuacja to farsa. Menedżer, którego opuścili wszyscy podopieczni to - krótko i delikatnie mówiąc - żaden menedżer.
Zobacz także: Sablewska zmienia image!
Ponadto pokreśliła, że Maja to perfidna, zakłamana osoba, która manipuluje ludźmi i mediami. A nowi podopieczni? Cóż, zawsze się znajdą jacyś naiwni. Tak pointuje całą sprawę dla Faktu.
To, że Doda ma silną i impulsywną osobowość wiadomo od dawna. Z kolei Maja negocjująca twardo kontrakty znanych gwiazd jako łagodny baranek nie byłaby zbyt skuteczna... Skoro Doda ręki nie poda miejmy nadzieję, że do rękoczynów nie dojdzie, tak jak w przypadku innej celebrytki, z którą Doda miała na pieńku. Zazdrość o statuetkę tutaj wykluczamy, Doda dostała swoją w kategorii "Artystka Roku 2010".
Ciekawe co na to wszystko nowi klienci Mai?