Bez różnicy czy jesteś blondynką czy brunetką, tej jesieni wszystkie farby do włosów przeżywają mają odcieniową rewolucję.
Główna zasada to pozbycie się słońca – odpadają złote odblaski, ciepło i żarzenie czupryny. Zamiast tego mamy szlachetne, chłodniejsze odcienie, głęboko wysycone pigmentem, zadziorne w swojej elegancji. Co to oznacza dla poszczególnych barw?
Brunetki i rude
Zapominamy o karmelu i miedzi, zamiast tego sięgamy po chłodniejszą czekoladę i grafit, zgaszone odcienie metalicznej rudości oraz wibrującą lodową czerwień. Kolor musi być zdecydowany, głęboki i zadbany, dlatego wybieramy raczej trwałe farby niż spłukujące się mieszanki koloryzujące. Na farbowanie ton w ton nie mam w tym sezonie miejsca w przypadku ciemnych włosów.
Blondynki
Jasnowłose panie muszą również unikać ciepłych odcieni – złoto, pszenica, miód... to wszystko zastąpione zostaje chłodnymi, lodowymi blondami z kremowo-białymi pasemkami. Jeśi do twojej cery aż taka lodowatość nie pasuje, możesz przyciemnić całość chłodnym beżem lub popiołem, ale zawsze daleko od słonecznych kolorów! I pamiętaj, aby używać neutralizujących fioletowych szamponów aby uniknąć stopniowego żółknięcia farby!
Multikolorowe
Wreszcie, tęczowe włosy wciąż pozostają w modzie i to nie tylko dla nastolatek i gwiazd popu. Zwłaszcza chłodne odcienie lawendy, różu, srebra, szarości czy zieleni będą niezwykle gorące jako smugi wplecione spontanicznie we włosy bazowego koloru. Ciekawą techniką jest tzw. “chalking” (kredowanie), który polega na ultlenianiu wybranych parti włosów a następnie kolorowaniu ich zwykłą kredą w wybranym odcieniu. Dzięki temu możemy codziennie mieć inne pasma we włosach!