Jacy są polscy single? I czy szczęśliwi?

singielka fot. Fotolia
Nie chcą się wiązać, bo nie widzą takiej potrzeby. Są samotni z wyboru i co więcej – ta samotność zupełnie im nie przeszkadza. Naprawdę?
singielka fot. Fotolia
Kiedyś samotną kobietę koło 30-tki nazywano starą panną. Wytykano ją palcami na rodzinnych zjazdach. A zamężne koleżanki omijały ją szerokim łukiem i broń boże nie zostawiały sam na sam z mężem. A teraz? Dziś „stare panny” to wolne, świadome, niezależne i szczęśliwe kobiety. Choć w ich szczęście ciągle zdarza się powątpiewać. Nawet im samym.
 

Weronika, 29 lat. Studia skończone, praca na cały etat, dorywczo dorabia pisząc slogany  reklamowe. Stan – singielka.
„Nie narzekam. Mam czas na pracę, wyjście na piwo, na zakupy i inne przyjemności. Nikomu nie muszę się spowiadać. Wynajmuję kawalerkę na warszawskim Mokotowie. Wracam, kiedy chcę i o której chcę albo nie wracam wcale. Nikt nie pyta, co robiłam i dlaczego znowu nie zrobiłam prania. Realizuję się zawodowo, w weekendy jeżdżę do rodziców albo spotykam się ze znajomymi. Seks? Zdarza się. Czy chcę coś zmienić w swoim życiu? Może samochód, a za jakiś czas mieszkanie. Facet? Hm. Może kiedyś. Teraz mam inne sprawy na głowie."

Ewelina, 27 lat. Doktorantka na UW, praca na 3/4 etatu. Stan - singielka. 
„Zawsze chciałam zrobić karierę, więc po obronie magisterki poszłam na doktorat. Sporo się uczę, dodatkowo też pracuję. Faceta nie mam, bo nie jest mi potrzebny. Poza tym, kiedy ja bym znalazła dla niego czas? Mam swoje ukochane przyjaciółki i kilku znajomych, płci męskiej. Faceta na stałe nie mam. Szczerze? Tęsknię trochę. Moje zamężne koleżanki mówią mi ciągle, że do kariery nie przytulę się w ciemną, zimową noc. Okej, mają rację. Głośno się przecież do tego nie przyznam, bo jestem przecież typem karierowiczki. To tak na pozór. W realu zdarza mi się złapać doła, gdy siedzę w domu sama i popijam kawę. Może fajnie byłoby pić ją z kimś - tego jeszcze nie wiem”.

Kim singiel jest albo kogo udaje?

Kiedy zjawisko „singielstwa” stało się trendy, masa socjologów i psychologów rzuciła się na ten niezbadany jeszcze teren. Powstało mnóstwo teorii, typologii i badań na temat samotnych i wolnych ludzi. A obraz bizneswoman w modnym stroju, zawsze młodej, atrakcyjnej, robiącej zawrotną karierę i czerpiącą z życia garściami powielany do dziś jest prezentowany w mediach, filmach i opowieściach. Wykształcona, między 25 a 40 rokiem życia, z dobrą pracą, pieniędzmi, możliwościami. Ma masę znajomych, a gdy chce wyjść na miasto, zawsze znajdzie się grono chętnych, by wyjść razem z nią. Pedagog Stanisław Kawula tak opisuje singli w swojej książce „Kształty rodziny współczesnej. Szkice familiologiczne”:
„Zazwyczaj są dobrze wykształceni, nieźle zarabiają i doskonale odnajdują się w wielkim mieście. Single mają nie tylko zadbany wygląd, ale również szerokie zainteresowania. Inteligentni, pogodni, towarzyscy – przeczą stereotypom o samotności i beznadziei staropanieństwa czy starokawalerstwa. (...) Singiel dba o wysoki standard życia. Swoją niezależność i pojedynczość celebruje w wykwintnej oprawie własnego domu, a na zewnątrz jest aktywny, organizuje sieć rozległych i potrzebnych mu do życia znajomości. Z chęcią powierza swój los specjalistom. Korzysta z usług agencji oferujących romantyczne randki, biur organizujących urlopy lub weekendy dla samotnych, chodzą z przyjemnością do ulubionych klubów i knajp”.
Po przeczytaniu tego opisu - tylko pozazdrościć! A jaka jest rzeczywistość?

Singiel z wyboru i... niekoniecznie

Ci, którzy świadomie decydują się na niczym nieskrępowaną wolność, najczęściej mają w życiu inne priorytety niż rodzina. Są nimi przede wszystkim praca i robienie kariery. Ten rodzaj singla ma świadomość swojej wartości, wie, że może wiele osiągnąć i robi wszystko w tym kierunku.
Drugi typ to single z konieczności. Jednym w życiu nie wyszło, inni nie mają szczęścia w miłości, jeszcze inni nikogo nie poznali i przyzwyczaili się do tego stanu rzeczy. Wśród takich na pewno wielu jest zadowolonych ze swojego stanu cywilnego, ale większość ubolewa, bo bycie singlem - bo tak wyszło - niektórym po prostu przeszkadza.

Niełatwo być gejem w Polsce... Dlaczego?

Zadowoleni, oswojeni czy zranieni?

Wśród singli jest sporo takich, którzy kochają swoje życie. Nie wyobrażają sobie innego. Cenią je za wolność, swobodę (również tę seksualną), wolny czas, którego nikt im nie zabiera. Podkreślają też niezależność finansową i samowystarczalność. Ci bardziej zadowoleni zwykle odnoszą sukcesy i nimi rekompensują sobie sferę towarzyską. Mają też mnóstwo znajomych, którzy wypełniają im wolny czas.
Są też i ci oswojeni. Przez lata nikogo nie mieli i przywykli do powrotów do pustego mieszkania. Weekend z książką, samotny spacer czy wakacje nie są dla nich niczym nadzwyczajnym, nienormalnym, czy złym.
No i zranieni. Jedni przeżyli nieszczęśliwą miłość, po której nie zdecydowali się na inny związek, inni szukali, ale nie znaleźli i to ich boli najbardziej. Chociaż powrót do pustych czterech ścian wywołuje w nich przygnębienie i lęk przed samotnością, to nie pokazują tego na zewnątrz. Pod żadnym pozorem nie przyznają się do tego rodzicom, znajomym czy koleżankom z pracy. Zatwardziale udają, że wszystko jest okej, ale tak naprawdę ubolewają w środku i obawiają się samotnej przyszłości.

Jak być szczęśliwym w związku? 

Za co single cenią swój stan?

Plusów bycia singlem jest kilka, a sam singiel bez zająknięcia wymieni ich pewnie ze sto. Najczęściej podkreśla się niezależność. Zarówno finansową, jak i seksualną. Singiel nie musi się tłumaczyć, żyje tak, jak chce. Po pracy nie musi pędzić do domu, w którym czeka partner, nikomu nie musi gotować, po nikim nie sprząta. Dodatkowo nie musi być zależny finansowo od innej osoby.
Wielu singli porównuje bycie w związku do klatki. Nie ma z niej wyjścia, a kraty utrudniają życie. Niektórzy narzekają na rutynę i niestarającego się partnera, który już po kilku latach związku, przestaje o siebie dbać, skarpetki rozrzuca po całym mieszkaniu, nie zaprasza na kolacje i ogólnie ma wszystko gdzieś. Single wybierają zaś świeżość i innowację w sferze uczuć. Z nikim wprawdzie się nie wiążą na stałe, ale na brak seksu nie narzekają. Umawiają się na randki, poznają i nie nudzą się wcale.

A co im przeszkadza?

Świat jest urządzony dla dwojga i ciężko z tym walczyć. Wynajęcie kawalerki jest droższe niż dwóch pokoi przez dwie osoby. Za wczasy singiel płaci więcej, bo puste łóżko w hotelowym pokoju musi się zamortyzować. A te spojrzenia rodziny podczas świątecznej kolacji? A pytania typu: czemu nadal jesteś sama? Stereotyp starej panny, czy kawalera, chociaż w mniejszym stopniu niż kiedyś, nadal istnieje w polskiej mentalności.
Single co prawda powtarzają, że partner nie jest im potrzebny, bo mają przyjaciół. Ale ci przyjaciele często wchodzą w związki i zakładają rodziny. Wtedy samotność zaczyna uwierać. Bo z kim dzielić radość z weekendowych wypadów, czy kolacji w modnej knajpie. Można zawsze przygarnąć psa lub kota. Ale czy nie lepiej po prostu przyjąć, że bycie singlem to stan przejściowy i cieszyć się nim póki trwa, zamiast upierać się przy sztywnych definicjach i wzorcach zachowań.

Redakcja poleca

REKLAMA